Mężczyzna musi zasadzić drzewo, zbudować dom i spłodzić syna. Musi?
Grafika okładkowa: Pau Malicka
W grudniu ubiegłego roku ukazał się szczególny numer amerykańskiego „Vogue’a”. Wyjątkowy z co najmniej dwóch powodów: pierwszy raz na okładce „biblii mody” pojawił się mężczyzna, a w dodatku – ubrany w suknię (błękitną, falbaniastą, kontrastującą z niedbałą fryzurą pozującego w niej Harry’ego Stylesa). Jak można się domyślić, to właśnie stylizacja muzyka przyciągnęła największą uwagę publiki, a nie fakt, że przełamał on tradycję umieszczania kobiet na okładkach „Vogue’a”. W sieci zaroiło się od komentarzy, od i co, teraz niby wszyscy mają się tak ubierać? po żądamy powrotu męskich mężczyzn. Kilka miesięcy później Eurowizję wygrał włoski zespół Måneskin, którego muzycy na każdym kroku łamią wciąż funkcjonujące w społeczeństwie normy, dotyczące tego, jak wypada wyglądać i zachowywać się kobiecie, a jak mężczyźnie. Wokalista Damiano David mocnym makijażem, wysokimi obcasami i strojami, zwyczajowo zarezerwowanymi dla płci przeciwnej, wzbudza z jednej strony zachwyt, a z drugiej – oburzenie i komentarze dotyczące kryzysu męskości. Być może jest to kryzys, ale toksycznej męskości.
Chłopaki nie płaczą
Pojęcie toksycznej męskości, chociaż według wielu to wymysł ostatnich lat, powstało już około 1980 r. Używa się go zarówno w opracowaniach naukowych, jak i codziennych rozmowach, jednak nie przez wszystkich rozumiane jest tak samo. To prowadzi do licznych nieporozumień, a w konsekwencji – częstego bagatelizowania, bo jak brać na poważnie coś, co do natury czegoś nie można się zgodzić i do jednego worka wrzucane są „istotne” i „błahe” problemy?
Definicja toksycznej męskości ewoluowała przez lata. Ta podawana współcześnie, pojawiająca się również na łamach „Journal of School of Psychology”, opisuje zjawisko jako konstelację społecznie regresywnych (męskich) cech, które służą wspieraniu dominacji, dewaluacji kobiet, homofobii oraz bezsensownej przemocy. Często dodaje się do tego również gloryfikowanie skrajnie męskich cech i utożsamianie ich z typowym przedstawicielem tej płci. Pierwotnie pojęcie używane było przez amerykańskie grupy samopomocowe stworzone przez mężczyzn i dla mężczyzn, którzy poczuli, że nie potrafią dłużej funkcjonować w ramach tradycyjnie pojmowanej męskości. Presja społeczna związana z oczekiwaniem od mężczyzn konkretnych postaw miałaby skutkować nasileniem zachowań ryzykownych i autodestrukcyjnych (uzależnienia od alkoholu i papierosów) oraz lekceważeniem zdrowia, szczególnie psychicznego. W efekcie – prowadzić do skrócenia długości życia i zwiększonej liczby samobójstw. W tym modelu męskości brakuje miejsca na uczucia inne niż gniew czy euforia. Jesteś facetem, więc nie możesz okazywać smutku, współczucia czy bezsilności. Zawsze musisz radzić sobie ze wszystkim sam, proszenie kogokolwiek o pomoc jest niedopuszczalne, tak jak niedopuszczalny jest brak ochoty na kontakty seksualne. Musisz być twardy niczym skała, dominujący, niewzruszony i nieokazujący słabości. Chłopaki przecież nie płaczą. Chłopaki ociekają testosteronem, zmieniają dziewczyny jak rękawiczki i chcą przespać się z każdą, bo, jak wiadomo, „dobry klucz to taki, który otwiera wszystkie zamki”.
Bycie silnym i nieokazywanie emocji jednak nie wystarczy. Trzeba mieć również poczucie humoru, inteligencję, być przystojnym, wysokim (prawdziwy facet zaczyna się od 180 cm) i zaradnym (co łączy się szczególnie z dobrą pracą i finansową odpowiedzialnością za rodzinę, bo co to za facet, jeśli kobieta zarabia więcej od niego). Mężczyzna musi być majsterkowiczem, umieć używać narzędzi, naprawiać wszystko w domu i skręcać meble. Na pewno nie może być zainteresowany modą i makijażem. Najgorszą obelgą, jaką może usłyszeć, to że jest lub zachowuje się jak baba (np. grasz jak baba, nie zachowuj się jak baba, to babskie zainteresowania, nie było męskich ubrań?,wyglądasz jak baba). Gorszą potwarzą może być tylko sugerowanie orientacji homoseksualnej.
