Niemal każde pokolenie jest w stanie poszczycić się wieloma bardzo dobrymi reżyserami, jednak zawsze można odnaleźć wybitne, wyróżniające się z tłumu jednostki. Redakcja Działu Film pragnie przedstawić sylwetki kilku debiutujących artystów będących reżyserską nadzieją współczesnego kina.
Ari Aster
W tym zestawieniu nie można zapomnieć o trzydziestoczteroletnim nowojorczyku, którego filmy zawładnęły sercami wielu pasjonatów kina. Już jako dziecko miał obsesję na punkcie horrorów, co przełożyło się na jego późniejszą twórczość. Aster zaczął karierę reżysera od filmów krótkometrażowych, a w 2018 r. nakręcił swoje pierwsze pełnometrażowe dzieło, Dziedzictwo. Hereditary, opowiadające o rodzinie Graham, której członkowie po śmierci seniorki rodu są nękani przez tajemnicze zdarzenia. Film otrzymał ponad 40 nagród i aż 80 nominacji na całym świecie, w tym w 2019 r. do nagrody Independent Spirit w kategorii Najlepszy Film Debiutancki. Reżyser, będący również scenarzystą swoich filmów, nie dał widzom ani chwili wytchnienia, powracając rok później z Midsommar. W biały dzień. Film ukazuje historię pary młodych Amerykanów, która z grupą znajomych wyjeżdża do odizolowanej wioski gdzieś w Szwecji, by wraz z tamtejszą społecznością wziąć udział w obrzędach prastarego święta związanego z letnim przesileniem. Ta produkcja również została doceniona przez krytyków i zdobyła serca widzów.
Może się wydawać, że Dziedzictwo. Hereditary to horror jakich wiele, klimatem nawiązujący do Dziecka Rosemary Polańskiego. Mimo tych podobieństw dzieło nie nuży i wybija się na tle innych. Dzieje się tak dlatego, że Aster nie opiera się tylko na straszeniu widza, ale potrafi też wzbudzić w nim autentyczne emocje. Akcja rozwija się powoli, a odbiorca nigdy nie wie, co nadejdzie później. Nie bez powodu film został zaprezentowany na festiwalu Sundance, a następnie okrzyknięto go jednym z najlepszych horrorów ostatnich lat. W przypadku Midsommar. W biały dzień sprawa ma się zgoła inaczej. Reżyser stworzył niezwykle poruszający, dziejący się w pełnym słońcu horror, który bardzo wpływa na ludzką psychikę. Nie sięga on po klasyczne środki straszenia, ale przeraża tym, do jakich czynów zdolny jest człowiek. Nie pojawiają się w nim typowe elementy straszące – wręcz przeciwnie. Kolory niepokoją swoją jaskrawością, a zło czai się nie w mroku, ale w świetle słonecznego nieba. Wykorzystanie nordyckich symboli i mnogość odniesień do pogańskich obyczajów bezbłędnie budują historię i atmosferę, dzięki czemu film nie ma na celu natychmiastowego przestraszenia widza, ale przede wszystkim wzbudzenie w nim poczucia niepokoju trwającego niemal cały seans.
W swoich dziełach Ari Aster z wartym podziwu wyczuciem operuje obrazami, atmosferą i historią tak, aby zafascynowały one widza. Reżyser potrafi wyzwolić w aktorach maksimum ich potencjału, dzięki czemu są w stanie zaprezentować poziom gry, o jaki możliwe, że nawet sami się nie podejrzewali, a to z kolei sprawia, że oglądając filmy Astera widz nie dostaje jedynie pustego widoku krwi, mroku i innych obrzydliwości, ale myślących i czujących bohaterów, z którymi jest w stanie się utożsamić.
Jordan Peele
Artysta dał się poznać szerokiej publice dzięki swoim wystąpieniom w roli komika, stand-upera, aktora kinowego i telewizyjnego. Zagrał między innymi w Fargo, a głosu użyczył w Super News!, Big Mouth i Kapitanie Majtasie: Pierwszym wielkim filmie. Poważną karierę rozpoczął wraz z wypuszczeniem swojego pierwszego, w pełni autorskiego filmu Uciekaj!, który był nominowany do Oscara w trzech kategoriach (Najlepszy film, Najlepsza reżyseria, Najlepszy scenariusz oryginalny), z czego wygrał jedną statuetkę (za scenariusz). Debiut wywołał liczne westchnienia zachwytu ze strony zarówno krytyki, jak i publiczności. Stanowił również ważny komentarz społeczny w nadal jątrzącej się kwestii rasowej w Stanach Zjednoczonych.
Uciekaj! opowiada o czarnoskórym fotografie Chrisie, który udaje się na weekend do rodziców swojej białej dziewczyny. Wkrótce zauważa dziwne zachowania zarówno domowników, jak i służby. Peele z wirtuozerią dawkuje napięcie, które z każdą minutą filmu zdaje się narastać, by doprowadzić do finałowej eskalacji. Opowieść zachowana w duchu tajemniczości i dziwności angażuje widza od samego początku i przeprowadza go przez liczne twisty fabularne i mroczne wydarzenia, aby ostatecznie zszokować przekazem, skłonić do refleksji nad kondycją współczesnego społeczeństwa. Za pomocą niepokojących scen i zachowań bohaterów tworzy atmosferę osaczenia i zagrożenia, równie udaną jak ta osiągnięta u Polańskiego w Dziecku Rosemary lub Dziewiątych wrotach. Poprzez historię konfrontującą „białe” z „czarnym” nawołuje odbiorcę do zastanowienia się, czy faktycznie sytuacja przedstawiona w filmie jest na tyle odrealniona, by nie dało się jej odnieść do problemów rzeczywistości.
Dwa lata po sukcesie Uciekaj!Peele zaprezentował kolejną produkcję, równie samodzielną (w obu przypadkach reżyser napisał scenariusz i wyprodukował film) i równie zachwycającą – To my. Tym razem na warsztat wziął historię czarnoskórej rodziny, która jest prześladowana przez swoich sobowtórów. W przeciwieństwie do poprzedniej produkcji, Peele oparł dzieło na licznych metaforach i symbolice, przez co seans To my może sprawiać wrażenie trudniejszego w odbiorze, ale jednocześnie satysfakcjonującego, gdy wszystkie ukryte znaczenia zostaną przez widza odpowiednio zinterpretowane. Ponadto film z 2019 r. jest dużo bardziej samoświadomy, reżyser z lekkością wplata do ciężkich i krwawych scen kawałki hip-hopowe, elementy komiczne, w rezultacie bawiąc się konwencją horroru i reorganizując ją na swoją modłę. Nie zabrakło również wątku walki rasowej, która w tym przypadku jest jeszcze bardziej dobitna i trafna, co tak bardzo charakteryzuje dzieła spod ręki Jordana Peele’a. Obecnie reżyser produkuje remake filmu Candyman, do którego napisał scenariusz we współpracy z Winem Rosenfeldem (Czarne bractwo. BlacKkKlansman).
Robert Eggers
Ten pochodzący z New Hampshire amerykański reżyser i scenarzysta jest znany z horrorów i thrillerów. Choć na swoim koncie ma już wiele filmów krótkometrażowych, jego najbardziej znane dzieła to Czarownica: Bajka ludowa z Nowej Anglii oraz nominowane w tym roku do Oscara Lighthouse. Pierwszy film pochodzi z 2015 r. i opowiada o rodzinie z piątką dzieci, która zostaje wygnana z purytańskiej wioski, przez co zmuszona jest założyć nową farmę na odludziu. Wkrótce rodzice zaczynają podejrzewać, że ich najstarsza córka może być wiedźmą. Czarownica: Bajka ludowa z Nowej Anglii została wyświetlona na festiwalu Sundance, gdzie zdobyła uznanie krytyków. Do powstania filmu doprowadziła fascynacja reżysera wiedźmami, którą ten przejawiał jako dziecko. Eggers w swoim dziele postawił na jak najwierniejsze odzwierciedlenie ludzkiej ignorancji z czasów, gdy wierzono w czary, a kobiety o nie posądzane palono na stosie. Dlatego przy tworzeniu Czarownicy czerpał wiedzę z ludowych opowieści i sprawozdań opowiadających o przypadkach czarnoksięstwa, a dialogi napisał, używając ówczesnego języka angielskiego. Sceny plenerowe były nagrywane tylko przy naturalnych warunkach, a do oświetlania scen w pomieszczeniach używano światła świec, aby jak najbardziej oddać mroczną atmosferę tamtych czasów, co jawnie sugeruje inspirację Kubrickiem i jego Barrym Lyndonem.
Lighthouse, które dostało nominację do Oscara za najlepsze zdjęcia oraz wiele innych prestiżowych nagród, m.in.: Nagrodę Międzynarodowej Federacji Krytyki Filmowej (FIPRESCI) na Festiwalu w Cannes oraz nagrodę Independent Spirit w kategorii Najlepszy Reżyser, jest filmem diametralnie różnym od Czarownicy: Bajki ludowej z Nowej Anglii, jednak równie wyjątkowym. Ukazuje historię dwóch latarników zmuszonych do pozostania na bezludnej wyspie, gdzie mają pełnić funkcję opiekunów położonego tam domostwa i tytułowej latarni. Eggers imponuje tu wyjątkowością formy i nowatorskim podejściem. Dzieło zostało stworzone w niemal kwadratowym formacie, utrzymane jest w kolorystyce czerni i bieli. Powściągliwość fabuły i mała liczba postaci pozwala, aby uwaga widza w pełni skupiona była na głównym duecie, a długie, bliskie i ciasne kadry potęgują uczucie niepokoju i podkreślają najmniejsze niuanse w mimice bohaterów, udowadniając tym samym kunszt aktorski Roberta Pattinsona i Willema Dafoe.
Wyjątkowość horrorów Roberta Eggersa tkwi w jego umiejętności budowania napięcia i przerażania. Nie jump scare’ami, ale relacjami bohaterów, ich emocjami, a także tym, jaką krzywdę może uczynić jeden człowiek drugiemu. Reżyser, po mistrzowsku wykorzystując te środki wyrazu, sprawia, że widz zaczyna odczuwać strach na głębokiej i psychologicznej płaszczyźnie. Ponadto należy docenić Amerykanina za to, że o motywach sztampowych, wałkowanych przez przemysł filmowy niezliczoną ilość razy, potrafi opowiadać w nietuzinkowy i świeży sposób. Produkcje Eggersa są też niezwykle bogate w symbole; w Czarownicy: Bajce ludowej z Nowej Anglii łatwo zauważyć nawiązania do ludowych angielskich wierzeń, a w Lighthouse można dostrzec inspirację Lovecraftem, Freudem, Melville’em, Prometeuszem i mitologią w ogóle. Reżyser obecnie jest w trakcie prac nad następnym filmem – The Northman.
Jagoda Szelc
Ta trzydziestosześcioletnia absolwentka Szkoły Filmowej w Łodzi plasuje się wśród największych reżyserskich odkryć, mimo to jej obecność w zestawieniu może być też niemałym zaskoczeniem. W odróżnieniu od reszty artystów tu opisanych, Jagoda Szelc nie działa w Hollywood, a swoje dzieła tworzy w Polsce, choć wydaje się, że jej angaż na światowej scenie pozostaje jedynie kwestią czasu. Dziewczyna początkowo zajmowała się krótkimi etiudami, ale w 2017 r. zadebiutowała, tworząc swój pierwszy film w pełnym metrażu. Wieża. Jasny dzień. powstała, gdy była jeszcze studentką. Dzieło szybko trafiło do kin i zdobyło niemałe uznanie. Film otrzymał nagrodę za Debiut Reżyserki na 42. Festiwalu Filmowym w Gdyni, nagrodę za Najlepszy Scenariusz i nagrodę Onetu – Odkrycie Festiwalu. Został też pokazany na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Berlinie, po którym krytycy w zagranicznych mediach obwołali Szelc supernową, która świeci oślepiającym, wewnętrznym światłem. O jej dziele pisano: rzadko spotyka się dziś takie kino, niezwykle satysfakcjonujący finał, z nerwową energią.
