Relacje damsko-męskie okiem człowieka będącego fenomenem internetowym, czyli Jakub Czarodziej i jego poradnik.
Grafika okładkowa: Piotr Pawłowski
Kochaj dobrze. Relacje damsko-męskie. Instrukcja obsługi to trzecia z kolei książka Jakuba Łoteckiego, znanego również pod pseudonimem „Jakub Czarodziej”. Autor przedstawia się jako magister psychologii i resocjalizacji, co uprawnia odbiorcę do oczekiwania rzetelnych, ugruntowanych w nauce rad. W tym przypadku – dotyczących związków. W samej książce zresztą wielokrotnie przytaczane są anegdoty związane z terapiami i rozmowami z klientami prowadzonymi przez Łoteckiego. Niestety, informacje na temat tego, gdzie i kiedy autor przyjmował pacjentów niezwykle trudno znaleźć. Wszystkie strony internetowe powiązane z jego osobą prowadzą do firmy odzieżowej lub agencji zajmującej się doradztwem reklamowym. Tytuł magistra psychologii, bycie terapeutą na pierwszy rzut oka budują autorytet Łoteckiego i sprawiają, że czytelnicy są bardziej skłonni uwierzyć w sugestie autora. Sam już na pierwszych stronach publikacji pisze o sobie: od lat pracuję jako psycholog i pomagam swoim pacjentom także w tym, jak budować dobre i trwałe relacje. Krótki research i dokładne przyjrzenie się słowom Łoteckiego burzą jednak jego iluzję idealnego specjalisty i poddają w wątpliwość rzetelność jego wiedzy.
Jakub Czarodziej ma dosyć duże zaplecze fanów – jego profil facebookowy śledzi ponad pół miliona osób chętnie przekazujących dalej tworzone przez idola treści. Łotecki nie wykorzystuje jednak tego do popularyzowania wiedzy o zdrowiu psychicznym, czy ogólniej, o psychice człowieka. Oczywiście bycie psychologiem z wykształcenie nie obliguje go automatycznie do prowadzenia strony związanej z tym obszarem. Autor używa jednak internetu do przekazywania swoich, nierzadko kontrowersyjnych, poglądów, często ujawniających jego niewiedzę i brak empatii.
Nie warto jednak z góry skazywać Kochaj dobrze na porażkę. Reputacja autora być może nie jest najlepsza (m.in. ze względu na post w mediach społecznościowych na temat pracownic seksualnych, który odbił się szerokim echem w internecie. Jakub pisał tam: Prawdziwa kobieta NIGDY nie sprzeda swej kobiecości. Jedwab wytaplany w gównie, staje się bezpowrotnie szmatką. Dlatego nigdy w życiu nie obdarzę żadnym Szacunkiem tych wszystkich dziewczynek, które zarabiają seksem [pisownia oryginalna]), ale biorąc pod uwagę wielokrotnie przytaczane przez niego doświadczenie terapeutyczne, powinien wiedzieć jednak, jak ująć temat relacji międzyludzkich, zachowując prywatne i szkodliwe opinie dla siebie. Niestety, dzieje się inaczej. Kochaj dobrze przepełnione jest osobistymi przemyśleniami i przekonaniami autora trudnymi do oddzielenia od fragmentów mających wskazywać kierunek ku budowaniu dobrych relacji. Uważne prześledzenie zawartości książki Łoteckiego pokazuje, że tak naprawdę niewiele, poza banałami, ma do powiedzenia w temacie związków.
