O tym, jak motyl nadaje się na ninję.
Grafika okładkowa: Ewa Enfer
Wiele mówi się o tym, że bez pszczół nie tylko zginie gatunek ludzki, ale załamie się cały ekosystem, a Ziemia zmieni się nie do poznania. Niewątpliwie wiele w tym prawdy, jednak oprócz tych małych, żółto-czarnych owadów wiele innych gatunków bierze udział w drogocennym procesie zapylania roślin. Jedną z grup takich zwierząt są przepiękne, nierzadko wielokolorowe motyle, które mnogość barw wykorzystują jako taktykę na przeżycie. Zjawisko to nazywane jest mimetyzmem (z gr. mimetés – naśladowca). Opisane zostało jako upodobnienie się kształtem, kolorem bądź deseniem do otoczenia lub innych gatunków zwierząt czy też roślin. Jako rodzaj mimetyzmu wyodrębniono również inne zachowanie – mimikrę – dotyczące wyłącznie sytuacji, w której osobnik będący potencjalną ofiarą stara się zmylić drapieżnika, przypominając inne zwierzę.
Podsumowując – mimetyzm to upodobnienie się do otoczenia zarówno w celu upolowania zdobyczy, jak i ochronnym, natomiast mimikra obejmuje jedynie gatunki chcące – wyglądając jak inne zwierzęta – uniknąć zjedzenia. Jak to się jednak dzieje w praktyce? Odpowiadając na to pytanie, trzeba zauważyć, że motyl, jak każdy inny owad, przechodzi przez cztery stadia rozwojowe – jaja, larwy, poczwarki oraz imago, czyli postaci dorosłej. Co gorsza, na każdym z tych etapów uchodzi za jeden z najlepszych przysmaków w okolicy.
1. Chowanie jajeczek
Każde nowe motyle życie zaczyna się od jaja. Mniejsze czy większe, owalne czy sferyczne, zielone, brązowe czy szare – kombinacji kształtów i kolorów można znaleźć mnóstwo. Jednak jak małe i nieruchome jajeczka mogą uniknąć stania się śniadaniem dla innego zwierzęcia? Za ich bezpieczeństwo odpowiada wyżej opisany mimetyzm. Samica motyla decyduje bowiem o miejscu ukrycia swojego potomstwa, a następnie zostawia je niejako na pastwę losu, nie interesując się ich dalszymi losami. Mimo to niełatwym zadaniem jest dostrzeżenie małych, zielonych kulek (które dodatkowo często składane są najczęściej w tzw. pakietach po kilka czy kilkanaście sztuk) na roślinie o tym samym kolorze, nierzadko przyklejonych do spodniej strony liścia. Polskimi gatunkami, u których można zaobserwować takie zakamuflowane jaja, są m.in. rusałka pawik (Aglais io) lub rusałka pokrzywnik (Aglais urticae). Inny sposób to np. ukrycie jaj w szczelinach pomiędzy fragmentami kory drzew w celu utrudnienia dostępu drapieżnikom. Własną taktykę przyjęło również sporo gatunków nocnych motyli – ciem. Za klucz do sukcesu uznały one unikanie skupisk jaj, dlatego też swoje własne rozrzucają niczym spadochroniarzy w okolicy roślin, które będą pokarmem wyklutych gąsienic.
2. Na baczność!
Gdy przyjdzie już moment wyklucia i gąsienice wyruszą na żer pozbawione kryjówki w postaci jaja, są jeszcze bardziej narażone na niebezpieczeństwa. Ich podstawową formę obrony stanowią pokrywające całe ciało włoski wywołujące u drapieżnika podrażnienia, świąd czy reakcję alergiczną. Kolorystyka larw motyli nie różni się zbytnio od tej widywanej wśród jaj – dominują różne odcienie zieleni, brązu czy szarości. W związku z tym, podobnie jak w przypadku poprzedniego stadium rozwojowego, mimetyzm odgrywać będzie tutaj znaczącą rolę. U niektórych gatunków osiągnął on jednak nietypową formę, w której ukształtowaniu znacząco pomogła zdolność ruchu, jaką motyl uzyskał w tym stadium rozwoju. W liczącej ponad 14 tysięcy gatunków rodzinie miernikowcowatych (która nazwę zyskała dzięki specyficznemu sposobowi poruszania się gąsienic przypominającemu „mierzenie” podłoża po którym się poruszają), wiele larw przyjmuje różne odcienie brązowego. Samo podobieństwo kolorów w trakcie przebywania na drzewie stanowi już dobry kamuflaż, jednak dla jeszcze większego zabezpieczenia się, gdy wyczują one zagrożenie, podnoszą przednią część ciała i zastygają, do złudzenia przypominając gałązkę.
