A gdyby tak nie ujarzmiono ognia?
Jeżeli by wymieniać, co odróżniło ludzi od małp, użycie ognia znalazłoby się na czołowym miejscu. Moment, w którym człekokształtny zrozumiał, że płomienie nie tylko powstają przy okazji np. burzy, ale mogą też zostać przez niego stworzone, stanowił pierwszą kostkę domino do wielu zmian. One z kolei ukształtowały Homo Sapiens takiego, jakim znamy go dziś.
A co by było, gdyby mityczny Prometeusz nigdy nie zawitał do plemienia Homo? Najprostszą odpowiedź stanowi „nic”. Bez zwiększonej podaży energetycznej zapewnionej przez pieczone mięso oraz ochrony przed zimnem prawdopodobieństwo, że ludzkie mózgi rozwinęłyby się tak, jak to zrobiły, byłoby bardzo niskie. Ale gdyby na chwilę przyjąć, że ta minimalna, niemalże zerowa, możliwość się spełniła? Jak wyglądałby nasz świat, gdyby cywilizacja powstała bez okiełznania płomieni?
Jak jeść?
Na początku było Słowo. A jeszcze wcześniej jedzenie. W krainie, gdzie ogień jest tylko snem, ludzie stawiają czoła wyzwaniu przetrwania. Bez ciepła, bez możliwości pieczenia, samo odżywianie stanowi próbę sił: nie tylko ze względu na trudność jego przegryzienia (surowe mięso jest bardzo twarde), lecz również jego znalezienia i przechowania. Nieprzetworzone białka zwierzęce oraz owoce szybko się psują, a także stanowią idealne poletko dla patogenów. Jednak człowiek musi znaleźć rozwiązanie. Jego przetrwanie od tego zależy.
Może w innej rzeczywistości istnieje jakiś lud, podobny do Inuitów, któremu udało się rozwinąć i przetrwać na surowych pokarmach. Osiągnąłby to dzięki tradycji spożywania mięsa bardzo świeżego, co ograniczyłoby prawdopodobieństwo rozwinięcia się na nim bakterii, oraz ogólnie niskim temperaturom panującym w jego środowisku. Jednak nie jest to nasz przypadek. Swoją wędrówkę teoretyczny Homo Ingeniosus, „człowiek pomysłowy”, rozpoczął z gorących obszarów obecnej Afryki. Nie może liczyć na konserwację pokarmu przez zimno.
Patrząc na inne gatunki, ludzie mogli liczyć na dar ze strony natury. Na przykład prolemur szerokonosy odżywia się jedynie trującymi bambusami Cathariostachys madagascariensis. Gdyby człowiek rozwinął podobną adaptację, zapewniłaby mu ona dostęp do pożywienia z mniejszą konkurencją. Ale nie. Jemu przypadły proste zęby, nabyte dzięki regularnemu spożywaniu twardych pokarmów. Trudno nazwać to przewagą ewolucyjną.
Łut szczęścia w ruletce ewolucyjnej dla rodzaju Homo zakończył się w momencie rozwoju jego mózgu. To on pozwolił mu na przydomek „pomysłowego”. Ludzie musieli się nauczyć przewidywać i budować zapasy pożywienia na przyszłość. Nie mogąc opierać się na dymieniu i pieczeniu, konieczny był rozwój innych, alternatywnych technik. Najprostszą okazała się fermentacja: zdolność zostawiania rzeczy w zamknięciu. Kolejne, takie jak zasalanie czy marynowanie, chociaż wymagają, jak same nazwy wskazują, soli oraz marynat, to pozwalają nie tylko na dłuższe przechowywanie jedzenia, ale również na ułatwienie jego spożycia poprzez jego zmiękczenie, a przez to – łatwiejsze trawienie.
Brak ciepła na życzenie zmusza do radzenia sobie z zimnem, chociaż na szczęście ma ono również zastosowania praktyczne. Klasyczne ziemianki, wzorowane na tych utrzymywanych przez inne gatunki, leżą u podstaw zarządzania zasobami ludzi bez ognia. Naturalnie człowiek pozostaje blisko nich, co wyklucza koczownictwo. Powinien się osiedlić, wybrać miejsce, z którego mógłby wyruszać na łowy, zamiast ciągłego poruszania się. Jednak to również stanowi wyzwanie.
Homo Ingeniosus nauczyli się konserwować jedzenie, ochraniać je przed zepsuciem. Muszą też chronić siebie. Istnieje powód, dla którego większość gatunków woli podróżować, niźli się osiedlać. Nie mając ognia, który rozświetliłby mrok oraz odstraszałby drapieżniki, muszą mieć odpowiednie schronienia, które ponadto zapewnią ciepło.
Pierwszy pomysł, jaskinie, były rozwiązaniem praktykowanym już przez pierwszych ludzi. Jednak da się pójść o krok dalej. W niektórych strefach kamień jest na tyle miękki, że da się w nim drążyć, dostosowując pieczary do swoich potrzeb. W jeszcze innych miejscach gorąca woda wychodzi prosto z ziemi – czasami jest na tyle ciepła, że można tam wręcz wrzucić pokarm lub skorzystać z pary do jego upieczenia. Pierwsze osady nie wyróżniają się na tle krajobrazu – raczej komponują się z nim, korzystając z tego, co natura dała.
