Świat grał, gra i grać będzie.
Grafika: Aleksandra Błęcka
XXI w. to czas, gdy rozwój technologiczny osiągnął nieznaną nigdy wcześniej szybkość. Korporacje prześcigają się w pomysłach, jakimi nowościami zadowolić konsumentów, co jeszcze dodać do swoich produktów, by zwiększyć grono kupujących i zadowolić potencjalnych nowych użytkowników. W końcu w obecnych czasach telefon nierzadko rywalizuje z konsolą. Do kręgu odbiorców firm elektronicznych z pewnością zaliczają się dzisiaj miłośnicy gier mobilnych – zarówno młodsi, jak i starsi. Ci pierwsi nie pamiętają jednak, od czego to się wszystko zaczęło…
Jedz, będziesz dłuższy
Historia gier mobilnych sięga lat 90. Mało kto o tym wie, ale pierwszą grą na telefony było Scramble – proste puzzle polegające na ułożeniu układanki w określony wzór. Zadebiutowała w 1993 r. na urządzeniu o nazwie Simon Personal Communicator wyprodukowanym przez firmy IBM oraz BellSouth. Już rok później w słynnego dzisiaj Tetrisa można było zagrać na mało popularnym sprzęcie Hagenuk MT-2000. Jednak prawdziwa rewolucja miała miejsce pod koniec dziesięciolecia. To wtedy na rynku zadebiutowała Nokia 6110 z klasyczną grą Snake polegającą na sterowaniu złożonym z kilku pikseli wężem, który, zjadając kolejne kwadraty, wydłużał się. Gracze mieli nie dopuścić, by ten uderzył w ścianę lub w samego siebie wskutek nierozsądnego sterowania. Mimo, a może dzięki, swojej prostocie gra podbiła serca wszystkich użytkowników telefonów, a nawet wpływała na decyzję o kupnie właśnie Nokii przy wyborze nowego sprzętu. Mało kto wie, że już wtedy można było zagrać w „węża” w trybie multiplayer! Nokia 6110 posiadała port podczerwieni, za pomocą którego możliwe było połączenie się z innym telefonem i wspólne granie z dwoma wężami na ekranach. Jakby komuś to nie wystarczyło, pomysłowi ludzie stworzyli nawet tzw. snakesticki, czyli nakładki pozwalające dodać do swojego telefonu drążek umożliwiający sterowanie wężem w trochę inny sposób.
Kolejne lata przyniosły jeszcze więcej gier. Wraz z kultową w Polsce Nokią 3310 gracze mogli rozkoszować się drugą częścią Snake’a, gdzie możliwe było przechodzić przez „ściany” (z jednego końca ekranu na drugi), ale dodane zostały również różnego rodzaju przeszkody. Zadebiutowało również wtedy nie mniej słynne Space Impact, w którym gracze mieli za zadanie strzelać do nadlatujących w stronę ich statku potworów. Dość wysoki poziom trudności nie pozwolił jednak grze stać się tak sławną jak Snake. Nadchodzące czasy kolorowych ekranów były bardziej łagodne dla łakomego gada, który doczekał się wielu reedycji i adaptacji na inne konsole.
Sen na javie
Początek lat dwutysięcznych przyniósł ze sobą spełnienie marzeń wielu ludzi – telefony z kolorowymi wyświetlaczami. Mimo że były one niewielkich rozmiarów, to i tak szpanem na osiedlu było posiadanie jednego z nich. Otworzyły one okno dla twórców gier i aplikacji – język programowania java idealnie wpisywał się w możliwości tych maszyn. Z tego powodu powstał wielki boom na gry – chyba w każdej młodzieżowej gazecie znajdowała się strona przeznaczona na reklamy gier, tapet czy dzwonków, które można było pobrać przy pomocy WAP lub GPRS (oczywiście za niemałe pieniądze), co więcej uprzednio trzeba było też wysłać SMS-a, by otrzymać link umożliwiający ściągnięcie gry. Istniały też mniej legalne sposoby polegające na pobieraniu plików instalacyjnych na komputerze, które potem kopiowało się do telefonu. Na szczęście dla uczciwych i oszczędnych część telefonów miała też wbudowane gry – jedną z nich i chyba najsłynniejszą jest Bounce. Ta prosta platformówka polegała na poruszaniu się czerwoną piłeczką, zbieraniu złotych pierścieni oraz omijaniu przeszkód. Równie dużą popularność zyskało City Bloxx, polegające na budowaniu jak największych wieżowców z huśtających się na górze ekranu segmentów. Niestety oba te tytuły były dostępne jedynie na telefony firmy Nokia. Jako gry mobilne zadebiutowały wtedy tak wielkie dziś tytuły jak Need for Speed, Assassin’s Creed czy FIFA. Jak pokazała próba czasu, nie zgromadziły wokół siebie tylu fanów, by warto było w nie inwestować. Skupiono się więc na tytułach konsolowych oraz komputerowych, a rynek mobilny zostawiono nowym „graczom”.