W telegraficznym skrócie
Czytelnik na początku dowiaduje się, że dysponuje zbiorem zadań do wykonania, a ponadto usystematyzowaną wiedzą na temat związków i przykładami z życia ilustrującymi opisywane przez Łoteckiego porady. Jak pisze autor: wszystko do twojej dyspozycji, o ile będziesz miał odwagę zmierzyć się z prawdą, przed którą wiele osób spierdala jak influencerka przed pracą. Należy spełnić też kilka warunków: nie być tchórzem, nieudacznikiem i mieć odwagę, żeby zmierzyć się z prawdami przekazywanymi przez Jakuba Czarodzieja. Dalej można dowiedzieć się, że jeśli coś w relacjach międzyludzkich idzie nie tak, to wina leży po stronie osoby zgłaszającej się po pomoc:
To dosyć nietuzinkowe podejście, biorąc pod uwagę, że rolą terapeuty nie jest pokazywanie klientowi, że problem leży wyłącznie po jego stronie i że powinien ponieść pełną odpowiedzialność za to, co dzieje się w relacji z drugą osobą. Chodzi raczej o uświadomienie, że należy skupić się na własnych emocjach i na tym, co samemu można zrobić, żeby poprawić sytuację. To prawda – zachowania partnera nie da się zmienić, o ile sam nie będzie chciał. Mitem jest natomiast myśl, że problem leży tylko po jednej stronie – relacja to związek co najmniej dwóch osób, więc odpowiedzialność, poza skrajnymi przypadkami, zazwyczaj dzieli się na dwoje.
Łotecki w dużym skrócie opisuje poszczególne fazy związku (od dobrego poradnika można oczekiwać czegoś więcej niż strony wypełnionej ogólnikami) i dosyć szybko przechodzi do problemu niezdrowych relacji. Niewiele można się jednak dowiedzieć chociażby na temat tego, co zrobić, gdy już się w takiej znajduje, ani na jakie znaki ostrzegawcze warto zwrócić uwagę w trosce o wspólne dobro. Jakub Czarodziej mówi niewiele poza tym, że: gdy poczujesz, że ktoś zaczyna cię osaczać, bierz nogi za pas i uciekaj. Na początku relacji wąchaj, obserwuj, a w razie niebezpieczeństwa – zwiewaj. Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. Gdyby unikanie słabych, niszczących, brutalnych związków było takie proste, tysiące kobiet i mężczyzn nie tkwiłoby u boku manipulantów, kłamców lub osób stosujących wobec nich przemoc.
Łatwo przechodzi też od stwierdzenia „ideałów nie ma” do „zrób listę pożądanych cech”. Jako przykład podaje: moja dziewczyna ma znać swoją wartość i lubić siebie. Dość zakompleksionych dziwaczek, które nie potrafią przyjąć komplementu. Wiecznie nieszczęśliwe i nadąsane. Serio, brzydka? Celowo wybrałem paszteta, żeby się teraz umartwiać? Przecież to się kupy nie trzyma.
Jeśli więc jest się dziewczyną niepewną siebie, nieczującą się dobrze w swoim ciele, to ma się niewielkie szanse na związek. Czy to motywuje czytelniczki do pracy nad poczuciem własnej wartości? Nie bardzo. Czy ugruntowuje przekonanie, że szanse na związek mają tylko osoby przebojowe, pewne siebie i przekonane o własnej atrakcyjności? Jak najbardziej. Autor idzie nawet o krok dalej i sugeruje, że warto nie tyle kierować się wrażeniem, jakie wywarła na kimś kobieta, ale lepiej przyjrzeć się jej matce. Jak wiadomo – jaka matka, taka córka. Trudno powiedzieć, czy owo przekonanie odnosi się również do mężczyzn, bo o porównywaniu ich do ojców Łotecki nie wspomina.
Jeśli więc jest się dziewczyną niepewną siebie, nieczującą się dobrze w swoim ciele, to ma się niewielkie szanse na związek. Czy to motywuje czytelniczki do pracy nad poczuciem własnej wartości? Nie bardzo.
Dobrym sposobem na wysondowanie, czy dana osoba posiada wytypowany zespół cech, jest według autora gra w pytania. Nie naturalna, swobodna rozmowa pozwalająca na przedyskutowanie pewnych kwestii, a rundy pytań, podczas których sięga się pamięcią do stworzonych wcześniej list i sprawdza, czy ta osoba nie odstaje niczym od obrazu wymarzonego partnera.
