Motyl – mały i niepozorny, a przyczynił się do ulepszenia paneli słonecznych.
Grafika okładkowa: Piotr Pawłowski
Rząd łuskoskrzydłych, potocznie zwanych motylami, stanowi jedną z najbardziej zróżnicowanych grup owadów. Należą do niej zarówno piękne, kolorowe, latające za dnia motyle buławkoczułkie, jak i te o bardziej stonowanych barwach motyle różnoczułkie, potocznie określane mianem ciem. Dodatkowo do łuskoskrzydłych zaliczają się również, będące czasem utrapieniem gospodarstw domowych, mole. Jednak mimo niewielkich rozmiarów niektórych osobników, często występującego uproszczonego aparatu gębowego czy, tylko pozornie, jedynie szkodliwego działania, aż trudno uwierzyć, w jak znaczący sposób tak mały owad może wpłynąć na kulturę, sztukę, a nawet technologię.
Artystyczne motyle
Choć polskie gatunki motyli nie dorównują tym występującym w tropikalnym klimacie, to nierzadko zadziwiają feerią barw. Dodają przez to swego rodzaju magii i uroku spacerom po bardziej zielonych i niezamieszkanych terenach, gdzie latają zarówno samotnie, jak i w grupach. Ich, na pierwszy rzut oka, chaotyczny lot, w połączeniu z różnorodnością ubarwień stanowił natchnienie dla wielu malarzy, pisarzy czy twórców filmowych. Największy rozkwit mody na obrazy ukazujące motyle sięga XVII w., gdy na terenach holendersko-flamandzkich zaczął rozwijać się gatunek nazwany później „martwą naturą”. Jako trafny przykład można przytoczyć twórczość Jana van Kessela, który poza motylami malował również wiele innych owadów, m.in. ważki czy chrząszcze. Artysta posunął się nawet do tego, że na jego malowidłach przedstawione zostały nie tylko europejskie gatunki, ale również te bardziej egzotyczne, co wyraźnie wskazuje na wpływy kolonializmu nawet na sztukę i powstające dzieła.
Bardziej romantyczna dusza ujrzy natomiast w locie motyla odzwierciedlenie wolności i wyzwolenia. Sam Mickiewicz w Lirykach lozańskich (1839-1840 r.) pisał:
W dzisiejszych czasach największe grono odbiorców mają filmy i seriale, nic więc dziwnego że w tego typu twórczości również widać nawiązania do motyli. Poruszając temat wolności, nie można zapomnieć o Motylku z 1973 r. w reżyserii Franklina J. Schaffnera. Główny bohater, odgrywany przez Steve’a McQueena, HenriCharrière, nazywany również Papillon (z francuskiego „motyl”), to drobny przestępca, który niesłusznie skazany na dożywocie trafia do kolonii karnej na terenie Gujany Francuskiej. Mimo że więzienie to zasłynęło jako areszt, z którego nie da się uciec, Charrière nie traci nadziei. Do ostatnich chwil jego motywacja, wola walki i potrzeba wolności dają mu siłę do coraz to nowych prób odzyskania niezależności. Podsumowując jego historię (opartą na autobiograficznej powieści!), nie ma się co dziwić, że doczekał się tak „wolnościowego”przezwiska.
Równie poetyckie spojrzenie na motyle można znaleźć w filmach bardziej zakorzenionych w popkulturze. Przykładem jest Hobbit, a konkretnie jego drugia część nosząca podtytuł Pustkowie Smauga (2013). Umieszczona jest tam scena, w której główny protagonista, Bilbo Baggins (fantastycznie w tej roli sprawdził się Martin Freeman), przedzierając się przez Mroczną Puszczę, w pewnym momencie wydostaje się ponad korony drzew. Jego oczom ukazuje się wtedy przepiękny widok ogromu motyli przelatujących w brzasku porannego słońca. Kontrast pomiędzy ciemnym, tajemniczym lasem, do którego nie dochodzi najmniejszy promień światła, a tym, co rozpościera się nad nim, każdemu przywoła skojarzenia związane z wolnością i spokojem. A dziesiątki ulatujących, wolnych, niczym nieskrępowanych motyli idealnie wkomponowują się w tę scenerię.
