O tym, co kryje się między wierszami paneli.
Grafika: Mylène Travers
Komiksy – na pierwszy rzut oka prosta, przez niektórych uznawana (niesłusznie) za dziecinną, forma opowiadania historii poprzez obrazy połączone z tekstem. Przyglądając się im bliżej, szybko okazuje się, że przybierają różnorodne formaty obfitujące w zniuansowane konwencje narracyjne i artystyczne. Poniższe zestawienie przedstawia kilka głównych cech oraz ich możliwe wariacje, których znajomość powinna ułatwić orientację w bogatym komiksowym świecie zarówno świeżym śmiałkom, jak i wprawionym weteranom.
Słowo
Wbrew temu, co twierdzi jedna z najpopularniejszych książek na świecie, w przypadku komiksów na początku nie było słowo, a obraz. To medium definiują przede wszystkim rysunki, z których się składa. I chociaż mogą się one obejść bez tekstu (pozostając wybitne, tak jak Przybysz Shauna Tana lub Ocean Miłości Wilfrida Lupano i Grégoryego Panaccione), zazwyczaj z nim współwystępują. Zresztą autor nie zawsze jest zarówno rysownikiem, jak i pisarzem lub scenarzystą, to często praca zespołowa. Przykładowo legenda amerykańskiego komiksu, Stan Lee, zajmował się głównie tworzeniem scenariuszy i współpracował między innymi z równie legendarnymi artystami, takimi jak Steve Ditko i Jack Kirby.
W dziełach niezaliczających się do kategorii „niemych” pismo występuje pod różnymi postaciami. Najbardziej organiczną formą integracji tekstu ze sceną pozostaje zawarcie go w niej – na przykład w postaci szyldu sklepowego lub książki. Onomatopeje to specyficzna odmiana tego sposobu zawierania pisma w rysunkach, gdzie pozostają częścią przedstawianego świata jako wizualizacje występujących w nim dźwięków. Dymki natomiast, już jasno oddzielone we własnej przestrzeni, oddają kwestie mówione oraz myśli (różnice między nimi widać w ich stylu obramowania, dość powszechnie przyjętą konwencją w zachodnich komiksach jest zawieranie tych drugich w „chmurkach”).
Najbardziej odseparowane pozostają podpisy, zwykle pojawiające się pod lub obok rysunków. Stanowią jeden z najstarszych sposobów łączenia pisma z obrazem i pełnią wiele ról. Mogą opisywać rysunek, być dla niego dodatkiem (w formie komentarza lub dopowiedzenia kontekstu), zapisem dialogu albo wręcz klasycznym tekstem literackim połączonym z „ilustracją”.
Nośnik
W dobie cyfryzacji wiele publikacji – w tym komiksy – funkcjonuje w internecie używając go jako głównej platformy wydawniczej. Występują w formie stron WWW, lecz też jako e-komiksy w formatach pojedynczych – zapisywanych naprzykład w .jpeg – lub wielopanelowych, takich jak pdf, epub lub cbz. Ponadto wytworzyła się nawet kategoria komiksów nazywanych webcomic, istniejących wyłącznie (lub zapoczątkowanych) w internecie, przedstawiających całe spektrum narracji: od krótkich humorystycznych historyjek z udziałem minimalistycznych ludzików w xkcd Randalla Munroe, po pełne detali epickie sagi jak Kill 6 billion demons Toma Parkinsona-Morgana.
Pośrednim etapem ewolucji z nośników analogowych na cyfrowe były komiksy drukowane na specjalnych taśmach fotograficznych, przeznaczonych do wyświetlania przez rzutniki naścienne. Jednakże większość komiksów występuje i występowała na papierze, choć i tu w wielu postaciach. Zaczynając od najmniejszej – poza pojedynczymi obrazkami lub ulotkami – zanim komiksy zaczęły być uznawane za pełnoprawne medium, często ukazywały się na łamach gazet jako kilkupanelowy dodatek na boku strony (a czasem zapełniając ją w całości). Po uzyskaniu niezależności zaczęły się też pojawiać w dedykowanych formach, takich jak czasopisma (min. tygodniki, miesięczniki) czy albumy, o różnych standardach cenowych i jakościowych.
Cofając się jeszcze dalej w czasie, przed popularyzacją druku za formy ze specjalnymi nośnikami „protokomiksów” można uznać ryciny, freski, malowidła czy też rysunki naskalne. Przykładowo, nie naciągając specjalnie definicji wizualnego medium opowiadającego historię, prehistoryczne malunki jaskiniowe i niektóre egipskie hieroglify kwalifikują się jako komiksy, których nośnikiem są zarówno naturalne, jak i sztuczne ściany.
