Jak dobrze znane są powszechnie obchodzone bożonarodzeniowe tradycje?
Grafika okładkowa: Edyta Szozdowska
Święta zbliżają się wielkimi krokami. Wśród różnych emocji im towarzyszących – od stresu przy polowaniu na idealne prezenty czy szukaniu czasu na przygotowanie dań po szczęście związane ze spędzenia czasu z bliskimi – umyka ludziom wiele rzeczy. Trudno dziwić się więc, że mało kto interesuje się odmiennościami w sposobach obchodzenia uroczystości w różnych zakamarkach Europy.
Czy wszyscy piszą listy do Świętego Mikołaja, a każde złe dziecko dostaje rózgi?
Fałsz. Choć w Austrii można pisać do Mikołaja, a niegrzeczne pociechy dostają gałąź, nie oznacza to, że na reszcie kontynentu tradycja ta wygląda podobnie. Islandzkie maluchy korespondują z trzynastoma skrzatami – a te, które okażą się niemiłe, otrzymują zgniłe kartofle. We Włoszech listy trafiają do Befany, starszej kobiety, a niesłuchające rodziców dzieci dostają węgiel.
Warto wiedzieć, że nawet na terenie jednego państwa bywa różnie. Przykładowo: w Polsce, w okolicach Poznania pismo z prośbami dostaje Gwiazdor, ale w innych rejonach za dostarczenie prezentów odpowiada Dzieciątko, Dziadek Mróz, Aniołek lub Gwiazdki, a w zdecydowanej większości Święty Mikołaj.
Czy wszędzie występuje Święty Mikołaj?
Fałsz. Po pierwsze, w wielu krajach dzieci dostają prezenty od „ojca Bożego Narodzenia”, tak jak na przykład od francuskiego Père Nöel dwudziestego piątego grudnia czy, tego samego dnia, od brytyjskiego Father Christmas. Zarówno w Czechach dwudziestego czwartego, jak i na Słowacji dwudziestego piątego grudnia samo Dzieciątko Jezus co roku przygotowuje i rozdaje pociechom podarunki. Tymczasem w Grecji prezenty dostaje się od Świętego Bazylego pierwszego stycznia. W Hiszpanii natomiast Trzech Królów przybywa szóstego stycznia z darami.
Czy nie wszędzie obchodzi się Wigilię?
Fakt. Uroczystą kolację dwudziestego czwartego grudnia, złożoną z konkretnych dań, świętować można w Polsce, Czechach, na Litwie i Słowacji. Jednak tradycja wspólnego posiłku ma miejsce również w innych państwach – niekoniecznie z takimi samymi potrawami czy tego samego dnia. W Wielkiej Brytanii dwudziestego piątego grudnia rodziny zasiadają do wspólnego stołu, na którym czeka indyk z żurawiną. Natomiast Holendrzy czy Belgowie, zamiast przygotowywać potrawy własnoręcznie, chodzą na uroczyste śniadania do restauracji.
Czy kolędy można usłyszeć w każdym Europejskim kraju?
Fakt. Choć kolędy śpiewane w różnych rejonach nie zawsze są takie same, można je spotkać we wszystkich państwach tego kontynentu. Zresztą Cicha noc, chyba najsławniejsza pieśń bożonarodzeniowa, została przetłumaczona na ponad trzysta języków – niemożliwym jest więc, by w całej Europie nie była znana chociażby ta kolęda.
Jednak niektóre piosenki bożonarodzeniowe nie są przetłumaczone, co oznacza, że oprócz wspólnych pieśni w krajach można znaleźć też utwory mniej uniwersalne, a bliższe konkretnej kulturze. Idealnym przykładem mogą być góralskie kolędy, takie jak chociażby Malucki, Malucki. Użyta w niej podhalańska gwara sprawia, że nie da się jej przetłumaczyć, zachowując lokalny klimat.
Czy w innych krajach istnieje tradycja kolędowania?
Fałsz. Choć kolędy istnieją w całej Europie, zwyczaj chodzenia po ulicach i śpiewania nie został spopularyzowany we wszystkich państwach kontynentu. Francuzi czy Hiszpanie nie znają tradycji kolędowania. Jednak, oprócz Polski, konwencja ta została wpleciona w kulturę Czech, Słowacji czy Ukrainy. Nie wszędzie nazwa zwyczaju odnosi się do pieśni bożonarodzeniowych: choćby w Austrii mówi się o Perchtach – pochodzących od imienia pogańskiej bogini, która była symbolem śmierci. Nazwa jednak nie sprawia, że kolędnicy się boją lub że inni obawiają się śpiewaków.
Nawet na jednym kontynencie istnieje mnóstwo możliwości obchodzenia konkretnej uroczystości. Wiele różnic można wytłumaczyć wyznaniem większości mieszkańców danego państwa: w końcu każda grupa – etniczna, religijna czy narodowa – będzie praktykować inne tradycje powiązane z jakimikolwiek świętami. Jednak początki niektórych z tych rytuałów datuje się wstecz, aż do czasów przedchrześcijańskich. Niemniej warto podchodzić do innych zwyczajów z otwartymi umysłami – świat byłby nudny, gdyby wszyscy tak samo celebrowali ważne wydarzenia.