Inspiracje pięknymi i powabnymi motylami można znaleźć również w grach – jednym z najbardziej znanych przykładów są rusałki i driady z gry Heroes of Might and Magic III, gdzie są one przedstawione jako kobiety z pięknymi skrzydłami motyli. Idąc za tym tropem, na wielu festiwalach, balach przebierańców itp. można spotkać ogrom sukien bądź spódnic przerobionych właśnie na motyle skrzydła.
Z innych gatunków gier można również wymienić nagrodzoną serię Life is Strange. Motyw motyla powraca w niej od odcinka pierwszego (o nieprzypadkowym tytule Chryzalida), poprzez tematykę (cofanie w czasie i tego konsekwencje, czyli dosłownie „efekt motyla”), kończąc na licznych wzmiankach oraz wystąpieniach w rozgrywce (chociażby ikona ładowania). W rezultacie, chociaż ostatnia odsłona gry wyszła na rynek w 2015 r., Internet wciąż wrze od kolejnych interpretacji i analiz proponowanych przez fanów.
Pomysł na biznes
Wspomniane już piękno motylich skrzydeł często też jest obiektem pożądania niektórych ludzi. Wystarczy chwila szukania w internecie i bez problemu istnieje możliwość znalezienia nie tylko oferty biżuterii stworzonej z inspiracji pięknem tych owadów, ale nawet z prawdziwych skrzydeł, najczęściej egzotycznych, gatunków. Biznes ten jest o tyle kontrowersyjny, że niestety dla wielu osób pieniądze bywają ważniejsze od dobra zwierząt, które dla stworzenia kolczyków czy naszyjników są zabijane. Nierzadko dzieje się to wbrew prawu – kłusownicy polujący na motyle najczęściej „pracują” w strefach tropikalnych i subtropikalnych, gdzie występują najbardziej barwne i rzadkie okazy. Niektóre z nich osiągają ceny sięgające nawet kilku tysięcy dolarów. Dlatego też, jeśli jest się chętnym na kupno tego rodzaju ozdoby, należy dokładnie skontrolować sprzedawcę – są bowiem tacy, którzy wykorzystują do tego celu skrzydła już wcześniej obumarłych motyli, nie robiąc im wcześniej krzywdy.
Na tych owadach zarabia również branża turystyczna. W Europie, na greckiej wyspie Rodos znajduje się Dolina Motyli, do której od czerwca do września zlatują się ogromne ilości wyjątkowo kolorowych ciem z gatunku Panaxia quandipunctaria. Panuje tam delikatnie niższa temperatura niż poza doliną oraz wyższa wilgotność, co czyni to miejsce idealnym do rozrodu i zachęca owady do kumulowania się tam. Podobna atrakcja turystyczna znajduje się w Meksyku, gdzie danaid wędrowny (Danaus plexippus), częściej znany jako monarcha, migruje z Kanady i Stanów Zjednoczonych, uciekając przed zimą i zabójczymi dla niego temperaturami. Wycieczki do takich miejsc są organizowane w małych grupach i objęte surowymi regułami, jak m.in. absolutny zakaz hałasowania czy palenia papierosów, których złamanie grozi karą grzywny. Jednak np. danaid wędrowny jest w stanie dać człowiekowi coś więcej niż tylko przyjemne wrażenia wizualne.
Technologiczny motyl
Danaid wędrowny, lecąc do zimowisk, potrafi pokonać dystans nawet 4000 kilometrów (czyli mniej więcej odległość między Warszawą a wyspą Gran Canaria). Czyni to z niego jedynego owada na świecie migrującego na tak duże odległości. Jednocześnie całą trasę motyl przelatuje w ciągu 2 miesięcy (przeciętnemu samolotowi pasażerskiemu potrzeba by było ok. 4 godzin), zużywa niewielkie pokłady energii, a jednocześnie potrafi precyzyjnie trafić do celu swojej wędrówki. Naukowców zaintrygowało więc, jakich sposobów tak małe stworzenie używa do nawigacji. Okazało się, że kluczem do rozwiązania zagadki jest Słońce, a konkretnie jego położenie nad horyzontem. Znając system, jakiego używają motyle do wyznaczania trasy, naukowcy opracowali prototypy robotów mogących jednocześnie wyznaczać szlaki migracyjne, jak i same być zasilane energią słoneczną, do rozwoju której te owady również się zresztą przyczyniły.
Skrzydła motyli pokryte są łuskami (stąd nazwa rzędu – łuskoskrzydłe), które stanowią zarówno nośniki barwy, jak i potrafią odbijać bądź absorbować światło słoneczne. Gdy naukowcy przyjrzeli się pod mikroskopem motylim skrzydłom, np. gatunku Morpho didius, doszli do wniosku, że łuski ułożone są w sposób bardzo efektywnie rozpraszający światło. Zastosowanie podobnej budowy w panelach służących do pobierania energii słonecznej może znacząco zwiększyć ich wydajność. Dodatkowo zostały również przeprowadzone badania na motylu Pachliopta aristolochiae, u którego oprócz specyficznego ułożenia łusek stwierdzono obecność małych wypukłości i dziurek, wpływających na większą absorpcję światła, co również może pomóc w pracach nad panelami. Jednakże motyle pomogły w nauce również kilkadziesiąt lat wcześniej.
We wczesnych latach 30. XX w. w Lincolnshire wybuchła epidemia wąglika, mocno zaraźliwej, bakteryjnej, śmiertelnej choroby. Ginęły wtedy zarówno zwierzęta, jak i ludzie. Doktor Miriam Rothschild zaobserwowała jednak jeden nietypowy przypadek. Motyle z rodziny oczennicowatych (np. przestrojnik jurtina) nie ginęły. Wtedy nie zbadała tego dokładnie, jednakże zrobiła to, co miała w zwyczaju przez całe życie – zapisała swoje obserwacje w notatniku. Okazały się one niezbędne niemal 70 lat później, gdy po zamachach w 2001 r., zagrożenie wojną biologiczną było nadzwyczaj wysokie. Udało się wtedy dojść do wniosków, że gąsienice nieginących gatunków motyli pozyskują antybiotyk z grzybów symbiotycznie związanych z ich roślinami żywicielskimi. Doktor Rothschild dołożyła kamień milowy w drodze do odkrycia leku, chociaż sama niestety nie dożyła momentu jego wynalezienia.
Istnieją również choroby, na które cierpi cały świat – jedną z nich jest plastik. I tutaj również niepozorne motyle przychodzą ludziom z pomocą. Barciak większy (Galleria mellonella) jest motylem nocnym składającym jaja w ulach lub częściej, jak sama nazwa wskazuje, w barciach, czyli wydrążonych komorach w pniu drzewa służących do hodowli pszczół. Jego żarłoczne gąsienice żerują na wosku pszczelim, niszcząc plastry z larwami miododajnych owadów, które zamierają bądź stają się upośledzone – mają nierozwinięte skrzydła, nogi czy odwłok. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. W 2017 r. dowiedziono, że gąsienice barciaka są w stanie trawić polietylen – główny składnik reklamówek, folii, rur czy pojemników. Nie zlikwiduje to niestety plagi plastiku na świecie, jednak na pewno może pomóc w walce z nim. Dodatkowo po strawieniu wytwarzają one niewielkie ilości glikolu etylenowego – alkoholu wykorzystywanego do produkcji m.in. samochodowych płynów chłodzących.
Nie powinno się jednak zapominać o najważniejszej i podstawowej funkcji, dla której matka natura stworzyła większość motyli – zapylanie kwiatów. Przeważająca część motyli żywi się nektarem, pomagając przy tym roślinom kwitnąć i się rozwijać. Dlatego też trzeba pamiętać, by przy jednoczesnym czerpaniu inspiracji i wiedzy o tych pięknych owadach, stwarzać im dobre warunki do życia i odpowiednio o nie dbać.