Dotknąć grę
Perspektywa bardziej precyzyjnego sterowania przy użyciu ekranów dotykowych stała się dla twórców gier kolejną rewolucją. Co więcej, bardziej powszechny dostęp do internetu tylko ułatwił pobranie na swój aparat nowych gier. Gdy telefony z systemem Android oraz iOS zaczęły więc rozlewać się po rynku, powstał cały ogrom nowych aplikacji mających na celu przynieść frajdę ich użytkownikom lub przysłowiowo pomóc im zabić czas. Jednym z rozwijanych do dzisiaj tytułów, który miał premierę w 2009 r., jest Angry Birds. Chyba każdy słyszał o tych różnokolorowych ptakach, które obrały sobie za cel zmiecenie z planszy wszystkich zielonych świń. Gra zyskała tak ogromną popularność, że oprócz kolejnych części powstały również wersję łączone z Gwiezdnymi Wojnami czy Transformersami. W 2016 r. na ekranach kin pojawił się pierwszy pełnometrażowy film z udziałem tytułowych ptaków, trzy lata później doczekał się on sequela. W międzyczasie świat ujrzało również wiele krótkometrażowych produkcji czy seriali. Jednak nie można zapominać o wielu innych, zapadających w pamięć tytułach: Subway Surfers czy funkcjonujące na podobnych zasadach Temple Run lub Hill Climb Racing. Tytuły można by wymieniać i wymieniać, a i tak o czymś by się zapomniało.
Rozwój technologiczny pozwolił również na przeniesienie gier z pierwszych konsoli na telefony. Dostępne w oficjalnych sklepach, ale także w internecie, emulatory umożliwiały zagranie na telefonach w gry dostępne pierwotnie np. na GameBoy’u czy Nintendo DS. Pasjonaci takich serii jak Pokemon czy Zelda nie byli już zmuszeni do noszenia mniej bądź bardziej kieszonkowej konsoli, jeśli mogli mieć przy sobie telefon, na którym również było możliwe włączenie ich ulubionej gry. Od kilku lat słynne stają się także gry wykorzystujące technologią AR – wiodącym tytułem jest tutaj Pokémon GO, które mimo prób zbicia przez inne gry nadal utrzymuje się na topie w swojej kategorii.
Zapłać, zapłać, zapłać
Rozwój telefonów obejmuje nie tylko rozwój gier, ale także możliwości i jakość robienia zdjęć czy nagrywania filmów, dostęp do całej masy plików w różnych formatach, odczytywania i pisania maili oraz… bankowości. Wystarczy kilka kliknięć, by z poziomu telefonu za coś zapłacić. Wykorzystują to także producenci. Ze świecą szukać teraz gry, w której nie byłoby tzw. mikropłatności, czyli dodatkowych elementów umożliwiających dostęp do większej ilości akcji, nowego ekwipunku nieosiągalnego dla niepłacących graczy czy po prostu nic niewnoszących do rywalizacji elementów dekoracyjnych jak skórki dla postaci czy broni. Oczywiste jest, że każdy musi zarabiać, jednak bardzo często nawał mikropłatności zniechęca użytkowników do pobierania danej gry. Bardzo łatwo przekroczyć granicę określenia jako tytuł P2W (pay to win), czyli taki w którym gracze płacący mają zdecydowanie większą przewagę.
Czyli w takim razie nie da się dzisiaj grać za darmo? Oczywiście jest to możliwe, jednak trzeba się liczyć z reklamami. Każdy twórca musi jakoś zarabiać, a w bezpłatnych grach „towarem” w pewien sposób jest nikt inny jak grający, który skuszony reklamą być może wyda w przyszłości swoje pieniądze. Dodatkowo ostatnie lata pokazały, że istnieje wysyp gier polegających mniej więcej na tym samym, wręcz infantylnym schemacie, które mają w sobie napchane tak wiele reklam, że przycisk „usuń” jest klikany już po kilku minutach od instalacji. Oczywiście twórcy i jednych i drugich tytułów pokazują swoje „dzieła” jako piękne, niesamowicie grywalne i innowacyjne. Często też reklamy nie mają zbyt wiele wspólnego ze stanem faktycznym – krótki filmik pokazuje gameplay z zupełnie innej gry.
Komputer w kieszeni
Już od kilku lat na rynku wyróżnia się telefony przeznaczone dla graczy. Jako przykładowe modele można podać Samsunga Galaxy S21, którego cena potrafi sięgnąć 5 000 zł czy odrobinę bardziej budżetowe Realme GT NEO 2 za około 2 000 złotych. Dla tych jeszcze bardziej wymagających i o jeszcze większym budżecie idealnie do gier nadają się również podbijające ostatnio rynek telefony firmy Samsung posiadające składany ekran. Są to produkty ze specjalnie zaprojektowanymi podzespołami, które są w stanie uruchomić nawet najnowsze tytuły. Taki sprzęt charakteryzuje się lepszym procesorem, wyjątkowymi układami graficznymi czy większą pamięcią. Pozwala to graczom na nierozstawanie się ze swoimi ulubionymi tytułami, które ogrywają np. na komputerze. Karcianki takie jak Heartstone czy polski Gwint są tego najlepszym przykładem. Nie zawsze ma się czas usiąść do komputera, ale rangę wbić trzeba…
Aktualnie telefony są wręcz przenośnymi konsolami. Nic nie wskazuje na to, by postęp technologiczny miał zwolnić. Gry będą coraz większe, graficznie ładniejsze oraz wymagające sprzętowo, a firmy technologiczne będą starały się temu dogodzić. Pozostaje jednak pytanie, kiedy nie będzie można już zrobić nic więcej. O ile taki moment nadejdzie.