Strażniczki męskości
Nie tylko mężczyźni powielają te stereotypy – kobiety także (a może przede wszystkim) w dużej części wciąż odwołują się do klasycznych wzorców ról płciowych. Nie zawsze dzieje się to świadomie, chociaż zdarzają się również osoby wprost formułujące konkretne, oparte na stereotypach oczekiwania względem potencjalnych partnerów. Kilka lat temu w internecie popularny był film (1,3 miliona wyświetleń) youtuberki o nicku Olfaktoria, która twierdziła m.in. że idealny mężczyzna musi zarabiać więcej od niej: Pochodną przedsiębiorczości są zarobki. Facet musi zarabiać: ponadprzeciętnie oraz więcej ode mnie. W przeciwnym razie nie będę go szanować. Mężczyzna musi mi bowiem imponować. Facet zarabiający mało lub mniej ode mnie to nieudacznik, koniec kropka. Musi też być niezwykle inteligentny: Idealny partner musi być mądrzejszy ode mnie. Facet na tym samym poziomie intelektualnym nie sprawi, że będę się czuła lepiej w jego towarzystwie, wręcz przeciwnie. Ponadto, idealny partner Olfaktorii musi być, oczywiście, męski. Oznacza to, że musi mieć tzw. jaja i: nie obrażać się, brać odpowiedzialność za swoje czyny i słowa, mieć odwagę powiedzieć komuś, że jest idiotą (?!) i nie być pantoflarzem.
W podobnie stereotypowy sposób do męskości i kobiecości podchodzi Karolina Baszak – blogerka i youtuberka z dosyć dużym, ponad sześćdziesięciotysięcznym, zapleczem fanów. Twórczyni w jednym z wpisów na swojej stronie zastanawia się, czy odrzucanie wszystkich norm i tradycji jest na pewno drogą do wolności?,,Wszystkie normy i tradycje” odnoszą się w tym kontekście do ról i cech przypisywanych kobietom i, przede wszystkim, mężczyznom. Według niej facet używający zalotki czy tuszu do rzęs nie może być męski, bo jest to karykatura mężczyzny i piszę to z pełną odpowiedzialnością, bo bycie to tolerancyjnym to jedno, a wywracanie świata do góry nogami to drugie. W jej wypowiedzi pojawia się również aspekt odpowiedzialności za swoje czyny, stanowczości, uczciwości, zaradności i bycia oparciem dla partnerki. Poza kontekstem dyskusji na temat męskości i kobiecości nasuwa się jednak pytanie: czy nie są to charakterystyki pożądane u każdego? Umiejętność poradzenia sobie na co dzień z różnymi sprawami, emocjonalne wsparcie okazywane bliskiej osobie czy odpowiedzialność za to, co się robi, to cechy bardzo istotne w dorosłym życiu. Nie tylko jeśli jest się mężczyzną.
Z jednej strony walczy się o równość płci, z drugiej – niechętnie zmienia się tradycyjne podziały i zastany wzorzec męskości.
Nie tak łatwo pozbyć się zinternalizowanych, przekazywanych od dzieciństwa wzorców. Czasem, nawet nieświadomie, postępuje się zgodnie z nimi i, również nieświadomie, krzywdzi innych. Z jednej strony walczy się o równość płci, z drugiej – niechętnie zmienia się tradycyjne podziały i zastany wzorzec męskości. Dla jednych przeobrażanie oczekiwań względem płci to oznaka zmiany społeczeństwa na lepsze, zwiększania świadomości dotyczącej tego, jak wiele złego mogą wyrządzić wygórowane, przekazywane z pokolenia na pokolenie oczekiwania. Według innych natomiast to znak, że nadszedł kryzys, koniec ery, w której można było spotkać „prawdziwych” mężczyzn.
Kruchy drwal
Do pewnego momentu wzorce męskości pozostawały jasno określone i wystarczyło żyć zgodnie z nimi, żeby być akceptowalnym członkiem społeczeństwa. Teraz, gdy można pozwolić sobie na więcej, zachodzi potrzeba przedefiniowania pojęcia męskości, a także walki z wciąż stawianymi sobie ograniczeniami. Współcześni mężczyźni zadają sobie takie pytania jak: Czy jeśli rozpłaczę się przy dziewczynie, to w jej oczach wciąż będę odpowiednim kandydatem na partnera? Czy moje zainteresowania są wystarczająco męskie? Czy wypada mi szykować się do wyjścia dłużej niż koleżance?
Coraz częściej mówi się o tym, że ubrania nie mają płci i poszczególnych elementów garderoby nie powinno się przypisywać do konkretnej grupy. Tak jak kiedyś spodnie uważane były za strój wyłącznie męski, a sukienki czy spódnice – damski, tak teraz walczy się o znormalizowanie myślenia o nich jako neutralnych, nieprzypisanych do żadnej z płci. Zwraca się uwagę na to, że różowy wcale nie był od zawsze kolorem damskim, a niebieski – męskim. W 1918 r. w publikacji Earnshaw’s Infants’ Department podkreślano, że róż, jako kolor mocny i zdecydowany, bardziej pasuje chłopcom, niż delikatny i subtelny błękit. Pojawiają się oczywiście głosy, że mężczyźni ubierający się mniej standardowo robią to pod publiczkę i ku zyskania atencji kobiet, że są tacy postępowi, czuli i delikatni, albo mają jakieś zaburzenia.
