J.R.R. Tolkien na zawsze wpisał się do kanonu klasyków gatunku jako pisarz, którego „trzeba” czytać. Spieszymy uspokoić – nie trzeba. Ale warto.
Grafika okładkowa: Maja Turkowska
Kronikarz Śródziemia
Ojciec fantastyki, jako oksfordzki profesor filologii klasycznej i literatury staroangielskiej, a przede wszystkim pasjonat lingwistyki, najpierw stworzył języki, którymi miały posługiwać się ludy Śródziemia, a dopiero później świat, w którym mógłby je osadzić. Jego zamiłowanie do poetyckich, pełnych subtelnych znaczeń nazw widać na niemal każdej stronie trylogii Władcy Pierścieni czy Silmarillionu.
Jako budowniczy swojego świata, Tolkien wyróżniał się ogromną dbałością o szczegóły, widoczną najlepiej w jego skrupulatnie skomponowanych rodowodach królów oraz historii i geografii Śródziemia. Jak bardzo przemyślany był proces tworzenia, dowodzą zamieszczone w książkach dodatki, zawierające dokładnie opisaną, obejmującą daty chronologię zdarzeń, drzewa genealogiczne, mapy i obszerne uwagi dotyczące języków.
Ten bogaty świat zamieszkują kultowe już, fikcyjne rasy – elfy, krasnoludy, niziołki, orki. Wbrew stereotypom spopularyzowanym przez jego, często nieudolnych, naśladowców, nie są one jednowymiarowe. Każda z nich może pochwalić się bogatą, pełną niuansów historią, kulturą i przedstawicielami o zróżnicowanych osobowościach. I chociaż Legolas czy Gimli stali się niemal archetypami elfów i krasnoludów, nie stanowią w żadnym wypadku papierowych bohaterów pozbawionych charakteru.
Niektóre fragmenty dzieł pisarza czyta się niemal jak grecki dramat, gdzie tragiczny koniec jest nieunikniony i każdy krok przybliża bohaterów do nieszczęścia
Obalając kolejny mit należy stwierdzić, że nie są oni też wolni od słabości. Przyjęło się uważać, że moralność tolkienowskich postaci jest krystalicznie czysta, czarno-biała. Chociaż w porównaniu z królami z Pieśni Lodu i Ognia G.R.R. Martina Aragorn wypada bardziej bohatersko, nie jest przez to mniej realistyczny. Dręczące go wątpliwości, dotyczące jego dziedzictwa i przeznaczenia, stanowią odzwierciedlenie prawdziwych zmartwień czytelników. Na drwiące pytanie, jaka jest jego polityka podatkowa, śmiało można odpowiedzieć: czy trzeba to wiedzieć?
Późniejsze trendy w głównym nurcie fantastyki oddaliły się od pozornego idealizmu Tolkiena na rzecz mroczniejszego, bardziej fatalistycznego ujęcia ludzkiej natury. Jednak zakończeniom opowieści ze Śródziemia daleko od „żyli długo i szczęśliwie”. Sam będąc weteranem, Tolkien umiejętnie opisuje nieodwracalne skutki wojny i spowodowane nią zniszczenia – zarówno zewnętrzne, jak i wewnętrzne, psychiczne. Niektóre fragmenty dzieł pisarza czyta się niemal jak grecki dramat, gdzie tragiczny koniec jest nieunikniony i każdy krok przybliża bohaterów do nieszczęścia. Z resztą całej lekturze Władcy Pierścieni towarzyszy pewna melancholia, namacalne poczucie, że czyta się o umierającym świecie, w którym kończy się wiek magii, a zaczyna wiek człowieka.
Liczne pokolenia czytelników nadal znajdują przyjemność w tonięciu w opowieściach Tolkiena. Ich ponadczasowość nie dziwi, jeżeli weźmie się pod uwagę inspiracje autora. Oksfordzki profesor chętnie sięgał do historii zakorzenionych w zbiorowej świadomości, w szczególności do mitologii nordyckiej i celtyckiej. Z kolei w Hobbicie wyraźnie słychać echa Beowulfa, jednego z najstarszych dzieł literatury staroangielskiej.
Poniżej przedstawione zostały dzieła stanowiące najbardziej znane pozycje z bibliografii pisarza. Ta lista oczywiście nie jest wyczerpująca, stanowi jedynie zachętę do dalszych poszukiwań mniej popularnych dzieł Tolkiena.
Współcześnie powszechne jest przekonanie, że pisarz powinien już na pierwszej stronie przyciągnąć uwagę czytelnika na tyle, by ten nie porzucił natychmiast lektury. Ewidentnie nieświadomy tych wymagań Tolkien rozpoczyna Drużynę Pierścienia od długiego opisu zwyczajów hobbitów i przyjęcia urodzinowego.
Najważniejsze dzieła
Hobbit, czyli tam i z powrotem
Pierwszą wyprawą Tolkiena do Śródziemia jest Hobbit, czyli tam i z powrotem, opublikowany w 1937 r. Hobbit należy do kanonu fantastycznej literatury dziecięcej; niekiedy trafia nawet na listę lektur we wczesnych etapach edukacji. Stanowi jednak również książkę, do której wraca wielu dorosłych, czasami wiedzionych nostalgią, czasami chęcią ucieczki do fikcyjnego świata.
