Alfa, beta i omega – greka w sztuce.
Tworząc dzieło z jakiejkolwiek dziedziny, trzeba wykazać się pewną dawką kreatywności. Nie da się jednak wymyślić czegoś kompletnie od zera, bez inspiracji już istniejącym dorobkiem ludzkości. Na przykład w opowiadaniach pojawianie się niektórych ogólnych, stałych elementów nie razi, a przy tworach z konkretnych gatunków podobne fragmenty są wręcz wymagane. Przykładowo trudno wyobrazić sobie jakikolwiek horror, który nie zawiera w sobie elementów powodujących uczucie grozy: choćby zjawisk czy postaci nie z tego świata, takich jak Potwór Frankensteina u Mary Shelley (Frankenstein, czyli współczesny Prometeusz) czy wampir w Drakuli Brama Stokera.
Dzieła tworzone przez fanów również działają na podobnych zasadach. Ostatnimi czasy niektóre erotyczne fanfiction pisane są w realiach, w których postacie należą do jednej z trzech grup: alf, bet lub omeg, tworzących hierarchię znaną wśród fanów jako omegaverse. Oprócz tej nazwy, można także znaleźć skrót A/B/O (od alfy/bety/omegi) – jednak warto wiedzieć, że pisownia ukośników gra kluczową rolę. Bez nich można nieświadomie obrazić aborygenów, rdzennych mieszkańców Australii. Te trzy litery bowiem, jako początek słowa „aborygen”, w niektórych rejonach globu uważane są za obraźliwe określenie tej grupy etnicznej. Jednak nie o kontynencie, a o świecie wymyślonym, tu mowa. Co poniektórzy mogą się zastanawiać, jak taki pomysł – żeby wpleść grekę w fanfiki – mógł się w ogóle narodzić.
Pierwsze kroki między wilkami
Jak to często bywa, korzenie inspiracji można znaleźć w nieoczekiwanym miejscu, czasami nawet wśród dzikich zwierząt. Dla twórców omegaverse były to wilki, stworzenia fascynujące ludzi przez swoją naturę. Stąd fakt, że nieraz pochylano się nad nimi, by lepiej je zrozumieć, nie zadziwia. Nie bez powodu mówi się, że droga do piekła wybrukowana jest dobrymi chęciami i, nawet jeśli autorzy badań chcą pomóc, nie wszystkie one pozwalają na zagłębienie wiedzy o danym temacie. Wilki nie są wyjątkiem od tej reguły.
W 1947 r. Rudolph Schenkel opublikował artykuł naukowy Expressions Studies on Wolves, w którym wspomniał o wilkach alfa. Te zwierzęta miały być silnymi jednostkami walczącymi o dominację w stadzie. Dr L. David Mech skorzystał z tych badań, by pracować nad własną naukową książką zatytułowaną The Wolf: Ecology and Behavior of an Endangered Species. Owa praca, opublikowana w 1970 r., była istną studnią informacji o wilkach. Do dziś można znaleźć w niej aktualne ciekawostki o tych zwierzętach, lecz nie wszystko, co zostało tam zapisane, okazało się prawdziwe. Jednakże przez książkę tę mocno spopularyzował się termin „wilka alfy”.
Pracując nad nią, David Mech nie wziął w pełni pod uwagę tego, jak warunki, w których obserwował wilki, wpływały na ich zachowania – był to błąd, który wiele go kosztował. Największym pominiętym aspektem okazał się fakt, że badania te prowadzono na zwierzętach przebywających w niewoli. W związku z tym nie były one otoczone tylko swoją rodziną, ale także nieznanymi im osobnikami, które traktowały jako zagrożenie. Z dzisiejszą wiedzą rozumiemy, że wolne wilki żyją w stadach rodzinnych. Nie ma potrzeby na żadne zachowania zakwalifikowane jako charakterystyczne dla osobników „alfa” czy na konkurencję o wilczyce we własnym kręgu. Kiedy młode stają się wystarczająco dorosłe, odchodzą od stada i zakładają własne rodziny. Gdy Mech to zauważył, starał się robić wszystko, by podzielić się ze światem faktem, że jego praca nie pokazywała do końca obiektywnej prawdy. Co ciekawe, Dr L. David Mech założył International Wolf Center, stowarzyszenie, którego celem jest ochrona oraz poszerzanie wiedzy na temat wilków.