Jeśli jednak tak drobne elementy, jak pomalowane paznokcie lub brak zainteresowania sportem czy motoryzacją, odbierają komuś „prawdziwą męskość”, to jak w rzeczywistości jest ona krucha?
Jeśli jednak tak drobne elementy, jak pomalowane paznokcielub brak zainteresowania sportem czy motoryzacją, odbierają komuś „prawdziwą męskość”, to jak w rzeczywistości jest ona krucha? Okazuje się, że status bycia mężczyzną trzeba nieustannie podtrzymywać, sztywno stosując się do ustalonych zasad i nie dopuszczając do wyjścia poza sferę oznaczoną „męskie”. A pod nią kryje się obraz heteroseksualnego, superzaradnego, muskularnego jegomościa, koniecznie z grubym portfelem i gotowego podniecić się seksualnie w każdym momencie.
Nie tak niezniszczalni
Przez skupienie się na powierzchowności wciąż brakuje miejsca na dyskusję o emocjach. A, jak pisze Hanna Samson, polski mężczyzna to nadal samotny bohater,zostawiony sam ze wszystkimi problemami, słabościami i, nierzadko, od lat skrywaną depresją. Wstyd związany z odczuwaniem smutku, ponoszeniem porażek czy nigdy niewysłowioną potrzebą czułości prowadzi do ogromnych problemów emocjonalnych, a w konsekwencji także do częstszego stosowania przemocy, popadania w uzależnienia i samobójstw (czterokrotnie częstszych, niż w przypadku kobiet).
Według statystyk nawet trzy razy mniej polskich mężczyzn leczy się z powodu depresji. Nie wynika to z faktu, że nie zapadają na nią równie często – rzadziej zgłaszają się do psychiatrów i psychologów i częściej bagatelizują problem. To skutkuje znacznie wyższym odsetkiem samobójstw – w roku 2018 na ponad pięć tysięcy samobójstw w Polsce jedynie 10 % z nich dotyczyło kobiet. Ważniejsze od dyskusji na temat ubioru jest zadbanie o zdrowie psychiczne mężczyzn i zbudowanie przekonania, że są po prostu ludźmi – mają emocje i mogą je okazywać w taki sposób, jaki chcą. Płacz, wzruszenie, okazywanie współczucia i bycie empatycznym nie czyni nikogo mniej męskim czy mniej wartościowym. Przyznanie się do porażki czy niemożność poradzenia sobie z czymś samemu nie sprawia, że jest się mniej zaradnym. Zajmowanie się dzieckiem i uzgadnianie istotnych decyzji z partnerką to nie oznaka bycia „pantoflarzem”.
To jednak tylko frazesy, które dla wielu osób brzmią banalnie. Nie wystarczy, że będzie się je w kółko powtarzać. Za tym musi iść również normalizowanie korzystania z pomocy specjalistów zdrowia psychicznego. Nie jest to problem wyłącznie dotyczący mężczyzn, ale ogółu społeczeństwa, chociaż kobietom wciąż trochę łatwiej zdecydować się na uczestnictwo w terapii i przyznać się do niego.
Zbudowanie w mężczyznach przekonania, że nie muszą być niewzruszonymi skałami, w przyszłości będzie skutkować poprawieniem komunikacji międzyludzkiej (o wiele łatwiej się rozmawia, kiedy można powiedzieć, że coś kogoś zasmuca czy złości), a co ważniejsze – częstszym sięganiem po pomoc. Przyznanie się do złego samopoczucia, otwarte rozmawianie o emocjach i odejście od stereotypów klasycznej męskości uwolni mężczyzn od ograniczających przekonań i umożliwi im pełniejszą, bardziej autentyczną ekspresję swoich zainteresowań, cech charakteru, osobowości. To jednak pieśń przyszłości – dopóki nie zacznie się od najmłodszych lat edukować dziewczynek i chłopców na temat tego, że ludzie są różni, nie każdy musi wpisywać się w powszechnie przyjęty standard, a stereotypy płci nie wyznaczają tego, jaką osobą trzeba być, dopóty niezwykle trudno będzie dorosłym akceptować odstępstwa od normy. Odstępstwa, które po pewnym czasie mogą stać się nową normą – a wtedy ludzie w końcu przestaną się dziwić, że mężczyzna może znać się na kolorach i zajmować zdobieniem paznokci, a kobieta być osobą, która w domu jest odpowiedzialna za drobne naprawy. W końcu mówi się, że dziewczyny mogą być kosmonautkami, naukowczyniami czy inżynierkami – teraz kolej powiedzieć chłopcom, że w przyszłości mogą zostać kim tylko zechcą, wyglądać jak im się podoba i mówić o emocjach tyle, ile potrzebują.