Kiedy mężczyzna nie jest tylko jądrem i prostatą…
Grafika okładkowa: Mylène Travers
Movember (lub jak kto woli Wąsopad) jest kampanią społeczną, która powstała, aby zwrócić uwagę mężczyzn na problem raka prostaty i jąder. Medycyna dysponuje aktualnie szeregiem badań i zabiegów ułatwiających diagnostykę i skuteczniejsze leczenie niż w przeszłości, dlatego jedyne, co pozostaje, to wdrażać działania profilaktyczne w życie. Jednak nowotwory jąder i prostaty nie stanowią jedynych chorób mężczyzn, które zwróciły uwagę środowiska naukowego. Niektóre mogą być naprawdę zaskakujące. Co ciekawego znajduje się wśród nich?
Od kominów czyszczenia do nowotworzenia?
Rak moszny nie jest dziś częstym nowotworem, jednak w osiemnastowiecznej Anglii było zupełnie inaczej. Po wielkim pożarze w 1666 r. w Londynie wprowadzono nakaz budowania kominów w domach, jednak, z powodu stłoczenia ówczesnego budownictwa, sieci odprowadzające dym z palenisk tworzyły labirynty z niezliczoną ilością zakrętów. Ponadto kominy były na tyle wąskie, że niezwykle trudno było utrzymać je w czystości i tylko dzieci były w stanie tam wejść.
Pomysłowi Anglicy znaleźli sposób na rozwiązanie tego problemu – wynajmowano młodych chłopców do ich czyszczenia. Ale po co mieliby wchodzić tam w ubraniach? Przecież by się pobrudziły, a łatwiej umyć człowieka niż zrobić pranie, toteż dzieci pracowały nago. Co najwyżej miały na twarzach kominiarki, żeby nie wdychać pyłów.
Właśnie z powodu tego „ubioru roboczego” cząsteczki sadzy miały kontakt ze skórą i osadzały się m.in. na mosznach chłopców. Ponieważ z higieną w Anglii nie było wtedy najlepiej, na ciele gromadził się brud, a wiele szkodliwych substancji przenikało przez cienką i delikatną skórę w głąb moszny, przyczyniając się do rozwoju w późniejszym wieku raka – najczęściej płaskonabłonkowego, który wiąże się z gorszym rokowaniem niż rak podstawnokomórkowy wywodzący się z głębszych warstw nabłonka skóry.
Co ciekawe, tę korelację zauważył i opisał londyński chirurg Percivall Pott, a sam nowotwór w 1775 r. został uznany za pierwszą chorobę zawodową. Wprowadzono dzięki temu wiele zmian dotyczących warunków pracy, co w konsekwencji sprawiło, że rak moszny nie jest już tak powszechnym zjawiskiem. I tu rodzi się pytanie: dlaczego tylko Anglia miała taki problem? No cóż, inne kraje nie były z higieną tak na bakier…
Azbest is not the best?
Rak płuc jest najpowszechniejszym nowotworem u mężczyzn, niewątpliwie powiązanym z paleniem papierosów, ale to nie jedyny ciekawy nowotwór, który można spotkać w klatce piersiowej.
Opłucna jest błoną surowiczą pokrywającą od środka jamę klatki piersiowej i płuca. To niezwykle wytrzymała i jednocześnie delikatna struktura, a jej choroby wiążą się z problemami z oddychaniem. W historii ludzie obcowali z wieloma związkami i organizmami, które z łatwością mogłyby opłucną mocno uszkodzić, jednak ponad wszystko wybija się jeden – azbest.
Dawniej wielu mężczyzn pracowało w kopalniach, wydobywając ten surowiec mineralny lub pracując przy jego obróbce. Jest to świetny materiał termoizolacyjny, więc stosowano go do produkcji tkanin ogniotrwałych czy pokryć dachowych. Dopiero po wielu badaniach zorientowano się wreszcie, że u osób narażonych na kontakt z nim rozwijał się nietypowy złośliwy nowotwór – międzybłoniak.
Oczywiście największą zachorowalność odnotowywano w grupie mężczyzn, a zjawisko to trwało przez wiele lat, toteż uznano międzybłoniaka za chorobę zawodową w drugiej połowie XX w. Ciekawostką jest, że nawet rodziny osób, u których stwierdzono nowotwór, miały zdecydowanie podwyższone ryzyko jego rozwinięcia. Doprowadziło to do ograniczenia lub całkowitego zaprzestania wydobycia azbestu, zmian w pozyskiwaniu tego minerału oraz zaczęto szukać mniej toksycznych substancji o podobnych właściwościach. Wszystko to sprawiło, że międzybłoniak należy dziś do rzadkości. Niemniej, problem azbestu był tak nagłośniony na świecie, że w Polsce osoby, które pracowały w państwowych zakładach obróbki tego surowca, ze względu na nieświadome narażanie zdrowia mają prawo do bezpłatnego zaopatrzenia w leki na choroby z nim związane. Nie żebyśmy zachęcali.
