Krzyczę razem z paroma tysiącami ludzi na Placu Wolności w Poznaniu. Krzyczę tak długo, aż boli mnie gardło. Moja koleżanka chwyta za megafon i wyznaje, że codziennie obawia się gwałtu. Mówi: „Prędzej wbiję sobie nóż w brzuch, niż pozwolę, by osoba z macicą musiała żyć w takim kraju”.
Grafika okładkowa: Ewa Enfer
W całej Polsce od czwartkowego wieczora (22.10.) odbywają się „spacery” protestujących przeciwko decyzji Trybunału Konstytucyjnego, który uznał zabieg usuwania płodów z nieuleczalnymi wadami za niezgodny z Konstytucją. Co ten wyrok oznacza w praktyce? To, że kobiety, które czekały na zabieg, zostały obecnie pozbawione możliwości legalnej aborcji. W rezultacie wypisano je ze szpitali i teraz muszą szukać innych sposobów, by przerwać ciążę. Z pewnością część z nich uzyska pomoc dzięki organizacji Aborcja Bez Granic, jednak trudno powiedzieć, co stanie się z resztą. Czy rozwiążą problem „domowymi” sposobami, jednocześnie narażając swoje życie, czy pozbawione pomocy zmuszone będą urodzić dzieci, które umrą w cierpieniach niedługo po przyjściu na świat? Boję się o te kobiety, boję się o ich życie i dobrostan psychiczny. I nie tylko ja.
Moje ciało, mój wybór
Po raz kolejny obywatelki wyciągnęły z szaf wieszaki i parasolki. Wyszły na ulice, by wykrzyczeć swoją złość z powodu braku podstawowych praw, zamanifestować wsparcie dla koleżanek, które miały bądź w przyszłości będą potrzebowały aborcji. Trudno pisać o tych wydarzeniach z dystansem, będąc kimś, kogo wprowadzony zakaz dotyczy bezpośrednio, gdyż to mnie – osobie z macicą, odbiera się prawa. Odczuwam złość i zażenowanie, że żyjąc w XXI w. w kraju należącym do Unii Europejskiej, odmawia się nam, kobietom, pomocy, gdy jej potrzebujemy, pozwalając, by garstka osób podejmowała decyzję za resztę obywateli.
Aborcja to wybór, którego każda kobieta dokonuje sama. Nigdy nie jest to decyzja łatwa, prosta czy przyjemna, ale może zmienić życie na lepsze. Według szacunków CBOS co trzecia kobieta dokonała przerwania ciąży, niekoniecznie z powodu wykrycia wady płodu, ale również z innych pobudek – ekonomicznych, psychologicznych czy też dlatego, że nie chce mieć dziecka i nie wyobraża sobie noszenia go w brzuchu przez dziewięć miesięcy. Nic nie wskazuje, by ta statystyka miała ulec zmianie. W Polsce każdego roku wykonywanych jest ok. 700 – 800 legalnych aborcji. Liczba takich zabiegów przeprowadzanych nielegalnie sięga kilku (lub kilkudziesięciu) tysięcy przy narażeniu zdrowia i życia. Widać więc, że zakaz zabiegów nie pozwoli na całkowity brak aborcji, sprawi jedynie, że będą one mniej bezpieczne i trudniej dostępne. Mając na uwadze obecną sytuację epidemiczną i praktyczny brak możliwości przekraczania granic, zwiększa się prawdopodobieństwo rozpowszechniania się „chałupniczych” sposobów tj. poronienie przy użyciu tabletek „dzień po” z niepewnych źródeł.
Siła jest kobietą
W trakcie rozprawy w Trybunale Konstytucyjnym (albo [Nie] Konstytucyjnym, jak nazywają go protestujący) ani razu nie padła przesłanka zdrowia psychicznego kobiet, czy w ogóle jakakolwiek oznaka upodmiotowienia ich. Skład orzekający zajmował się głównie tematem płodów, pomijając również kwestię pomocy matkom dzieci. Przerwanie ciąży nazywano „zabójstwem”, a słowo „eugenika” pojawiało się niemal w każdej wypowiedzi. Warunkowanie aborcji powoduje stygmatyzację i wstyd, a nie powinno tak być. Niechciana ciąża jest sytuacją stresującą, często nawet wyniszczającą psychicznie, więc nie ma potrzeby czynić jej jeszcze bardziej traumatyzującym przeżyciem, utrudniając znalezienie rozwiązania. Dla kontrastu niemieccy ustawodawcy na prośbę osób niepełnosprawnych znieśli embriopatologiczne przesłanki do przerwania ciąży, jednak uwzględnili możliwość podjęcia decyzji w pierwszym okresie jej trwania, w szczególności gdy w grę wchodzi ryzyko zagrożenia zdrowia psychicznego kobiety. Sytuacja taka nazywana została Notgale, czyli krytyczną koniecznością rozumianą subiektywnie, ponieważ to sama zainteresowana najlepiej wie, czy jest w stanie donosić ciążę. Można? Można.
Jak na razie w Polsce światełka w tunelu nie widać. Co więcej, w ostatnich dniach rząd podpisał tak zwane „porozumienie w sprawie konsensusu genewskiego”, które na tę chwilę nie ingeruje w prawodawstwo, jednak dąży do dalszego zaostrzania prawa aborcyjnego oraz podkreśla ważność rodziny jako związku mężczyzny z kobietą. Wypowiedzi Kai Godek wskazują również na to, że w najbliższym czasie możemy spodziewać się prób rozszerzenia zakazu aborcji także na przypadki czynu zabronionego, czyli gwałtu. Obecnie przyjęta decyzja Trybunału powoduje zablokowanie 90% aborcji wykonywanych w Polsce legalnie, kolejne kroki będą odbierały resztki praw, które przysługują kobietom i osobom z macicami.
Chodź na spacer
Pamiętajmy, że sytuacja pandemiczna nie jest idealnym momentem na demonstracje. Organizatorki uprzejmie proszą więc o zadbanie o swoje bezpieczeństwo, bardziej niż zwykle. Zapewniają jednak, że weekendowe protesty to nie koniec, a dopiero początek wojny. Na poniedziałek (26.10.) zaplanowane są blokady miast, od środy (28.10.) strajk w miejscach pracy. Więcej informacji znaleźć można na stronie Ogólnopolskiego Strajku Kobiet wraz z przydatnymi do protestowania materiałami oraz opisami najbliższych i wcześniejszych akcji.
Zapraszamy wszystkich chętnych do uczestnictwa w spacerach, pamiętając o odpowiednich środkach bezpieczeństwa – przede wszystkim maseczce, ciepłych ubraniach (robi się zimno), butelce wody, ale również ważnych numerach kontaktowych (prawnika, rodzica, partnera) zapisanych na ręce niezmywalnym markerem. Innym sposobem wsparcia Ogólnopolskiego Strajku Kobiet i wszystkich protestujących jest korzystanie ze wspaniałych inicjatyw, na przykład z zakupu książek przez ArtRage, gdzie za wpłacenie datku na wybraną akcję otrzymuje się książki o dobranej tematyce (im więcej zapłacisz, tym większy pakiet lektur otrzymasz), w tym przypadku jest to pakiet „Piekło kobiet”, lub bezpośredniego wpłacenia kwoty przez zrzutka.pl.
Przypominamy również, że aborcja była, jest i będzie, więc jeżeli potrzebujesz pomocy lub ktoś z twojego otoczenia znajduje się w trudnej sytuacji, możesz zgłosić się do jednej z organizacji: