Jak dobrze móc żyć w czasach, w których bycie koreaboo jest cool.
Grafika okładkowa: Ewa Enfer
Hallyu Wave lub innymi słowy Koreańska Fala to postępujący wzrost popularności Korei Południowej, którego początek można datować na wczesne lata 90., kiedy koreański pop zaczął zyskiwać coraz większą sławę. Choć definicja ta znana jest od ponad dwudziestu lat, prawdziwego znaczenia nabrała dopiero niedawno, gdy Hallyu Wave zaczęło wywierać globalny wpływ na sektor artystyczny i rozrywkowy, czyniąc z Koreańczyków silnych graczy na amerykańskim i europejskim rynku.
Kamienie milowe satyry
Przez lata kultura azjatycka (w tym koreańska) była uważana za zbyt odmienną i obcą, by mogła zostać zaakceptowana przez zachodnie media. Zamknięcie to zniechęcało wielu wschodnich twórców do podejmowania prób przełamania bariery cywilizacyjnej bez ryzyka poniesienia strat społecznych i finansowych. Drobne akcenty azjatyckie, co prawda, stopniowo przenikały do obszaru kulturowego Europy i Ameryki, jednak nie posiadały na tyle dużej siły przebicia, by szturmem podbić serca tamtejszej publiki. Pierwszy przełom nastąpił w 2012 r., kiedy rewolucyjna piosenka Gangnam Style zajęła szczytowe miejsca światowych list przebojów. Teledysk do niej została wpisany także do Księgi Rekordów Guinnessa jako najbardziej „lubiany” film na YouTube (obecnie ustępuje tytułowi Despacito Luisa Fonsiego) i wygrał w kategorii Best Video na MTV Europe Music Awards. Niestety wbrew oczekiwaniom Koreańczyków nagła sława szybko ucichła, a samą piosenkę zaczęto traktować bardziej jako żart i internetowy mem niż faktycznie wartościowe dzieło sztuki muzycznej. Jednak mimo ostatecznie nieudanego szturmu na Europę, Gangnam Style wetknęło metaforyczną stopę między drzwi a futrynę, tworząc tym samym mały otwór, którym koreańska kultura miała szansę przedostać się na światowy rynek. Oczywiście nie od razu, ale przecież żadna fala nie tworzy się ot tak.
Niestety wbrew oczekiwaniom Koreańczyków nagła sława Gangnam Style szybko ucichła, a samą piosenkę zaczęto traktować bardziej jako żart i internetowy mem niż faktycznie wartościowe dzieło sztuki muzycznej.
Wielki skok
Po pewnym czasie coraz większą renomę zaczęła zdobywać grupa k-popowa, BTS. Od czasu debiutu pozostaje znacznie popularniejsza na zachodzie niż w samej Korei – w 2017 roku święcili swoje triumfy podczas występów w amerykańskich programach telewizyjnych i rozgłośniach radiowych. Jako pierwsza koreańska grupa wygrali Billboard Awards i wystąpili na Grammy (będąc nominowanymi w kategorii Best Duo/Group Perfomance za singiel Dynamite). Ponadto uhonorowano ich tytułem najpopularniejszego boysbandu na świecie, tworząc tym samym wśród fanów powiedzenie: BTS paved the way, obrazujące jak ten zespół utorował drogę kolejnym koreańskim twórcom. W uznaniu za ich osiągnięcia zostali oficjalnie mianowani przez Prezydenta Korei Południowej – Moona Jae-ina – na Specjalnych Wysłanników Prezydenta ds. Przyszłych Pokoleń i Kultury.
Oczywiście byli i inni popularni oraz wpływowi artyści pochodzący z Korei, jak Kim Sisters (pierwsze koreańskie piosenkarki, którym udało się wydać album na rynku amerykańskim), Wonder Girls, BoA, Girl’s Generation, Big Bang, 2NE1 czy Rain, jednak nikomu nie udało się tak szybko i skutecznie zdobyć uznania na rynku zagranicznym. Przez sukces BTS społeczeństwo zaczęło coraz bardziej interesować się życiem swoich idoli, a stąd już krótka droga do samej Korei.
Kinowy przełom
Wbrew powszechnym przekonaniom, na przestrzeni ostatnich pięćdziesięciu lat koreańskie produkcje były prezentowane osiem razy na Festiwalu Filmowym w Cannes, co nie jest najlepszym wynikiem, ale lepsze to niż nic. Niestety żaden obraz nie zyskał należytego uznania i mimo produkcji wielu wzruszających dramatów czy też komedii wywołujących salwy śmiechu, Korea Południowa musiała poczekać na swoje pięć minut aż do 2019 r. Wtedy na scenie pojawił się Bong Joon-ho i jego Parasite, które, krótko mówiąc, „pozamiatało”. Produkcja powaliła Oscarową Akademię Filmową na kolana i zebrała cztery statuetki, w tym jedną za najlepszy film. Zaledwie rok później nagrodę tę zdobyła także Yuh-Jung Youn za rolę w Minari Lee Isaaca Chunga, gdzie wcieliła się w uroczą babcię przeprowadzającą się do Arkansas, by zamieszkać z córką i jej rodziną na amerykańskiej farmie.
