Smutna to chwila, Stephen King się skończył.
Grafika okładkowa: Ewa Enfer
Zgodnie z opisem na okładce: [Później to] Najnowsza powieść Króla Horroru – i popkultury. Zawierająca wszystkie te elementy, które sprawiły, że Stephen King stał się legendą… i jeszcze kilka nowych. W rzeczywistości opis ten jest prawdziwy tylko w połowie. Najnowsza historia spod pióra najbardziej rozpoznawalnego pisarza przełomu XX i XXI w. znacznie odbiega od stylu, jaki przyjął autor przy okazji swoich wcześniejszych książek. Kontekst całości Później pozwala jednak sądzić, że King nigdy nie porzucił tego, do czego przyzwyczaił swoich czytelników, czyli indywidualnego sposobu opowiadania historii. Powieść jednocześnie napisana jest zupełnie nowym dla Kinga językiem, pozbawionym charakterystycznego dla niego gawędziarstwa, przez co wręcz ograbionym z tego, co stanowiło największy znak rozpoznawczy autora, aspekt uwielbiany przez jego oddanych fanów. Później stanowi opowieść tak doskonale prostą i miałką, że nawet czytelnik niezapoznany w pełni z dziedzictwem autora będzie w stanie przewidzieć zdecydowaną większość „wymyślnych” twistów fabularnych, tym samym nie czerpiąc żadnej przyjemności z lektury.
W rezultacie efekt okazuje się zupełnie inny od zamierzonego, bo lektura Później przypomina bardziej obserwowanie wydarzeń zza szklanej ściany, skutecznie blokującej możliwość przeżywania jakichkolwiek uczuć.
King ponownie wraca w swoich wspomnieniach do czasów dzieciństwa, tylko że tym razem stara się przełożyć je na realia XXI w., co w zależności od sytuacji wychodzi raz lepiej, raz gorzej. Nie ulega jednak wątpliwości, że lata, gdy autor czuł się pewnie w melancholijnych opowieściach, których źródła nietrudno odnaleźć w jego bogatej biografii, dawno minęły. Później daleko jest do wrażliwego obrazu dojrzewania, a także walki z traumami, jaki King przedstawił przy okazji książki To. Za pomocą historii Jamiego Conklina, chłopca potrafiącego widzieć zmarłych, autor stara się jednocześnie przestraszyć czytelnika (niejednokrotnie na kartach powieści podkreślając, że jest ona horrorem) i wzbudzić w nim liczne emocje związane z dorastaniem w cieniu problemu alkoholowego i wyjątkowego daru. W rezultacie efekt okazuje się zupełnie inny od zamierzonego, bo lektura Później przypomina bardziej obserwowanie wydarzeń zza szklanej ściany, skutecznie blokującej możliwość przeżywania jakichkolwiek uczuć. Choć nietrudno sympatyzować z młodym bohaterem, to jego historia nie wybrzmiewa dostatecznie. King odchodzi bowiem od rozbudowanego, mocno opisowego języka na rzecz krótkich, możliwie najbardziej konkretnych zdań, niezawierających wielu informacji o bohaterach. Przez to nie wydają się oni tak rzeczywiści, jak w przypadku poprzednich książek. Czytelnik nie ma okazji poznać tła każdego z bohaterów, ich przeżyć i motywacji, a tym samym bardziej wsiąknąć w umysły postaci. Zachowawczość w opisach dotyka również świata przedstawionego, już nie tak „soczystego” jak wcześniej, a bardziej domniemanego, oddanego wyobraźni odbiorcy.
Jedyne, co pozostało ze starego Kinga w Później, to niemożliwy do zastąpienia cięty humor, niekiedy wyłaniający się ze szczątkowych językowo relacji głównego bohatera, co osładza poniekąd całość lektury i pozwala wrócić myślami do dobrych czasów, kiedy autor faktycznie wnosił za pośrednictwem swoich książek zarówno pierwszorzędną rozrywkę, jak i niezapomniany, wyrazisty przekaz. Ponadto czytelnik wciąż ma do czynienia ze zjawiskami nadprzyrodzonymi, tak znamiennymi dla prozy Króla Horroru, chociaż nie straszą one już tak samo jak wcześniej. Podobnie sprawa wygląda z głównym antagonistą, którego na dobrą sprawę tutaj nie ma. Owszem, bohater musi borykać się z problemami przez wzgląd na swój niezwykły dar, jednak całość historii przypomina bardziej przeprawę młodego Conklina przez okres dojrzewania niż faktyczne starcie sił dobra i zła. I nie byłoby w tym oczywiście nic złego, gdyby autor zdołał przedstawić czytelnikowi coś więcej niż prostolinijną, niewybrzmiewającą historyjkę. King, nieważne czy byłby „najstraszniejszym gościem w Ameryce”, czy nawet Wróżką Zębuszką, ma prawo do zmiany przyzwyczajeń artystycznych, co obrazuje doskonale jego twórczość na przestrzeni ostatnich lat. Przerażające historie ustąpiły miejsca wrażliwym opowieściom o ludziach, w których horror i suspens zazwyczaj grają drugie skrzypce, stanowią tło dla rozgrywających się wydarzeń. Różnica jednak polega na tym, że powieści takie jak Dallas 63’ albo Instytut prezentowały wysoki poziom jakościowy, broniły się w swojej nowej formie i potrafiły poruszyć czytelnika. W przypadku Później emocje zostają powściągnięte, a odbiorca ma wrażenie, jakby zamiast czytać książkę Stephena Kinga, oglądał telewizyjne wiadomości albo kolejną edycję Mam talent przepełnioną smutnymi historiami uczestników. Przykra to konkluzja, jednak wygląda na to, że czas Króla Horroru bezpowrotnie minął.
W przypadku Później emocje zostają powściągnięte, a odbiorca ma wrażenie, jakby zamiast czytać książkę Stephena Kinga, oglądał telewizyjne wiadomości albo kolejną edycję Mam talent przepełnioną smutnymi historiami uczestników. Przykra to konkluzja, jednak wygląda na to, że czas Króla Horroru bezpowrotnie minął.
Ostatecznie najnowsza powieść autora to przeciętna, doskonale prostolinijna sklejka Szóstego zmysłu z Brucem Willisem w roli głównej i książek Jakuba Małeckiego. Choć King usilnie stara się stworzyć jakąś nową jakość w swojej twórczości i pisać książki wrażliwe, dotykające duszy, to powinien zdać sobie sprawę, że na każdego przychodzi czas, kiedy lepiej jest zejść ze sceny i zostać dobrze zapamiętanym. Dla oddanych fanów twórczości Kinga Później może stanowić kolejne rozczarowanie (po kiepskich: Jest krew i Outsiderze) i powód do pogodzenia się z faktem, że najlepsze lata pisarza już dawno minęły, a sympatyczny staruszek z Bangor powinien udać się na w pełni zasłużoną emeryturę. Upadł Król, ale zostawił po sobie dziedzictwo godne największych twórców. Upadł Król, ale czytelnicy zapamiętają go na zawsze. Upadł Król, niech żyje Król!
Później (org. Later)
Stephen King
Tłumaczenie: Rafał Lisowski
Wydawnictwo Albatros
Poznań 2021
Źródło zdjęcia: materiały prasowe