Składniki: znane dzieło popkultury, chwytliwe piosenki, ogromna dawka humoru, utalentowani twórcy i wykonawcy. Zagrać, nagrać, wrzucić na YouTube’a. Sukces gwarantowany.
Grafika okładkowa: Pau Malicka
Kultura przenosi się do Internetu. Czasami dla wygody, czasami z konieczności. Twórcy, którzy potrafią wyjść naprzeciw oczekiwaniom odbiorców i dostarczyć im rozrywkę bez konieczności wychodzenia z domu, przetrwają. Niektórzy opanowali to do perfekcji długo zanim okoliczności zmusiły wszystkich do pozostawania w czterech ścianach.
Team Starkid to grupa utalentowanych znajomych, od 2009 r. wystawiająca autorskie musicale, które po nagraniu trafiają do publiczności na całym świecie. W większości stanowią one parodie istniejących dzieł, co oznacza dwie rzeczy. Po pierwsze, warto posiadać chociaż ogólną wiedzę dotyczącą poruszanego tematu. Po drugie, trzeba przygotować się na mieszankę humoru, która dla części osób może okazać się wybuchowa – od subtelnej gry słownej i łobuzerskiego mrugnięcia okiem do widowni, po slapstickową komedię i żarty najniższego poziomu.
Jednak pomimo, a może dzięki, tym nieodłącznym aspektom, spektakle oferują to, co najlepsze w teatrze muzycznym – szczere, ludzkie emocje. Kunszt autorów piosenek i przekonująca gra aktorska wciągają widza i sprawiają, że na godzinę czy półtorej odrywa się on od monotonii codziennego życia.
Poniższy ranking stanowi całkowicie subiektywne zestawienie musicali Team’u Starkid i może posłużyć za przewodnik po ich twórczości od 2009 do 2020 r.
1. Twisted: The Untold Story of a Royal Vizier (2013)
Twisted chyba najbardziej ze wszystkich musicali Team’u Starkid czerpie z tradycji teatru muzycznego. Bezpośrednią inspirację dla niego stanowi popularny broadwayowski musical Wicked (2003), który można uznać za prekursora obecnego trendu opowiadania znanych historii na nowo, tym razem z perspektywy czarnego charakteru. Ten oparty na powieści G. Maguire’a spektakl opowiada o losach Złej Czarownicy z Zachodu, antagonistki w Czarnoksiężniku z Krainy Oz F. L. Bauma, przedstawiając ją w zupełnie innym, bardziej pozytywnym świetle.
Twisted z kolei bierze pod lupę złowrogiego Jafara z disneyowskiego Aladyna (1992). Dylan Saunders znakomicie odgrywa rolę niezrozumianego wezyra, a jego głos chwyta za serce. Bezpośrednia parodia niektórych piosenek Disneya z pewnością wywoła uśmiech na twarzach tych, którzy w dzieciństwie oglądali Piękną i Bestię czy samego Aladyna.
2. A Very Potter Musical (2009)
Twórczy debiut Team’u Starkid na zawsze zapisał się jako perełka w portfolio grupy. A Very Potter Musical dzieli ze swoim książkowym pierwowzorem świat, bohaterów i niewiele więcej. To tak, jakby wyciąć z powieści Rowling poszczególne fragmenty fabuły, po czym wymieszać je i skleić w coś nowego. Klej spajający te elementy stanowi chwytliwa i naładowana żartami muzyka. Pierwszych taktów otwierającej musical piosenki Going Back to Hogwarts, która powtarza się również w A Very Potter Sequel oraz A Very Potter Senior Year, trudno pozbyć się z umysłu.
W oczach fanów serii o Potterze, ukochani bohaterowie zyskali kolejne wcielenie – Harry Potter to nie tylko filmowy Daniel Radcliffe, ale też musicalowy Darren Criss. Niekiedy może się nawet wydawać, że Lauren Lopez jako Draco Malfoy zapada w pamięć bardziej niż Tom Felton. Parodia klasyka literatury dziecięcej i młodzieżowej sama zyskała kultowy status. Kluczowym składnikiem, który przyczynił się do sukcesu, jest wyraźnie widoczne serce włożone w projekt; mimo prześmiewczego niekiedy charakteru musicalu, przywiązanie do materiału źródłowego widać na każdym kroku.
3. The Guy Who Didn’t Like Musicals (2018)
W swoich najnowszych musicalach Team Starkid zmienia konwencję i skłania się ku komediowemu horrorowi. Jednak The Guy Who Didn’t Like Musicals to nie sceniczna wersja Strasznego Filmu (2000). To autotematyczna historia Everymana, która na zmianę skłania widza do śmiechu i drżenia z niepokoju. Muzyka chwyta za gardło, a nowe talenty w postaci Jona Mattesona, Mariah Rose Faith i dawno niewidzianego Roberta Maniona błyszczą.
4. A Very Potter Sequel (2010)
A Very Potter Sequel opiera się na nostalgii – wobec oryginalnego Świata Czarodziejów i swojego musicalowego poprzednika. Zgodnie z formą wskazaną w tytule, rozszerza wątki oryginału i w pewien sposób kontynuuje jego fabułę. Jednocześnie sięga do przeciwnej strony osi czasu – jego akcja dzieje się w większości przed zdarzeniami A Very Potter Musical, czyniąc z niego jednak swego rodzaju prequel opowiadający o początkach Harry’ego Pottera w Hogwarcie. Porównując go do Gwiezdnych Wojen – bardziej przypomina Solo niż Przebudzenie Mocy.