Niestety, było za późno. Ludzie zdążyli już zafascynować się terminologią związaną z alfami czy betami, a w konsekwencji zaczęli używać tych określeń, mówiąc nie tylko o wilkach, ale także o innych zwierzętach, a przede wszystkim człowieku.
Do dziś można z łatwością znaleźć fora w Internecie, na których ludzie piszą o tym, że są alfami czy wyśmiewają się z bet uważanych za bardziej uległe. Oprócz jednostek korzystających z tej klasyfikacji w rzeczywistości, są też ci, dla których przydaje się ona do pisania fanfików. Nawet jeśli postacie opisywane przez fanów nie są wilkami, koncept alf przesiąkł i zadomowił się wśród entuzjastów różnych mediów.
Co ma piernik do wiatraka – jak pierwiastek alfa od wilków przeszedł do sztuki?
Star Trek należy do jednego z lepiej kojarzonych seriali, którego akcja rozgrywa się w przestrzeni kosmicznej. W 1967 r. w telewizji został wyemitowany pierwszy odcinek drugiego sezonu: Amok Time. W nim po raz pierwszy fani usłyszeli o pon farr, dolegliwości u męskich Wolkanów (rasy obcych, do których należy jedna z głównych postaci serialu). Spock nie jest od niej wyjątkiem i jeśli nie znalazłby sobie istoty, z którą mógłby spełnić swe potrzeby seksualne, umarłby.
Odcinek ten po raz pierwszy ukazał fanom sytuację, w której brak seksu miałby tak drastyczne efekty. Koncept został niespodziewanie dobrze przyjęty, zwłaszcza przez osoby szukające sposobności do pisania historii, w których Wolkan odbywałby stosunek z inną postacią. Ludzie kochający duet Spocka z kapitanem Kirkiem masowo wykorzystali chorobę Wolkana. Nawet jeśli pierwsze dzieło spod pióra fana powstało w 1973 r., to dziś też można znaleźć nowsze prace z relacją tych dwóch jako motywem przewodnim.
Nie był to jedyny fandom, w którym zrobiło się gorąco. Jeden z wielu wielbicieli serialu Supernatural napisał fanfiction w lipcu 2010 r., gdzie występowali nie bohaterowie z serialu, a aktorzy ich grający. To nie pierwsza praca uwzględniająca prawdziwych ludzi, a nie postaci przez nich portretowanych, gdyż już od 2005 r. można było przeczytać tego typu dzieła. Lecz fanfik ten w pewien sposób zapoczątkował gatunek omegaverse. Oprócz podziału na alfy, bety czy omegi, wiele innych elementów w nim zawartych stanowi chleb powszedni autorów piszących o dynamice między tymi typami ludzi. Szczegóły, które zostały wtedy uwzględnione, dotyczą relacji seksualnych oraz anatomii w pracach A/B/O. Nie minęło dużo czasu zanim fani innych serii, takich jak Sherlock, Hannibal czy Teen Wolf, również poszerzyli kręgi omegaversu.
Pierwsze mangi z dynamikami alf, bet czy omeg, takie jak Abarenbo Honey, pojawiły się w 2015 r. Stały się one też pierwszym medium, które aktywnie zarabiało na historiach z A/B/O. Więc wśród różnych gatunków literackich, ten wyróżnia się przetartym szlakiem: zazwyczaj fanfiction są ostatnią formą przekazu, w której ukazują się prace powiązane z jakimś uniwersum.
Na czym dokładnie to wszystko polega?
Najważniejszą kwestią jest sama klasyfikacja. W omegaverse postacie, oprócz kategoryzacji na kobiety i mężczyzn, mają dodatkowy podział oznaczony literami z greckiego alfabetu. Ta część ich identyfikacji ujawnia się dopiero w trakcie okresu dojrzewania płciowego i warto mieć o niej jakieś pojęcie przed zaczytywaniem się w dziełach.
Alfy grają rolę dominujących typów, którzy mogą czerpać przyjemność z bet lub omeg, kiedy im się żywnie podoba, zwłaszcza w trakcie tak zwanej goni – okresu, gdy ich libido się podwyższa. Są również wtedy bardziej wrażliwe na zapach słabszych osobników. Ten fikcyjny cykl został głęboko zainspirowany pon farrem ze Star Treka.