Skrzywienie zawodowe?
Nowotwory pomimo tego, że kojarzą się z przerzutami, mogą mieć formę łagodną. Taką szczególną grupę tworzą fibromatozy, czyli rozrosty tkanki łącznej zwane też włókniakowatościami. Z racji, że tkanka ta jest wszechobecna w organizmie, fibromatoza może dotyczyć każdego narządu – w tym płciowego.
Ze względu na umiejscowienie blisko powierzchni skóry, fibromatoza prącia należy do grupy rozrostów powierzchownych. Dolegliwość tę nazwano chorobą Peyroniego od nazwiska lekarza, który ją jako pierwszy opisał. Do zwłóknienia dochodzi najczęściej w obrębie ciał jamistych, a powoduje ono stwardnienie i trwałe zmiany kształtu tego narządu objawiające się bólem nie tylko podczas współżycia, ale także wykonywania codziennych czynności. Prawdopodobnie stan ten powstaje na podłożu uszkodzeń, których prącie może doznawać podczas stosunków płciowych, choć lista czynników predysponujących do rozwoju choroby (takich jak palenie papierosów czy alkohol) stale się powiększa. Wbrew pozorom nie jest to rzadkie zjawisko, dotyczy bowiem nawet do 10% mężczyzn w różnych populacjach.
Jak zatem poradzić sobie z chorobą Peyroniego? Podejmowane są próby leczenia farmakologicznego, jednak czasami trzeba posunąć się do ostateczności, jaką jest operacja, którą, jak można się domyślić, bardzo trudno przeprowadzić, pozostawiając pacjenta bez powikłań. Nauka wciąż próbuje znaleźć optymalny sposób leczenia, a jest o co walczyć, bo oprócz dysfunkcji seksualnych czy problemów z codziennymi zadaniami, choroba ta przyczyniać się może też do rozwoju depresji u mężczyzn.
Czy mężczyźnie też należy się?
Okazuje się, że rak piersi był najczęściej diagnozowanym nowotworem w 2020 r., wyprzedzając wieloletniego zwycięzcę tych rankingów – raka płuc. I choć mogłoby się wydawać, że dotyczy on jedynie kobiet, okazuje się, że mężczyźni również posiadają piersi – jedynie w formie szczątkowej. W obrębie tej części ciała u obu płci występują takie same tkanki, dlatego mogą się w niej rozwijać podobne nowotwory.
Rak piersi u mężczyzn nie występuje jednak powszechnie. Mimo to spekuluje się, że w 2021 r. na świecie zachoruje na niego 2650 mężczyzn, a ok. 53 umrze. Opisano już wiele czynników, które mogą predysponować do jego rozwoju. Jednym z nich jest ginekomastia, czyli rozrost tkanki piersi u mężczyzny. Może być on spowodowany lekami, nadczynnością tarczycy, otyłością, ale także oznaczać nowotwór w innej lokalizacji ciała. Czynnikiem ryzyka jest też starszy wiek i obciążenie genetyczne. Okazuję się, że geny predysponujące do nowotworów piersi u kobiet (np. BRCA1 i BRCA2) mogą podobnie działać także w męskim organizmie.
Ze względu na to, że u mężczyzn tkanka piersiowa jest mniej obfita, nowotwór ten bardzo szybko nacieka inne struktury organizmu, np. naczynia krwionośne, wypełniając ich światło (przestrzeń, w której płynie krew) i w konsekwencji ograniczając przepływ. Wiąże się to z gorszymi rokowaniami i trudniejszym leczeniem, które jest tak samo wieloetapowe i wyniszczające jak w przypadku kobiecych nowotworów. Jak widać piersi to nie tylko problem płci żeńskiej.
Nowotwory są problemem dotyczącym wszystkich ludzi niezależnie od płci, wieku i rasy. Mimo że opisane w tym artykule przykłady nie są tak powszechne jak raki prostaty czy jąder, o których mówi się najwięcej, trzeba rozpowszechniać wiedzę także o tych mniej popularnych. Im większa świadomość społeczeństwa, tym więcej osób będzie zwracać uwagę na pewne zmiany w organizmie mogące sygnalizować początek takiej choroby. Samobadanie się i profilaktyczne kontrole lekarskie potrafią wykryć guz jeszcze w małym stopniu zaawansowania, co zwiększa szanse na skuteczne wyleczenie pacjenta. Nie należy się zatem bać poruszać tematu nowotworów, gdyż rozmowy i szerzenie wiedzy w tym temacie pozwoli zagwarantować zdrowsze i szczęśliwsze społeczeństwo.