Hobbit ma strukturę charakterystyczną dla mediów skierowanych do młodszych grup wiekowych – składa się z epizodycznych przygód głównego bohatera, Bilbo Bagginsa, i kompanii krasnoludów. Całość spina wspólny motyw, czyli podróż do Samotnej Góry, by zgładzić smoka i odzyskać dom. Zarówno bohaterowie, jak i świat nie są wyraźnie zarysowani – większość krasnoludów nie wyróżnia się niczym oprócz powierzchownych cech wyglądu.
Władca Pierścieni
Władca Pierścieni to monumentalna powieść wydana w trzech tomach (Drużyna Pierścienia, Dwie wieże, Powrót króla) w latach 1945-55. Stanowi niejako archetyp high fantasy (lub fantastyki epickiej), znakomicie ilustrując kluczowe cechy tego podgatunku – akcja opowieści dzieje się w fikcyjnym świecie, w odróżnieniu od fundamentalnie bardziej przyziemnego i rzeczywistego low fantasy.
Napisana właściwie jako sequel Hobbita, ta historia jest już przeznaczona dla starszych czytelników. Tolkien przykłada tu dużą wagę do motywów wojny, miłosierdzia, walki dobra ze złem i deprawującej władzy. Widoczne są wpływy kultury nordyckiej i chrześcijaństwa – na przykład postacie krasnoludów autor oparł na tych, które wykuwały magiczne przedmioty dla Odyna i Thora.
Współcześnie powszechne jest przekonanie, że pisarz powinien już na pierwszej stronie – ba, w pierwszym zdaniu – przyciągnąć uwagę czytelnika na tyle, by ten nie porzucił natychmiast lektury. Ewidentnie nieświadomy tych wymagań Tolkien rozpoczyna Drużynę Pierścienia od długiego opisu zwyczajów hobbitów i przyjęcia urodzinowego. W ten sposób osiąga to, że czytelnik, któremu wystarczy cierpliwości, całkowicie zanurza się w Śródziemiu i troszczy o losy postaci, do których miał czas się przywiązać.
Silmarillion
Odpowiedź „od początku” na pytanie „od czego mam zacząć?”, Tolkien bierze nadzwyczaj poważnie i zaczyna od stworzenia świata. Nieprzypadkowo Silmarillion nazywany jest Biblią Śródziemia – pojawiają się tam między innymi postaci analogiczne do aniołów i szatana, jak złowieszczy Melkor, który służył Stwórcy, lecz zbuntował się przeciw niemu i sprowadza wszelkie istoty na drogę zła.
Cała książka stanowi swojego rodzaju prolog dla opisanych wcześniej powieści, przygotowuje grunt pod dalszą historię. Ukazuje ciąg wydarzeń prowadzących Śródziemie przez tysiące lat do stanu, w którym zastaje je czytelnik na początku Władcy Pierścieni oraz przedstawia historie bohaterów, których imiona przeszły do legendy, takich jak Húrin czy Beren i Lúthien.
Silmarillion to znakomite uzupełnienie dla wielbicieli spragnionych szczegółów, backstory (dość niezręcznie tłumaczone na język polski jako „przedakcja”) ulubionych bohaterów oraz lore (ponownie niezbyt precyzyjnie – tradycja i podania) świata. Dla wszystkich pozostałych może stanowić przyjemną, nawet jeżeli miejscami mozolną, lekturę.
Dziedzictwo i fandom
Znaczna część bibliografii Tolkiena została zredagowana i wydana po jego śmierci przez syna Christophera, niezwykle oddanego sprawie zachowania, zebrania i popularyzacji dziedzictwa ojca. W ten sposób w ręce czytelników trafiły tłumaczenia Beowulfa czy Legendy o Sigurdzie i Gudrun, a także liczne dzieła dotyczące Śródziemia, w tym Dzieci Húrina, Beren i Lúthien oraz Niedokończone Opowieści.
Nie sposób zaprzeczyć, że na największego klasyka fantastyki uwagę szerokiej publiki zwrócił Peter Jackson, kręcąc oscarową adaptację filmową Władcy Pierścieni, która weszła do kin na początku XXI w. (lata: 2001, 2002 i 2003). Sukces tej najdroższej reklamy nowozelandzkich krajobrazów zachęcił nowe pokolenie czytelników do sięgnięcia po dzieła Tolkiena.
Wypuszczona w latach 2012-2014 na wielkie ekrany trylogia oparta na niespełna trzystustronicowym Hobbicie nie została już przyjęta tak ciepło. Nie zraziło to jednak serwisu Amazon, który tworzy obecnie serial dotyczący wcześniejszych er historii Śródziemia.
Pewne zainteresowanie, oprócz twórczości, wzbudza również życiorys autora. Już cztery lata po jego śmierci została wydana, napisana przez Humphreya Carpentera, poczytna biografia, której wydania nadal są wznawiane. Z kolei w 2019 r. na ekrany kin trafił film przedstawiający młodość pisarza, zatytułowany po prostu Tolkien (reż. Dome Karukoski).
Nie jest to jedyne medium, przez które wyraża się nieustająca popularność Śródziemia. W świecie tym zostały osadzone liczne gry komputerowe i planszowe. Tolkien doczekał się nawet zestawów klocków LEGO sygnowanych znakiem Władcy Pierścieni i Hobbita.
Poetyckie opowieści Tolkiena o epickich proporcjach nie tylko na zawsze trafiły do kanonu klasyki gatunku, ale też zapisały się we wspólnej świadomości kulturowej. Najwyraźniejszym świadectwem dziedzictwa pisarza są setki czytelników, których zainspirował nie tylko do zgłębiania niezwykłych ścieżek fantastyki, ale też do tworzenia własnych światów.