Filmowy obraz amerykańskiej kontrkultury lat 70. w rytmie muzyki klasycznej.
Pięć łatwych utworów Boba Rafelsona z 1970 r. tworzy kinematograficznie spójną i harmonijną całość. Zawdzięcza to między innymi wyśmienitej grze aktorskiej Jacka Nicholsona, w roli Roberta „Bobbiego” Eroica Dupea, lecz nikt z obsady nie pozostaje za nim daleko w tyle. Stateczne i przemyślane zdjęcia powstały dzięki sprawnej pracy operatorskiej László Kovácsa, który w równie ujmujący sposób przedstawił wizję Stanów Zjednoczonych w powstałym rok wcześniej Swobodnym jeźdźcu. Warto podkreślić naturalną, diegetyczną (należącą do świata przedstawionego w filmie – przyp. red.) integrację tytułowych pięciu utworów wybranych z twórczości Chopina, Bacha i Mozarta. Można poświęcić sporo czasu na dokładną analizę techniczną dzieła, obnażając wszelkie jego wady i zalety, lecz przede wszystkim stanowi ono sprawny wehikuł medialny, przemycający w narracji kontrkulturowe komentarze. Idąc tym tropem, szybko wyłania się zarys krytycznych wątków zawartych w tym klasycznym już filmie.
O Amerykach
Pierwszy z głównych motywów przedstawia dwa zupełnie odmienne oblicza USA. Z jednej strony ukazuje scenerię kalifornijskich pól naftowych oraz osiadłych wokół nich, przeciętnych przedstawicieli klasy robotniczej. Ciężko pracują fizycznie, czy to przy odwiertach, czy też w usługach, mieszkają w przyczepach lub małych domkach, wchodzą w konflikty z prawem. Żyją z dnia na dzień, a jednocześnie marzą o czymś więcej. Z drugiej prezentuje odizolowaną w dostatku klasę wyższą, przejmującą się ezoterycznymi rozważaniami i w dużej mierze odciętą od bezpośrednio otaczającej ją rzeczywistości. Jej przedstawiciele, nawet gdy poświęcają się swoim pasjom, pozostają niezdolni do ucieczki od swoich trosk. Sprawne zestawienie problemów nurtujących obie warstwy społeczne, nie krytykując ich bezpośrednio, obnaża i przygotowuje je na osąd widza.
Zarówno Robert jak i jego partnerka, Rayette, pragną odrzucić swoje korzenie klasowe. Dyskomfort egzystencjalny motywuje ich do próby wyrwania się z oryginalnego środowiska, lecz po doświadczeniu alternatywy, pomimo pozornie sprawnej początkowej integracji, szybko doznają alienacji we frustrującym, obcym świecie. Postawione zostaje tutaj podwójne pytanie – czy możliwe jest samodzielne przekroczenie granic klasowych przez człowieka, oraz, czy po ich przekroczeniu otoczenie, w którym się znajdzie, go przyjmie. Pomimo braku dosłownej negacji, zobrazowane zostaje ciągłe napięcie związane z poszukiwaniem alternatyw bez jakiejkolwiek gwarancji satysfakcji czy nawet prawdziwej perspektywy ucieczki.
Ostatecznym celem wędrówki głównego bohatera okazuje się przedstawiona jedynie w obietnicach, dzika, zimna utopia na krańcu świata (a dokładniej w odległych częściach Alaski lub Kanady). Dzięki otwartemu na interpretację przekazowi do widza należy decyzja, czy to propozycja odrzucenia istniejących struktur, rzeczywista, emancypacyjna alternatywa skazana na porażkę, podróż ku samoanihilacji, czy też zgoła coś innego.