Korzystając z fali popularności azjatyckich produkcji, zachodni twórcy zaczęli nawet adaptować na ekran koreańskie seriale (The Good Doctor) oraz programy (The Masked Singer, I Can See Your Voice). Zapowiedziano także stworzenie amerykańskiego miniserialu HBO umiejscowionego w świecie Parasite,za którego realizację odpowiedzialny będzie Adam McKay (Vice, Big Short).
Jednak warto zadać sobie pytania: dlaczego akurat teraz? Co się zmieniło? Obiektywnie nic, przynajmniej w kwestii przemysłu filmowego. Być może to postępujące otwieranie się na inność przyczyniło się do swego rodzaju zaakceptowania twórczości koreańskiej w kręgach Zachodu. Coraz większa popularność kina międzynarodowego również pełni w tym zjawisku niebagatelną rolę, gdyż rynek światowy coraz chętniej przygląda się zagranicznym produkcjom, nie ograniczając się tylko do twórczości hollywoodzkiej. Świetnym przykładem jest ogromna popularność takich filmów, jak: Na rauszu, Roma, Zimna wojna czy chociażby wcześniej wspomniane Minari i Parasite.
Netflix Oppa
W 2021 r. wyemitowano koreański oryginalny serial Netflixa – Squid Game, który odniósł natychmiastowy sukces, stając się oficjalnie najchętniej oglądaną produkcją w historii platformy. Opowieść o dłużnikach biorących udział w sześcioetapowej morderczej rozgrywce zapoczątkowała falę trendów w mediach społecznościowych, w szczególności na TikToku, popularyzując tym samym koreańską kulturę. W ramach tego wyróżnić trzeba przede wszystkim wyrób tradycyjnych cukierków dalgona, potocznie zwanych Plastrami Miodu. Choć fabuła serialu nie jest niczym nowym (podobne wątki można zobaczyć np. w azjatyckim serialu Alice in Borderland lub w popularnych Igrzyskach Śmierci), od momentu premiery Squid Game cały świat oszalał na punkcie zabawy w czerwone-zielone (dla której polskim odpowiednikiem jest: raz, dwa, trzy, Baba Jaga patrzy!), a kostiumy graczy i zamaskowanych ochroniarzy ustanowiły nowy standard dla tegorocznych pomysłów na halloweenowe przebrania. Tym samym serial postawił koreański przemysł filmowy w czołówce najbardziej wpływających na zachodniego odbiorcę.
Azjatycka ofensywa
Wraz z rozwojem kultury koreańskiej w mediach społecznościowych, inne regiony azjatyckie również stały się bardziej dostępne i interesujące w oczach opinii publicznej. W dzisiejszych czasach nie jest wstydem przyznać się do lubienia k-popu, anime czy mang. Ubieranie się w stylu japońskim lub chińskim powoli staje się wyznacznikiem gustownego wyczucia mody, a gotowanie azjatyckich potraw – codziennością. Influencerom trudno obejść się bez dziesięcioetapowej koreańskiej pielęgnacji skóry, nie wspominając o trendach w makijażu, które przeniknęły do filmików niemal każdego guru na YouTube.
W dzisiejszych czasach nie jest wstydem przyznać się do lubienia k-popu, anime czy mang. Ubieranie się w stylu japońskim lub chińskim powoli staje się wyznacznikiem gustownego wyczucia mody, a gotowanie azjatyckich potraw – codziennością.
W przeciwieństwie do dzisiejszej otwartości, zaledwie kilkadziesiąt lat temu osoby zainteresowane kulturą azjatycką, ubierające się w sposób odmienny od zachodnich standardów, były postrzegane jako dziwacy i fetyszyści. Globalny dostęp do mediów społecznościowych ostatecznie pozwolił na zmieszanie się kultur i dziś coraz rzadziej wychodzi się z założenia, że inne znaczy gorsze lub nienormalne. Choć amerykańskie i azjatyckie obyczaje znacznie różnią się od siebie zarówno w sferze urody (np. Ameryka gloryfikuje opaloną, krąglejszą sylwetkę, podczas gdy Azja za ideał piękna uznaje osoby drobne i o pergaminowej karnacji), jak i zawodowej (Japonia słynie z pracoholizmu, Ameryka wręcz przeciwnie), to w końcu osiągnięto pewien poziom równowagi. Kilka metaforycznych kawałków żwiru, zsuwających się po górskim zboczu, wywołało ogromnych rozmiarów lawinę, która zalała świat i pozwoliła na zapoznanie się z azjatycką obyczajowością. Kiedy to się stało? Proces ten trwa od lat, a jednak dopiero teraz opinia publiczna zaczyna sobie uświadamiać, że słowo „koreański” na stałe zagościło w szeregach festiwali filmowych i muzycznych, wystaw czy podniosłych gali i konkursów. Korea nabrała renomy, na jaki ten kraj, jego mieszkańcy i twórcy od dawna zasługiwali.