Ziarnko prawdy
W Kochaj dobrze, wśród wielu banałów i niezbyt trafionych rad, można znaleźć jednak kilka dających nadzieję, że poruszanie tematu miłości w sposób niepozbawiony sensu jest możliwe. Łotecki pisze m.in., że żaden związek nie opiera się jedynie na dobrych i radosnych chwilach oraz o tym, jak ważne jest okazywanie wsparcia partnerowi lub partnerce. Zaznacza też, że zdarzają się porażki, niedomówienia, kłótnie – i nie ma w tym nic złego! Trzeba mieć tylko świadomość, że nie zawsze musi być idealnie, a z większości problematycznych sytuacji da się wyjść za pomocą spokojnej, szczerej rozmowy. Autor podkreśla rolę komunikacji międzyludzkiej, wielokrotnie zaznacza, że nie można zbudować satysfakcjonującej relacji bez porozumienia. W momencie, gdy konfliktu nie da się rozwiązać poprzez zwyczajną rozmowę, sugeruje skorzystanie z pomocy specjalisty, terapeuty par. To stwierdzenie jest szczególnie ważne, ponieważ wiele osób wciąż niechętnie korzysta z usług psychologów czy psychoterapeutów, tym samym odcinając się od jednej z możliwych „desek ratunkowych”.
Chociaż nie można powiedzieć, że Łotecki jednoznacznie określa rolę specjalistów jako zbawców zagubionych dusz, to w innym fragmencie stwierdza:
Z jednej strony dobrze więc wybrać się na terapię, kiedy para nie potrafi sama poradzić sobie z dręczącymi ją problemami, ale z drugiej od tego powinni być przyjaciele. Wygląda to tak, jakby Jakub Łotecki, sam nazywając się psychologiem, jednocześnie myślał o tym zawodzie w stereotypowy sposób. A psycholog nie jest przecież trochę lepszym kolegą, a specjalistą posiadającym wiedzę i umiejętności do tego, żeby efektywnie pomagać swoim klientom. To naturalne więc, że potrafi w określony sposób porozmawiać z ludźmi i zrobić dla nich więcej niż przyjaciele. Od tego właśnie jest i dlatego wykształcenie się w kierunku psychoterapii zajmuje tak wiele czasu.
Sensowną radą udzieloną przez autora jest również ta mówiąca, żeby nie przejmować się za bardzo opiniami sugerującymi, ile czasu po rozstaniu powinno się zwlekać z rozpoczęciem nowego związku. Podkreśla, że to właściwie indywidualna sprawa człowieka, gdyż każdy ma prawo do własnych wyborów. Rozpoczęcie kolejnej relacji powinno zależeć tylko od osób w nią zaangażowanych i uczuć, które się między nimi pojawiają. Brzmi to banalnie, jednak paradoksalnie wcale nie jest takie oczywiste – wciąż zdarza się, że wiele osób odczuwa strach przed zbyt szybkim wejściem w kolejny związek, bo „nie wypada”. Emocję tę pobudza dodatkowo stres związany z tym, co ludzie powiedzą. Prawda jest natomiast taka, że powiedzą wszystko, co chcą, bo muszą o czymś mówić.
Wulgarnie o intymności
To, co najbardziej uderza w Kochaj dobrze, biorąc pod uwagę przede wszystkim często podkreślane wykształcenie autora, to język, jakiego używa. W wielu momentach jest zwyczajnie wulgarny, a w innych – wyraźnie oceniający. O wielu zachowaniach Łotecki pisze: przecież to podjeżdża pod patologię lub to [zachowywanie się w określony, nieakceptowany przez autora sposób] byłoby chore albo ludzie bywają porąbani. Nie warto się do takich upodabniać. Tym samym zupełnie subiektywnie ustala jakąś normę, której niespełnienie skutkuje przynależnością do marginesu społecznego, byciem chorym lub „porąbanym”. Zdaje się, że Jakub Czarodziej na studiach psychologicznych zupełnie przespał te momenty, w których ktoś mówił o zagrożeniach etykietowania i stygmatyzowaniu chorób psychicznych.
Zdaje się, że Jakub Czarodziej na studiach psychologicznych zupełnie przespał te momenty, w których ktoś mówił o zagrożeniach etykietowania i stygmatyzowaniu chorób psychicznych.