3. Niczym prawdziwy liść
Są jednak drzewa, na których gałązki są zielone albo listowie tak gęste, że to wykorzystanie ich jako kryjówki jest bardziej efektywne. Niektóre gatunki przystosowały się więc również do ukrywania w zielonym otoczeniu. Gąsienica występującego w Polsce mieniaka tęczowca (Apatura iris) całkiem zgrabnie ukrywa się w ciągu dnia wśród liści wierzb, na których żeruje.
Gdyby jednak wybrać się do Indii czy południowo-wschodniej Azji, można by spotkać gatunek, który robi to jeszcze lepiej – tam bowiem występuje Euthalia aconthea – motyl, którego gąsienica ukrywa się na liściach, dopasowując się do ich użyłkowania.
4. Niczym suchy liść
Czas przemija, liście usychają, więc motyle wykorzystują to na swoją korzyść. Gąsienica pochodzącego z wymienionej już rodziny miernikowcowatych, żyjącego na terenie Ameryki Północnej motyla Synchlora aerata,dokonała tego w niesamowity sposób. Jej ciało pokryte jest mnóstwem wyrostków przypominających strzępki liści bądź płatki kwiatów. Podobny mechanizm można spotkać też wśród krajowych motyli – potwora buczynówka (Stauropus fagi) w stadium larwalnym upodabnia się do suchego liścia w takim stopniu, że bez dokładnego przyjrzenia się nie sposób ją rozpoznać.
Jak to jednak często bywa, najciekawsze i najbardziej zadziwiające gatunki spotyka się w strefie tropikalnej. Kalima (Kallima inachus),zamieszkująca tropikalne rejony Azji, jest jednym z najbardziej spektakularnych przykładów mimetyzmu. Skrzydła tego motyla w pozycji zamkniętej niemal do złudzenia przypominają liście, nie tylko brązową barwą, ale nawet podobnym żyłkowaniem.
5. Niczym wąż
W przypadku upodabniania się do innych gatunków, czyli mimikry, w dużej mierze wystarczy sam wygląd gąsienicy przypominający miniaturowego węża oraz wyraźne, jaskrawe kolory jednoznacznie kojarzące się z niesmacznym, a nawet trującym kąskiem. Dla zwiększenia efektu gąsienice Hemeroplanes triptolemus posiadają wysuwane antenki imitujące ruch gadziego języka; są też w stanie podnieść tylną część swojego ciała, odsłaniając plamy przypominające oczy drapieżnika.
6. Niczym osa
Imago jest najbardziej złożoną formą, jaką osiąga motyl. Anatomicznie składa się ze skrzydeł, nóg oraz ciała, które dzieli się na głowę, tułów i odwłok. To rozwinięcie budowy pozwala na jeszcze większe i dokładniejsze wprowadzenie w błąd drapieżników. Doskonałym tego przykładem są motyle z rodziny przeziernikowatych, z przeziernikiem osowcem (Sesia apiformis) na czele. Jaskrawe, czarno-żółte paski, skrzydła i czułki, przypominające bardziej te występujące u os aniżeli u motyli, umiejętność brzęczenia niczym szerszeń czy rzadko występująca u motyli zdolność do zatrzymania się w miejscu w locie sprawiają, że przezierniki są w stanie odstraszyć nawet takich wrogów jak ptaki.
7. Niczym nietoperz
Należy tutaj wspomnieć, że mimikra nie ogranicza się jedynie do wyglądu. Akustyczną odmianę mimikry można zauważyć, analizując walkę nietoperzy z ćmami. Poszukując ofiary, ssaki te korzystają z echolokacji – wysyłają dźwięki o wysokiej częstotliwości, które odbijając się od terenowych przeszkód (lub ofiar), wracają do nietoperzy, pozwalając im na określenie wielkości, odległości czy miejsca przeszkody. Niektóre niesmaczne bądź trujące ćmy z podrodziny niedźwiedziówkowatych postanowiły wyjść naprzeciw swoim naturalnym drapieżnikom, wysyłając trzaski na podobnej częstotliwości, które z czasem ich przeciwnicy zaczęli interpretować jako znak niejadalności. Jednak nie wszystkie niedźwiedziówkowate są trujące! Te, które dla drapieżników stanowią smaczny kąsek, zaczęły naśladować swoich trujących krewnych, dzięki czemu zjedzenia unikają zarówno jedni, jak i drudzy.
Na barkach ludzi spoczywa los Ziemi, warto więc dbać o motyle, gdyż poza względami wizualnymi są niezmiernie pożytecznymi zwierzętami, od których w pewnym stopniu zależy przyszłość planety. Oczywiście nie znaczy to, że należy demonizować zwierzęta żywiące się motylami. Natura rządzi się własnymi prawami i i sama dba o to, by równowaga ekosystemu była zachowana.