W relacjach alfy są pokazywane jako bardzo zaborcze. Mówią o „ich” becie lub omedze – nie dzielą się partnerem. Niestety, podczas goni, zazwyczaj nie obchodzi ich zgoda partnera: czują potrzebę seksualną i muszą ją zaspokoić od razu. Zarówno męskie, jak i żeńskie alfy mogą zapłodnić, ale nie zajść w ciążę.
Omegi są raczej uległymi jednostkami, zwłaszcza w relacjach seksualnych. Jednak nawet w innych kontekstach nie posiadają aż takiej decyzyjności jak alfy. Bety często natomiast są pokazane jako miks alf i omeg.
Oprócz goni, są także ruje. Można je porównać do miesiączki, tylko że zamiast dotykać biologicznych kobiet, dotyczą one bet i omeg. W ich trakcie najchętniej spędziłyby ten czas w domu z alfą, z którą są związane.
U omeg najczęściej występują genitalia obydwu płci, jednak penis służy właściwie za dekorację, nie da się nim zapłodnić, za to podczas rui rozwija się macica, by mogły nosić potencjalne dziecko.
W niektórych dziełach istnieją różne aspekty administracyjne, mające za zadanie ochronę wszystkich grup. Najczęściej od liceum można zgłosić swoją tożsamość, bety mają specjalne kalendarzyki i dostają zwolnienia ze szkoły czy pracy podczas ich rui, które są bardzo bolesne. Istnieją także farmaceutyki do brania przez alfy podczas goni. Jednak stereotypowo, takie postacie nie godzą się na branie leków, w końcu muszą się pokazać jako te „najlepsze” w danej grupie. Medykamenty są także przygotowywane dla bet i omeg, które częściej z nich korzystają. Zastrzyki czy lekarstwa mają za zadanie skrócić ich okres rui lub sprawić, by był mniej intensywny, jednak zazwyczaj bety muszą liczyć się z długą listą efektów ubocznych.
Niestety dla wielu osób, sposób przedstawiania tych dynamik jest, w najlepszym wypadku, homo- i transfobiczny. Najczęściej prace A/B/O operują na dwóch postaciach męskich. Dla przeciwników tego gatunku te homoseksualne pary często wydają się kiepsko napisaną relacją ludzi hetero. Jedna z postaci musi ociekać testosteronem, podejmować decyzje i inicjować kontakt seksualny, nawet bez zgody drugiej osoby. Z kolei jej partner zazwyczaj jest delikatniejszy, ma wyższe poziomy wrażliwości i ogólnie przedstawia się go jako bardzo emocjonalnego. Lata pięćdziesiąte zadzwoniły i proszą o ich stereotypową parę małżeńską.
Z kolei nietypowe podejście do genitaliów i możliwości zapłodnienia czy zajścia w ciążę bez względu na płeć boli niektóre osoby trans. Czują, że autorzy traktują ich realne problemy bardzo pobłażliwie. W dodatku mogą odnieść wrażenie, że są w jakimś stopniu ofiarami fetyszystów. Jakby ludzie, robiący dzieła w tym gatunku, spłaszczyli identyfikację płciową do genitaliów.
Źródła inspiracji i kreatywności bywają przeróżne i trudno przewidzieć, w jaki sposób dany element wpłynie na całość twórczości. Warto jednak czasem posprawdzać inne dzieła z tematyki, by dogłębniej zrozumieć pojawiające się detale.
Fani mogą zadziwiać i szokować ludzi swoim podejściem do istniejących już dzieł, lecz spojrzenie innych nie musi być ograniczeniem. Jeżeli ktoś chce postawić swoje ulubione postacie w rolach alfy, bety czy omegi, ma taką możliwość. Oprócz innowacyjnych dynamik, opcja stworzenia całego systemu prawnego, dotyczącego ludzi z kategoriami A/B/O, kusi niektórych. Zresztą, jeśli pisze się fanfiction, trzeba wiedzieć, że można stworzyć opus magnum na podstawie którego rozkręci się nowy gatunek.
Z historii omegaverse płynie jeszcze jedna lekcja – pisząc prace naukowe, warto skupić się na wszystkich detalach, bo inaczej można spędzić resztę życia, próbując odkręcić nieważną informację, z którą będzie się kojarzonym.