Nie zawsze trzeba siedzieć, by grać.
Rozwój technologii od lat zmusza autorów gier mobilnych do większych starań w zaspokajaniu rosnących wymagań użytkowników telefonów, m.in. dodając do swoich produktów coraz to nowsze elementy lub tworząc je z wykorzystaniem niespotykanych wcześniej mechanik. Dość oryginalną techniką (jednocześnie już nie najświeższą) jest wykorzystywanie lokalizacji do sterowania awatarem w grze. Innymi słowy – postać na ekranie porusza się tam, gdzie idzie grający. Jednym z najgłośniejszych tytułów, korzystających z takiego sposobu rozgrywki, jest Pokémon GO, które 16 lipca obchodzić będzie swoje 6. urodziny. Jednak nie od razu Rzym zbudowano…
Na początku był portal
W 2010 r. powstało Niantic Labs (aktualnie Niantic), amerykańskie przedsiębiorstwo stworzone jako wewnętrzny startup Google, które już dwa lata później wypuściło na rynek pierwszą grę opartą na lokalizacji – Ingress. W produkcji tej każdy gracz staje po stronie Ruchu Oporu (ang. Resistance) lub Oświeconych (ang. Enlightened), by następnie, chodząc po ulicach (których odwzorowanie znajduje się w telefonie), podbijać portale, anektować je, a także łączyć w pola (ang. Control Fields) w celu zdobywania dla swojej drużyny punktów MU (ang. Mind Units). Ingress odniósł niebywały sukces – otrzymał specjalne wyróżnienie w konkursie Android Players’ Choice Awards 2013 czy nagrodę główną Japan Media Arts Festival. Był także tematem badań na temat zależności pomiędzy regionalizmem a globalizmem. Jednak było to nic w porównaniu do tego, co Niantic trzymało w kieszeni.
Złapcie je wszystkie!
Kiedy mobilni gracze od trzech lat biegali, zbijając sobie wzajemnie portale i tworząc większe i większe pola, Niantic zdradził plany czegoś wielkiego – wspólnie z Nintendo i The Pokémon Company firma rozpoczęła prace nad stworzeniem Pokémon GO, gry, w której każdy będzie mógł spełnić swoje marzenie z dzieciństwa i stać się trenerem tych mniej bądź bardziej uroczych stworków. Wystarczyło poczekać niecały rok, aby gracze mogli pobrać tytuł na swoje smartfony i rozpocząć przygodę. Zainteresowanie tytułem było tak wielkie, że w dniu premiery serwery zostały przeciążone, co wymusiło decyzję o stopniowym wypuszczaniu gry w innych krajach. Pokémon GO do dzisiaj jest rozwijane oraz wspierane przez twórców – przez lata zmienił się system walk, sukcesywnie dodawane są nowe generacje Pokémonów, powstał długo wyczekiwany system PvP (ang. Player versus Player) i wiele, wiele innych. Wszystko to (a nawet więcej) sprawiło, że Pokémon GO cieszy się niesłabnącą popularnością zarówno wśród starszych, jak i młodszych użytkowników – gra została pobrana łącznie już ponad 600 milionów razy. Skoro tytuł ten odniósł tak ogromny sukces, dlaczego więc nie spróbować stworzyć czegoś podobnego? To pytanie zadało sobie zapewne wiele różnych przedsiębiorstw, które również szukało sposobu na zarobek.
Próby powtórzenia sukcesu
Od momentu zdominowania przez Pokémon GO rynku gier mobilnych w swojej kategorii nie pojawił się żaden godny przeciwnik. Powstało wiele różnych pretendentów do przejęcia tego miana, jednak żaden nie osiągnął tak niebywałego sukcesu. Gracze zamiast pokémonów mogli kolekcjonować dinozaury w Jurassic World Alive czy pokonywać duchy w Ghostbusters Afterlife: scARe. Dla wielbicieli Monopoly powstało Landlord GO,polegające na kupowaniu realnych nieruchomości, handlowaniu nimi czy pobieraniu czynszu. Wszystko to oczywiście za fikcyjne pieniądze. Dla fanów turowych gier RPG – Orna, pełna bossów, lochów, rozwijania drużyny itp. Niantic również nie próżnował i kilka lat po premierze Pokémon GO świat ujrzało Harry Potter: Wizards Unite, które niestety nie podzieliło sukcesu swojego poprzednika i zostało już usunięte zarówno ze sklepu Play, jak i App Store. Wielkie nadzieje spoczywały na Wiedźminie: Pogromcy Potworów, jednak nie spełnił on oczekiwań fanów.Również branża aplikacji fitness nie została z tyłu i zaczęła w oryginalne sposoby zachęcać swoich użytkowników do aktywności fizycznej. Jednym z przykładów jest The Walk,w którym za przebyte kroki korzystający z aplikacji dostają co raz to nowe fragmenty opowieści. Natomiast twórcy Zombies, Run! postawili sobie za cel dodać swoim odbiorcom odrobinę adrenaliny, bowiem ci, poprzez bieganie, realizują misje osadzone w czasie apokalipsy zombie. Wart wspomnienia jest także Geocaching, przy czym nie jest to produkt od konkretnego dewelopera, a bardziej wspólne dzieło społeczności fanów tego typu rozrywki. Powstało ono jeszcze długo przed Pokémon GO, a nawet Ingressem, bo pierwsze kroki ku jego stworzeniu miały miejsce w 2000 r.Każdy gracz, otwierając aplikację lub odpowiednią stronę internetową, otrzymuje dostęp do części lokalizacji (dla użytkowników aplikacji część jest schowana za paywallem abonamentu) skrytek (ang. geocache) stworzonych i skrzętnie ukrytych przez innych uczestników zabawy. Po jej odnalezieniu mogą wpisać się do dziennika danej skrytki oraz, przynajmniej w teorii, zabrać upominek tam zostawiony, oczywiście dając coś w zamian.
Odpowiedź na to, dlaczego Pokémon GO odniosło tak niebywały sukces, jest dość złożona. Nie wystarczy bowiem stworzyć grę wykorzystującą lokalizację użytkownika i dodać byle jakie tło fabularne. Ogromną siłą Pokémon GO jest historia marki Pokémon oraz jej koncept. Nie istnieje inna gra korzystająca z lokalizacji, której pierwowzór opierałby się na wyruszeniu w świat w celu łapania czegokolwiek. Co więcej, żaden z nich nie miał takiego ogólnoświatowego rozgłosu jak marka Pokémon. Gry na konsole, mobilne Pokémon GO,filmy, seriale, manga kolekcjonerska, gra karciana rozwijana od wielu lat, maskotki, a nawet film live-action Pokémon: Detektyw Pikachu – dzięki temu wszystkiemu, przez 26 lat istnienia na świecie tej marki, zaskarbiła ona sobie serca zarówno młodszych, jak i starszych. Dlatego też dzisiaj na ulicy stworki są łapane i przez uczniów szkół podstawowych, i przez ludzi pracujących od kilkunastu lat. Z pewnością też, w szczególności w Japonii, ojczyźnie Pokémonów, znajdą się i seniorzy kolekcjonujący w swoich telefonach kieszonkowe potworki.