Kierunek
Nawet pojedynczy obraz może sprawiać trudności w kwestii perspektywy, z jakiej należy na niego spoglądać. Komiksy ten problem zwielokrotniają. Na szczęście większość kieruje się z góry ustalonymi konwencjami, które mają ułatwić czytelnikowi orientację. Niestety istnieje wiele standardów, więc choć w dużej mierze spełniają one swoje zadanie, to nawet jednopanelowe historie potrafią być kłopotliwe dla niewtajemniczonych.
Zachodnie komiksy przyjęły orientacje już obowiązującą w książkach, czyli narrację w poziomych liniach odczytywaną od lewej do prawej. Teoretycznie problem został rozwiązany, lecz szybko się okazało, że liniowe jednakowe panele radykalnie ograniczają możliwości ekspresji medium, między innymi utrudniają reprezentowanie dynamicznej akcji. W związku z tym, choć kierunek się utrwalił, to kolejność oraz rozmiar paneli na danej stronie pozostają zmienne. Przeważnie czytelnik, znając ogólne trendy w danej kulturze, jest w stanie szybko się zorientować co do kolejności obrazów, czasem jednak aby ułatwić ten proces autorzy zawierają klaryfikacje w postaci strzałek lub umieszają instrukcje we wstępie.
Nie jest to jedyny zestaw przyjętych reguł, japońskie mangi pisane i odczytywane są od prawej do lewej, wertykalny zapis japońskiego (tategaki) dodatkowo utrudnia adaptacje i tłumaczenia poprzez wpływ na układ strony i zmianę wymiarów dymków. Natomiast koreańskie manhwy często przyjmują pionowy układ (przypominając rozwiniętą taśmę lub rachunek). Taki format zresztą przybiera na popularności ze względu wszechobecność smartfonów (a wcześniej przeglądarek internetowych) używanych do czytania, do których ten kierunek idealnie pasuje.
Dochodzą do tego niestandardowe i eksperymentalne formaty, takie jak spirala, brak paneli, narracja dwukierunkowa (dwie historie toczące się jednocześnie na przykład na przeciwległych stronach lub z dwóch końców komiksu), czy nawet hiperłącza (w cyfrowych wydaniach) prowadzące do kolejnych części utworu. Pozostają jednak rzadkie i poza ostatnim przypadkiem początkujący czytelnik ma małe szanse na napotkanie ich na starcie.
Barwy
Kolorystykę komiksów warunkują nośniki oraz koszty. Ograniczenia te jednak sprzyjają zarówno rozwojowi różnorodnych stylów, jak i wytwarzaniu technik pozwalających uzyskać najlepszy możliwy efekt w danych warunkach. Kolor przyjął się powszechnie na zachodzie, choć również z często historyczno-technicznymi limitacjami, jak na przykład ograniczona paleta w tanim druku, którą później poprawiano w droższych wydaniach. Ta część procesu nie zawsze spoczywa na barkach autora czy rysownika – w przypadku pracy z barwami, podobnie jak w przypadku tekstu, może się nią zajmować wyspecjalizowany kolorysta.
Czerń i biel, choć obecne czasem w europejskich i amerykańskich komiksach, dominują rynek japoński. Mangi występują prawie wyłącznie w wersjach monochromatycznych, poza paroma „specjalnymi” panelami, jak na przykład okładki czy pierwsze strony rozdziałów. Niekiedy fani sami „kolorują” swoje ulubione dzieła. Okazjonalnie zdarzają się też oficjalne publikacje w kolorze.
Cyfryzacja ułatwiła proces koloryzacji oraz znacznie obniżyła jego koszty. Podobnie jednak jak w przypadku czarno-białych rysunków, nie zawsze przekłada się to na zwiększenie tempa pracy (lub częstszych publikacji), gdyż wymaga innych technik. Pozwala to również na przeznaczenie tego czasu na wzbogacenie paneli dodatkowymi szczegółami lub stworzenie większej ilości stron.
Długość
Pomiędzy najkrótszą formą komiksu, pojedynczym panelem, a najdłuższą, omnibusem (zbiorem serii lub wielu tomów historii w jednym wydaniu), istnieje cały szereg pośrednich długości. Zaczynając od dzieł kilkupanelowych (zazwyczaj mieszczących się na części strony innej publikacji i często o charakterze humorystycznym lub satyrycznym) nazywanych po angielsku comic-strip, a po polsku historyjkami obrazowymi, poprzez format ulotki lub pojedynczej strony, który może występować niezależnie, lecz nie musi. W tej ostatniej kategorii, tak jak w przypadku pojedynczego panelu, często można natrafić na treści reklamowe, propagandowe lub polityczne (nie jest to jednak żelazna zasada).