Wieża. Jasny dzień opowiada o małżeństwie, Muli i Michale, których, na kilka dni przed pierwszą Komunią Świętą ich córki, odwiedza siostra Muli, Kaja, biologiczna matka dziewczynki. Kobiety nie potrafią znaleźć wspólnego języka, szczególnie kiedy zachowanie Kai staje się coraz dziwniejsze. Wyjątkowość dzieła kryje się m.in. w umiejętności reżyserki, budowaniu napięcia poprzez niedopowiedzenia, tajemnicze zachowanie i sekrety bohaterów oraz piękne i tajemnicze zdjęcia. W Wieży. Jasnym dniu Szelc wykorzystuje też pewnego rodzaju symbolikę, ukazując dwie filozofie życiowe wyznawane przez siostry. Jedna z nich reprezentuje świat materialny i życie w społeczeństwie, a druga – świat duchowy, złączenie z naturą. Przeciwstawiając ze sobą te dwa podejścia, reżyserce udaje się stworzyć mieszankę wybuchową – niepokojącą historię, która skłania do refleksji. W swoim debiucie Szelc wyraźnie inspiruje się też słowiańskimi wierzeniami, a także nawiązuje do wybitnych twórców współczesnego kina, m.in. Georgiosa „Yorgosa” Lanthimosa, Larsa von Triera czy Romana Polańskiego. Drugie pełnometrażowe dzieło artystki również było niemałym sukcesem. W 2018 r. Wyreżyserowała Monument – dyplomowy film aktorów i aktorek kończących studia w łódzkiej Szkole Filmowej. Budżet, jak na projekt dyplomowy przystało, był niewielki, a forma ograniczona: każdy z aktorów i aktorek musiał mieć szansę na pokazanie swoich umiejętności. Jednak mimo tych ograniczeń Jagodzie Szelc udało się stworzyć świetną produkcję, która trafiła do kin, co nie zdarza się filmom dyplomowym, oraz została doceniona zarówno w Polsce, jak i na świecie. Otrzymała nagrody za najlepszy dźwięk, najlepszą obsadę i najlepszy film na Brooklyn Horror Film Festival w Stanach Zjednoczonych, pokonując kilkanaście filmów z całego świata. Monument opowiada o studentach, którzy przyjechali do hotelu, aby wspólnie odbyć w nim praktyki pod okiem doświadczonej menedżerki. Ogromnym atutem tego thrillera psychologicznego jest to, że można go rozumieć jako jedną wielką metaforę. Dzieło jest pewnego rodzaju nawiązaniem do zabijania indywidualności, jaką przejawiają studenci uczelni artystycznych, ale także do procesu dojrzewania i odradzania się jako młody aktor, a być może także w pełni dorosły, dojrzały człowiek. Monument, podobnie jak Wieża. Jasny dzień jest pełen symboli i nawiązań, zupełnie jak u Eggersa albo chociażby Lyncha. Oba filmy trzymają widza w napięciu, które utrzymuje się od początku aż do napisów końcowych, potęgowane przez niepokojące i tajemnicze sceny, by wreszcie skończyć niespodziewanym i zaskakującym finałem. Bezsprzecznie jedną z największych zalet twórczości Szelc jest fakt, że opiera ona swoje produkcje na ukazywaniu tego, co drzemie w ludzkiej podświadomości. Reżyserka nie boi się nawiązywać do głęboko ukrytych lęków i pragnień, tworząc tym samym świeże i bezkompromisowe kino.