Kochaj dobrze utrwala również stereotypy dotyczące tych zachowań odpowiednich kolejno dla kobiet lub mężczyzn. O dziewczynach zgadzających się na kontakty seksualne na pierwszej randce pisze, że to zwykłe szony i sugeruje, że to przekreśla ich szanse na poważny związek (bo jeśli ona już na pierwszym spotkaniu daje się rozebrać bez żadnych oporów, możesz być pewien, że ktoś to już przed tobą robił. Pewnie niejeden, a także: jeżeli już na pierwszej randce facet wpycha dziewczynie język do ust, a ona się cieszy, trudno oczekiwać, że taki układ przetrwa dłużej niż trzy rozbierane randki. Koleś dostanie to, czego chciał i zniknie. Zaspokoi swoją potrzebę tak łatwo, że nawet nie będzie się zastanawiał, jak to zakończyć z klasą. Po prostu zniknie. Łatwo przyszło, łatwo poszło). W związku z tym rodzą się pytania – czy mężczyzn dążących do seksu już na początku znajomości także można nazwać szonami? Czy „po prostu tacy są” i trzeba to zaakceptować, a będąc kobietą, dla zasady odmawiać, nawet jeśli też ma się na to ochotę? Autor również łagodnie podchodzi do zdrady w małżeństwie, oczywiście ze strony mężczyzny. Przytacza historię pary, w której to mąż „zawinił”, usprawiedliwiając to jego problemami, niskim poczuciem własnej wartości, chęcią poczucia się lepiej. Pisze, że nikt poza żoną nie ma prawa go oceniać. Gratuluje kobiecie, bo zdecydowała się wybaczyć partnerowi. Tym samym Łotecki pokazuje, że ocena jednych (przede wszystkim kobiet wyzwolonych seksualnie) jest w porządku, a drugich – już nie (zazwyczaj jeśli chodzi o mężczyzn). Sugeruje, że przedstawicielom płci męskiej można wybaczać więcej, podczas gdy kobiety za te same zachowania powinny być bezwzględnie piętnowane, czyli stary „dobry” seksizm ubrany w (czasem niezbyt) piękne słowa o szanowaniu siebie i innych osób.
Po co marnować tyle drzew?
O najnowszej książce Jakuba Czarodzieja trudno powiedzieć więcej niż to, że reprezentuje ona zbiór banałów i stereotypów, poprzeplatany gdzieniegdzie natchnionymi cytatami, nie zawsze związanymi z tematyką Kochaj dobrze. W czasie lektury czytelnikowi może zrobić się żal wszystkich drzew, jakie zostały poświęcone, aby ją wydrukować. Jak inaczej, niż marnotrawstwem, nazwać można poświęcanie przed każdym rozdziałem jednej strony na tę samą, niczym nie różniącą się grafikę, sam tytuł czy jednozdaniowy cytat? Odejmując wszystkie wypełniacze, pozwalające Jakubowi rozciągnąć swoje dzieło na ponad dwieście stron, zostałaby najwyżej połowa aktualnej objętości, w dodatku nie wnosząca nic nowego do świata poradników związkowych.
W wielu momentach można również dostrzec braki wiedzy autora, nieznajomość aktualnych badań naukowych, ogromny brak wyczucia w mówieniu o delikatnych kwestiach i zamknięcie na większą część współczesnego świata. Biorąc pod uwagę wykształcenie Jakuba Czarodzieja, którym często się chwali, trudno zrozumieć, jak można wygłaszać tak stygmatyzujące i szkodliwe stwierdzenia. Zamiast walczyć ze stereotypami – Łotecki je utrwala. Zamiast podkreślać znaczenie specjalistycznej pomocy – sprowadza psychologa do roli przyjaciela. Jest to zachowanie nie tylko szkodliwe dla osób, które bezrefleksyjnie sięgną po tę pozycję i dla tych szukających pomocy, ale także dla ludzi poważnie zajmujących się tematem relacji międzyludzkich. Jak uwierzyć w to, że terapia może pomóc, jeśli ktoś styka się z nieempatycznym psychologiem o tak wąskim spojrzeniu na problemu współczesnego społeczeństwa? Przez takie pozycje jak Kochaj dobrze polscy psychologowie wciąż muszą walczyć o swoją renomę, niemal codziennie prosząc się o poważne traktowanie, o które przez podobne publikacje jest niezwykle trudno.