Dlaczego mówienie prawdy o sobie potrafi być tak bolesne?
Już na początku zaznaczę, że ten tekst nie ma być żadnym rozstrzygnięciem tego, jakie poglądy można zaliczyć do kategorii „dobrych”, a które „złych”. Nie ma też na celu nikogo urazić, a jedynie podzielić się przemyśleniami.
W momencie, gdy ktoś zauważa, że nie wpisuje się w ramy wyznaczone przez większość, może doznawać wielu różnych emocji. Uczucia przenikają się nawzajem: od pozytywnych, takich jak radość – nareszcie dana osoba w jakiś sposób siebie zrozumiała – po lęk związany z możliwą reakcją innych.
Ludzie są istotami społecznymi – każdy chce być poznany, akceptowany, a nawet kochany i nie ma w tym nic złego. Niestety nie wszyscy mają pewność jak ich otoczenie – nawet najbliższe – przeżyje to otwarcie się i uzewnętrznienie.
Z jednej strony robi się ciepło na sercu, gdy wyobrażamy sobie świat, w którym każdy mógłby być sobą i nikt nie miałby nic przeciwko temu. Rzeczywistość jednak tak nie wygląda i różne życiowe postawy, wybory czy odkrywanie własnej tożsamości niosą za sobą konsekwencje – niekoniecznie pozytywne.
Przykładowo: wśród rodzin wyznających konkretną religię wiadomość o odejściu jednego z jej członków od wiary z pewnością nie jest niczym łatwym do przyjęcia. Rodzice, rodzeństwo czy nawet dalsi krewni mogą nie zrozumieć, dlaczego ktoś odsunął się nie tylko od samych wierzeń, w których dorastał, lecz także od rodzinnych tradycji. Bez względu na to czy dana osoba całkowicie wyrzeka się jakiegokolwiek wyznania, czy zmienia religię, nie obejdzie się bez trudnych rozmów. W teorii w Polsce każdy ma prawo do własnej wiary. W praktyce nie oznacza to, że rodzina od razu (jeśli w ogóle) zaakceptuje tak wielką zmianę. Brak natychmiastowej aprobaty nie sygnalizuje, że dana jednostka robi coś złego, warto jednak mieć cierpliwość do krewnych, którzy też mają prawo przeżywać transformacje oraz zostać przy swoich wyznaniach.
Religia to nie jedyna sfera, której zmiany mogą wywoływać negatywne uczucia u osób z otoczenia. Istnieją również inne aspekty życia budzące skrajne emocje, nawet jeśli jednostka nie zmienia znacznie swoich przekonań. Niektóre elementy pozostają stałe, a i tak budzą kontrowersje. Nie tylko podczas pandemii osoby z gorszym stanem zdrowia i łatwiej zapadające na różne choroby mogły nie chcieć przebywać w otoczeniu tych, którzy wolą się nie szczepić przeciwko niektórym wirusom. Tymczasem sceptyczni co do skuteczności tej formy chronienia się przed drobnoustrojami czasem wolą poczekać i zobaczyć, jak zaszczepieni na nią reagują. Obie strony mają prawo do swoich odczuć, niestety może to prowadzić do nieporozumień, a nawet do konfliktów między ludźmi.
W rzeczywistości nie ma przeszkód, by uniknąć części niechęci poprzez grzeczne i nienacechowane emocjonalnie stwierdzenia w trakcie rozmów o swoich doświadczeniach. Niekoniecznie jednak one wystarczą – zwłaszcza że rozmówca także ma swoje uczucia, które mogą spowodować jakieś nieprzemyślane reakcje. Trudno przewidzieć, jak odległa rodzina, przyjaciel czy nawet rodzic zareaguje na sformułowanie „jestem gejem”. Łagodny ton głosu i spokojne miejsce nie gwarantują, że otwierając się przed innym, zostanie się od razu przyjętym czy zaakceptowanym.
Oczywiście czasem sam sposób wyrażania się o mniejszościach w jakiś sposób wskazuje na poglądy. Jeśli czyjś przyjaciel otwarcie mówi, że w danym państwie przebywa za dużo imigrantów, czy że uchodźcy są traktowani jak królowie, można się spodziewać, że nie będzie zachwycony, jeśli ktoś z jego znajomych zacznie randkować z obcokrajowcem. Nie oznacza to, że zmiana zdania należy do niemożliwych i czasem świadomość, że ktoś bliski jest częścią danej mniejszości potrafi wpłynąć na sposób patrzenia na daną grupę. Taki proces także wymaga czasu. Jednak nim czyjeś poglądy się zmienią, ich słowa i czyny mogą negatywnie wpłynąć na relacje, które mają z osobami należącymi do jakiejś mniejszości.
Nic nie dzieje się jednak od razu.
Oczywistością jest przygotowanie się na fakt, że bliscy będą potrzebować mniej lub więcej czasu, by przetrawić nową informację – zwłaszcza jeśli przez długi czas mieli inny pogląd na danego człowieka. W takiej sytuacji przyklejanie łatki jakiegokolwiek „foba” po pierwsze nie pomoże, po drugie jest zasadniczo bezpodstawne.
Obie strony takiego konfliktu mają prawo czuć się skrzywdzone reakcją drugiej. Człowiek zwierzający się z jakichś swoich poglądów lub doświadczeń może nosić nadzieję, że rozmówca od razu przejdzie z nową informacją do porządku dziennego. Drugiej stronie z kolei wolno czuć się nieswojo z tempem, w jakim całość się rozgrywa.
W idealnym świecie możliwe by było mieć ciastko i zjeść ciastko – niestety jednak nie żyjemy w nim, więc trzeba liczyć się z faktem, że różni ludzie są mniej lub bardziej wrażliwi, a niektórzy potrzebują więcej czasu na przemyślenie nowej informacji – nawet jeśli nie dotyczy ich ona osobiście.
Dla tych, którzy na co dzień słyszą wariacje negatywnych komentarzy czy obelg związanych z ich poglądami lub doświadczeniami nawet najmniejszy odcień sceptycyzmu może wyglądać jak ofensywa – a gdy człowiek czuje się psychicznie zaatakowany, automatycznie przechodzi do defensywy. Różnie ona wygląda – jedni zaczynają się kłócić, inni będą unikać osoby wyrażającej swoją opinię. Co gorsze, taka osoba może szukać ukojenia w substancjach psychoaktywnych, alkoholu czy samookaleczaniu. Niezależnie od reakcji i sposobów radzenia sobie z odczuwanym odrzuceniem relacja z bliskimi zostaje zmieniona. Czasem udaje się ją odbudować, lecz nigdy nie jest to gwarantowane. Warto więc uważać na swoje słowa i w miarę możliwości najpierw wysłuchać drugą osobę, a dopiero potem wyrazić opinię.
Otwieranie się i dzielenie się niektórymi aspektami swojego życia wymaga dużej odwagi, jednak z czasem może okazać się to najlepszą decyzją podjętą przez daną osobę.
Więc Czytelniku – jeśli obawiasz się, że z jakiegoś powodu nie możesz być w pełni szczery z bliskimi, wiedz, że pojawią się w twoim życiu osoby, dla których twoja inność będzie jednym z wielu powodów, by cię kochać.