Relacje i seks
Spośród ukazanych w filmie relacji trudno stwierdzić, by którakolwiek nie zawierała toksyczności lub problemów. Na każdym kroku tli się konflikt, wyłaniają się kłamstwa, niedopowiedzenia oraz zdrady. Permanentne manipulowanie zarówno partnerkami, jak i przyjaciółmi Dupea konsekwentnie ilustruje brutalną nie-idealność życia, jakże odległą od amerykańskiego snu. Więzi rodzinne, przyjacielskie i romantyczne – ciągle naruszane – pomimo pojawiającego się czasem pozytywnego potencjału, zostają wszystkie koniec końców zbroczone negatywnymi zachowaniami. Poprzez podważanie idyllicznych wizji rzeczywistości oraz ilustrację głęboko zakorzenionych, ludzkich problemów i ich konsekwencji, widz doświadcza mroczniejszych, choć niekoniecznie spektakularnych, aspektów prozy życia.
Podejście „Bobbiego” do seksu ilustruje podwójną krytykę: zarówno nadmiernej rozwiązłości seksualnej, jak i paradoksalnego, współobecnego purytanizmu. Dupea flirtuje z seksoholizmem, traktuje stosunki narzędziowo, wręcz utylitarnie, a jednocześnie ucieka w erotyzm poprzez częste romanse pomimo głębokiego, czasem prześwitującego pragnienia miłości i rzeczywistej bliskości. Lecz nawet przy tak luźnym podejściu do przyjemności cielesnej oburza się na myśl, że jego siostra potencjalnie sypia z pielęgniarzem ich ojca. Ponownie widz ma do czynienia z dwoma biegunami ekstremalnie odmiennych postaw, ich przewrotnym połączeniem i przenikaniem. Bez jasnych odpowiedzi krytyka dotyka całego spektrum systemu, tylko czy sugeruje jego reformę, zwrócenie nań uwagi, czy też jego odrzucenie?
Poza aspektem seksualnym, film ilustruje również otwartą pogardę i pogwałcenie wszelkiego typu zobowiązań, w szczególności partnerskich, lecz również romantycznych. Motyw porzucenia (zarówno dobrowolnego jak i nie), alienacji i braku nadziei na pojednanie, ciągnie się za bohaterami przez całą historię.
Antykonsumpcjonizm oraz moda na bunt
W trakcie podróży w rodzinne strony Dupea napotyka dwie młode kobiety łapiące okazje. Po ich zabraniu wywiązuje się między nimi dyskusja, przy której szybko dochodzi do konfrontacji spowodowanej ekologiczno-społecznym aktywizmem nowych pasażerek, dotyczącym zanieczyszczania środowiska i zbędnej nadprodukcji bezużytecznych przedmiotów napędzających demony konsumpcjonizmu. Nieco później, podczas postoju, Robert pod wpływem frustracji konfrontuje się z kelnerką przydrożnej restauracji, która sztywno odmawia dostosowania zamówienia do jego preferencji, powołując się na ogólnie przyjęte zasady i konwencje. Przedstawione w ten sposób napięcia przedstawiają przeciwstawne bieguny kultury Stanów Zjednoczonych.
Postacie autostopowiczek służą jako nośnik dla krytyki fundamentalnie konsumpcjonistycznej natury amerykańskiej kultury. Jednakże ten jednoznaczny, wydawałoby się pozytywny, przekaz zostaje dość szybko poddany próbie. Interakcja z kelnerką i sztywne trzymanie się przez nią zasad wydają się co prawda ugruntowane w opisanym i krytykowanym systemie, lecz czy aby na pewno? W prawdziwie czysto konsumpcjonistycznym społeczeństwie sprzedaż produktu przedstawia najwyższą wartość, zatem dogodzenie specyficznemu zamówieniu klienta (takim, jak podanie omletu z tostami zamiast ziemniakami, gdy występują w menu) byłoby czymś naturalnym. Ów scenariusz nie podważa jednak zarzutu marnotrawienia zasobów, gdyż jedynym wyborem (poza zrezygnowaniem z zakupu) jest opcja z niepożądanymi naddatkami, które jako zbędne skazane są na wyrzucenie.