5. A Very Potter Senior Year (2012)
Zwieńczenie trylogii o Harrym Potterze czyni znakomity użytek z powtarzających się w poprzednich musicalach motywów. Właściwie wszystkie postacie doczekują się satysfakcjonującego zakończenia swoich historii, a świadomość, że po raz ostatni słyszy się Going Back to Hogwarts, wzbudza emocje w fanach. A Very Potter Senior Year wyróżnia się na tle pozostałych musicali Team’u Starkid, ponieważ został wystawiony niemal bez prób podczas konwentu LeakyCon. Widok aktorów ze scenariuszami w dłoniach może wzbudzać niechęć, lecz jednocześnie dodaje kolejną warstwę improwizowanego humoru. Dodatkowo fani oryginalnej serii docenią z pewnością fakt, że rolę Luny Lovegood odgrywa ponownie Evanna Lynch, znana z filmowych ekranizacji książek J. K. Rowling.
6. Holy Musical B@man! (2012)
Szalona energia, fenomenalne kostiumy i jedne z najbardziej chwytliwych piosenek musicalowych – to właśnie Holy Musical B@man!. Joe Walker jako Batman i Nick Lang jako Robin tworzą niepowtarzalny duet komediowy, a Jeff Blim, jako główny czarny charakter, jednocześnie bawi i przeraża. Nawet widz bez żadnej znajomości komiksowych bohaterów (chociaż kto nie słyszał o Człowieku Nietoperzu czy Supermanie?) będzie dobrze się bawił podczas tej barwnej opowieści o przyjaźni.
7. Ani: A Parody (2014)
Ani: A Parody, opowiadający historię znanego z Gwiezdnych Wojen Anakina Skywalkera, to wyraźny dowód, że Team Starkid nie boi się eksperymentować z formą. Wszystkie piosenki wykonywane są przez zespół, a wspomagane wizualnie przez choreografię aktorów. Efekt uboczny to niestety mniejsze prawdopodobieństwo, że muzyka zapadnie w pamięć. Ani… nie jest dla wszystkich – bez znajomości oryginalnej sagi widz szybko się zgubi. Jednak dla wielbicieli Dartha Vadera wszystkie aluzje do filmów tylko podniosą jakość przeżycia.
8. Firebringer (2016)
Firebringer, z Lauren Lopez i Meredith Stepien w głównych rolach, to feministyczne i odmienne od podręcznikowego spojrzenie na prehistorię ludzkości. Niestety humor nie stoi na zbyt wysokim poziomie, fabuła nie wciąga, a niektórzy ze świetnych zazwyczaj aktorów nie zachwycają. Wszystko jednak kompensuje muzyka o oryginalnym brzmieniu. Po obejrzeniu musicalu widz wielokrotnie złapie się na nuceniu utrwalonego w formie popularnego gifa refrenu: I don’t really wanna do the work today.
9. Me and My Dick (2009)
Jak udowadnia Me and My Dick, nie ma silniejszej więzi niż ta między nastolatkiem a jego genitaliami. Ten musical, to lekka, zabawna opowieść o dorastaniu i przyjaźni między tytułowymi bohaterami (w tych rolach Joey Richter i Joe Walker). Jest wiele gorszych sposobów na spędzenie półtorej godziny.
10. Starship (2011)
Chronologicznie czwarty musical Team’u Starkid czerpie zarówno z gatunku science fiction, jak i disneyowskiej Małej Syrenki. Niestety, przez to osobliwe połączenie, nie zadowoli fanów ani jednego, ani drugiego. Chociaż wśród piosenek można znaleźć kilka perełek, w szczególności Kick it up a notch w wykonaniu Dylana Suandersa, to ogólnie muzyka Starship niczym się nie wyróżnia. Największy atut musicalu stanowi znakomite wykorzystanie marionetek, które w obrazowy sposób pokazują kontrast między ludźmi a obcymi.
11. The Trail to Oregon! (2014)
W The Trail to Oregon!, wyraźnie zainspirowanym popularną amerykańską grą komputerową z lat 70., widać wspomnianą przy Ani… skłonność do eksperymentów. Nie dość, że publiczność na początku przedstawienia wybiera imiona dla postaci, to występuje kilka wariantów zakończenia, zależnych od woli widzów. Niestety, mimo świetnej gry aktorskiej i niektórych niezapomnianych momentów, czuć tutaj przesyt żartów niskich lotów.
12. Black Friday (2019)
Najnowszy musical w portfolio Team’u Starkid to kontynuacja zapoczątkowanego w The Guy Who Didn’t Like Musicals komediowego horroru. W wypadku Black Friday nacisk został jednak położony na to ostatnie, a w szczególności tak zwany „horror lovecraftowski”. Z tego względu spektakl ma mroczniejszy charakter niż wszyscy jego poprzednicy. Widać wyraźny postęp w dziedzinie nagrywania spektakli – po raz pierwszy zastosowano dynamiczne ujęcia, przywodzące na myśl sposób nagrywania Hamiltona (2020) dostępnego na platformie Disney+. Tym bardziej dziwi, że jakość dźwięku pozostawia wiele do życzenia i kiepsko oddaje wykonywane piosenki.