Przełomem okazuje się adobe – materiał z suszonej na słońcu ziemi z gliną, piaskiem, słomą oraz wodą, który daje się uformować w cegły. Chociaż nie jest bardzo odporny na deszcz, to w połączeniu z innymi materiałami daje początek schronieniom z dobrą izolacją termiczną, a więc ochroną przed zimnem. To początek naszej rewolucji technologicznej.
Technologiczny i naukowy rozwój
Prymitywne narzędzia kamienne towarzyszą nam już od wielu tysięcy lat. Kształtowane z krzemienia i łupków włócznie, łuki i strzały, prymitywne noże… Nasz zasób narzędzi nie przestaje się powiększać. Jednak z braku możliwości oczyszczenia i stopienia rudy, nie można liczyć na metalurgię. Połączenie dotychczasowej wiedzy o fermentacji z tymi przeszkodami dostarcza jednak innego typu „narzędzia”. Kwas octowy, zebrany w wyniku fermentacji, pozwala na erozję, a więc grawerowanie i polerowanie kamienia. Dopracowywanie do perfekcji technik szlifowania oraz próby zastosowania ich do nowych surowców pozwalają ludziom odkryć zupełnie nowe materiały, takie jak np. naturalne formowane szkło na podstawie obsydianu.
Podobna, alternatywna ewolucja technik obróbki spotyka inne materiały, takie jak drewno czy kości. Do wygładzania powierzchni i nadawania im kształtu korzysta się z kamieni polerskich zamiast metalowych narzędzi, z kolei do wiązania materiałów – żywic oraz smoły. Nie jest to wynalazek wyłącznie ludzi bez ognia, pewnie w innym świecie również by można z nich korzystać do swoich „kanu”.
Jednak pozostaje kwestia ciepła oraz światła. Dalsze obszary świata są dla Homo Ingeniosus nieosiągalne w związku z zimnem, zaś jego rytm życia wyznacza słońce. Rozwiązanie tego pierwszego, poza izolacją termiczną, przychodzi z jedzeniem – okazuje się, że fermentacja produkuje ciepło.
Ponadto niektóre materiały magazynują je lepiej niż inne, co pozwala np. na ich nagrzewanie za dnia i używanie w nocy. Oświetlenie stanowi większy problem – za pomocą naturalnych luster możliwe jest skierowanie światła do środka domostw, jednak jest to możliwe tylko gdy widać słońce. Poza tym istnieją również minerały, takie jak kalcyt czy willemit, o właściwościach fosforyzujących.
Nowy Wspaniały Świat
Brak sztucznego światła pozwala przynajmniej na świetną widoczność gwiazd na niebie. Bez możliwości wytopienia typowych soczewek, obserwacja ciał niebieskich musi się opierać na alternatywnych sposobach obserwacji, tak jak Homo Sapiens zrobił to dzięki megalitom Stonehenge.
Analogicznie, nie mogąc przetopić metali z ziemi, konieczne jest stworzenie innych materiałów – wytwarzanych z surowców, takich jak gliny, popiół wulkaniczny czy różne źródła krzemionki. Owe geopolimery oferują alternatywę do tego, czym mógłby być cement. Poza ich wysoką wytrzymałością mechaniczną, są one odporne na, ironicznie, ogień, który nadal może wystąpić w razie pożarów.
Niemożliwość nagięcia natury do swoich życzeń zmusza do współpracy z nią. Podobnie się dzieje z rozwojem energetyki – woda i wiatr napędzają odpowiednio młyny oraz wiatraki do celów przemysłowych, takich jak mielenie zboża czy pompy wodne. Z kolei odkrycie energii elektrycznej musi nastąpić w oparciu o turbino-wiatrowe lub mechaniczne generatory.
Kolejnym surowcem do wykorzystania są odpady organiczne – otrzymane z nich gazy i fermenty mogą stanowić podstawę technologii wytwarzania biogazów, otwierając drogę dla paliw do prostych silników.
Może zajęłoby to więcej czasu, może byłoby zupełnie nieprawdopodobne. Jednak wyobrażenie sobie świata bez ognia pozwala na zobrazowanie społeczeństwa o wiele silniej związanego z naturą, zmuszonego do współpracy z nią, zamiast karczowania, wręcz wypalania sobie drogi. Gdyby taka cywilizacja powstała, wydaje się oczywiste, że wraz ze swoim rozwojem w końcu ogień by ujarzmiła – umożliwiając np. postęp metalurgii. Jednak może postawione uprzednio fundamenty zagwarantowałyby Homo Ingeniosus bardziej zrównoważony rozwój, nawet jeżeli wolniejszy. Biorąc pod uwagę bieżącą sytuację świata Homo Sapiens, miałoby szansę wyjść mu to na lepsze.
W swojej książce Catching Fire: How Cooking Made Us Human, Richard Wrangham analizuje przemiany fizyczne (zawężenie szczęki, która nie musiała być już taka silna, zanik owłosienia), ale też socjologiczne (niezależność od rytmu słońca, czuwanie dookoła ognia), które zaszły w gatunku ludzkim dzięki ujarzmieniu ognia.