Czy dzieło, które tak często odmawia widzowi klarownych odpowiedzi, mogłoby zawierać tak bezpośrednią i jednostronną krytykę? Trudno Pięć łatwych utworów o to oskarżać, tak otwarte przedstawienie tematu można wręcz odczytać jako krytykę samą w sobie. Poprzez ukazanie tej perspektywy jako bezrefleksyjnie oczywistej i bezspornej staje się ona wręcz absurdalna. Niezaprzeczalnie konsumpcjonizm stanowi problem społeczny, niemniej jednak podważalną kwestią jest autentyczność postawy ludzi, którzy się mu otwarcie sprzeciwiają. Uczestnikowi systemu trudno jest się z niego wyrwać, a nie opuszczając go, równie dużym problemem staje się rzeczywista kontestacja, niezależna od trendów lub panującej mody.
Intelektualizm a antyintelektualizm
Robert, pomimo prób, nie jest w stanie wyzbyć się swoich intelektualnych tendencji, co wywołuje szereg napięć i frustracji, szczególnie w relacjach z Rayette i Eltonem. Celowe samootępienie zawodzi, a próby „edukacji” czy „reformowania” innych okazują się skazane na porażkę. Jednocześnie powrót do rodzinnego środowiska nie eliminuje irytacji, a jedynie ją potęguje, z jednej strony pokazując skalę różnic, a z drugiej obnażając jej źródło, które było motywacją do pierwotnej ucieczki.
W kontraście do owego motywu, „Bobby” staje w obronie Rayette gdy ta zostaje wyśmiana za swoją naiwność. Pomimo własnej frustracji protagonista nie uznaje kryteriów intelektualnych za podstawę do dyskryminacji.
Obie postawy, intelektualizmu i antyintelektualizmu, zostają przedstawione w swoich negatywnych aspektach. Powtarza się tendencja narracji do okazywania moralnie szarej, nieoczywistej rzeczywistości, gdzie nie ma właściwej strony. Ponownie odbiorca zostaje pozostawiony bez jasnych odpowiedzi, a jedynie ze stale rozrastającym się zestawem pytań.
Ucieczka
Ciągła ucieczka Dupea przed wszystkim, wszystkimi, a ponadto i głównie przed samym sobą przybiera różne formy; klasową, fizyczną (w nałogi, seks, pracę), przed zobowiązaniami (wobec własnej rodziny, przyjaciół, partnerki, dziecka). Można spekulować, czy nie jest to próba ukazania bezsilności wobec problemów własnych oraz przede wszystkim współczesnego świata. Wydają się one wszechobecne i bez jakiejkolwiek sensownej odpowiedzi, pozwalającej się wydostać z negatywnej spirali, aby osiągnąć choćby czasową, niezaburzoną konfliktami lub problemami harmonię.
Finał filmu przedstawia ostateczne odrzucenie świata, lecz jednocześnie ilustruje naszą bezsilność wobec niego. Nie wiemy, co znajdzie Robert po dotarciu do celu, czy natrafi na utopię, kolejne rozczarowanie, czy też wybierze ostateczną formę ucieczki w zimne, jak otaczające go krajobrazy, objęcia śmierci.
Pięć łatwych utworów jest filmem, który pozostawia widza ze zdecydowanie większą liczbą ciężkich pytań. Pomimo pozornej prostoty, zarówno narracyjnej jak i wizualnej, skutecznie maluje obraz fundamentalnych napięć oraz problematyczności przedstawianej przezeń kultury (a wręcz życia jako takiego). Bez klarownych odpowiedzi widz, podobnie jak Dupea, postawiony jest przed wyborem pomiędzy podjęciem wyzwania ciągłej kontestacji otaczającej go rzeczywistości z (potencjalnie złudną) nadzieją na znalezienie odpowiedzi a ucieczką bez końca.