Następne na skali długości są kompilacje w formie magazynów rywalizujące objętością z pojedynczymi „numerami” komiksów (w niektórych przypadkach te typy się pokrywają). Przy wydaniach podzielonych na epizody lub rozdziały główną kwestią rozróżniającą pomiędzy tymi kategoriami okazuje się to, czy opowiadana jest pojedyńcza czy też wiele niezależnych historii (oraz czy ma się do czynienia z dziełem jednego czy też wielu autorów).
Mangi stanowią nietypowy przypadek, gdyż rozdziały pojawiają się zarówno w zbiorczych publikacjach (jak na przykład Shonen Jump), jak i bywają wydawane osobno, szczególnie w dobie internetu, gdzie trafiają bezpośrednio do sieci. Ponadto kompilowane są później w pełnoprawne tomy, które jak albumy i powieści graficzne – typ komiksu z zamkniętą, przeważnie „poważniejszą” narracją skierowaną do dorosłych czytelników – można uznawać za ekwiwalent książek publikowanych zazwyczaj jako niezależne dzieła. Podobnie jak w literaturze mogą również stanowić część cyklu. Najdłuższa forma komiksów, omnibus, zawiera kompilacje dużej porcji, całej serii lub wszystkich dzieł danego autora i choć mogą być dzielone na części ze względu na ograniczenia fizyczne, nierzadko osiągają imponujące rozmiary.
Narracja
Sposób opowiadania historii znacząco wpływa na to, jak ją odbiera czytelnik, a także na formę publikacji. Podobnie jak w literaturze, w wielu komiksach format jest prawie dowolny i zależy przede wszystkim od preferencji autora lub wydawcy, lecz powszechnie dominują ciągi narracyjne oraz rozmaite wydania cykliczne. Nawet najkrótsze formy zazwyczaj stanowią część serii, jak na przykład trójpanelowy Garfield. Istnieje wiele wariacji na temat epizodycznych publikacji, pod względem częstotliwości (codzienne, tygodniowe, miesięczne etc.), oraz zakresu – od pojedynczych stron, poprzez rozdziały po kilkanaście kartek, a skończywszy na pełnej długości albumach.
Komiksy różnią się od książek przede wszystkim wielowymiarowością narracji – czyli tym, że daną serię, świat czy postać może tworzyć wiele osób i to niekoniecznie w jednej ciągłości. Szczególnie widoczne jest to w amerykańskiej tradycji. Dane uniwersum najczęściej nie pozostaje pod pieczą tylko jednego autora, zresztą to samo tyczy się bohaterów. W ten sposób światy może tworzyć wiele osób, a jednocześnie żaden wątek nie nadaje im końcowej, definitywnej formy, a jedynie przedstawia jedno z kontinuów tworzonych równolegle w ramach różnych spokrewnionych historii. Owa wielowątkowość daje olbrzymi atut zarówno autorom, którzy mogą być bardziej kreatywni – choć zwykle istnieje określony, a przynajmniej główny kanon narzucający pewne ograniczenia – jak i czytelnikom mającym możliwość odkrywania (a nawet kreowania) praktycznie nieskończonych wcieleń swoich ulubionych bohaterów.
Odbiorca
Poruszona już kwestia rzekomej dziecinności komiksów jest o tyle istotna, że fundamentalnie niczym nie różnią się one od książek, zastępują jedynie część opisów obrazami. Podobnie jak sztuki teatralne czy filmy (poprzez swoje scenariusze) mogą być równie wartościowe literacko. Stwierdzenie zatem, że są „dziecinne”, ponieważ zawierają mniej słów lub rysunki, jest absurdalne. Ponadto niektóre tematy w literaturze, takie jak historie o superbohaterach, zostały zdominowane przez komiksy. W tej formie nie brakuje też: treści skierowanych głównie do dorosłych czytelników (i nie mowa tu o erotyce, choć i ta występuje), literatury faktu (np. Maus Arta Spiegelmana o Holocauście czy Persepolis Marjane Satrapi o irańskiej rewolucji islamskiej), prac badawczych – komiksy świetnie się nadają do publikacji popularnonaukowych, takich jak seria Science Comics, lub opowiadania historii naukowców i ich odkryć, jak Feynman – oraz filozoficznych (choćby Existential Comics Coreya Mohlera). Niezależnie więc od preferencji gatunkowych, płci czy wieku każdy powinien móc znaleźć coś dla siebie w komiksowym świecie.