Jednym z najczęściej podejmowanych tematów w literaturze jest niespełniona miłość i, zazwyczaj, tragedie z niej wynikające. Poniżej prezentujemy subiektywnie zebrane dzieła poruszające wspomniany motyw i przyglądamy się głębiej historiom, które zawładnęły emocjami tysięcy czytelników.
Niełatwo jednoznacznie zdefiniować miłość. Nie jest rzeczą, a emocją, stanem ducha, co zdecydowanie utrudnia proces wyjaśniania. Nie ma jednak wątpliwości, że to uczucie to tak samo piękne, jak niebezpieczne. Miłość jest bowiem w sensie dosłownym rodzajem obłędu, stanem umysłu, w którym odrzucamy wszelkie zahamowania i robimy rzeczy, na które normalnie byśmy sobie nie pozwolili, narażając się na odtrącenie, niesławę, a nawet ruinę. Jak mówi poeta: „Lepiej kochać i miłość utracić, niż nie zaznać jej nigdy”[2]. Skoro więc tak potężna siła może owładnąć każdego z nas, staje się narzędziem destrukcyjnym, gdy okazuje się nieszczęśliwa. We współczesnym świecie zdrady są akceptowane, współistnieją w naszym życiu. Ludzie nie patrzą już z odrazą na rozwodników, a zdaje się, że nawet obdarzają ich pewnym współczuciem. Społeczny pogląd na rozstania czy miłosne klęski zmienił się, ale na przestrzeni lat można dostrzec, że podobne konflikty i niespełnione miłości gnębiły ówczesnych ludzi z taką samą zaciętością jak nas – współczesnych. Ogromne ilości nieudanych czy zawiedzionych historii gwałtownych porywów serca zapisały się w literaturze, przypominając o wartości tych najczulszych, wrażliwych, choć niekiedy również przykrych, uniesień.
Jedną z najbardziej wstrząsających nieszczęśliwych miłości, jaką można odnaleźć na kartach książek, jest ta opisana w Marii: powieści ukraińskiej autorstwa Antoniego Malczewskiego, powstałej w 1824 r. a wydanej w 1825 r. w Warszawie. Tytułowa Maria oraz Wacław, czyli postacie wzorowane na autentycznych osobach: Gertrudzie Komorowskiej i Szczęsnym Potockim, są w sobie głęboko zadurzeni. Właśnie miłość romantyczna łącząca tę dwójkę to główny wątek fabularny powieści poetyckiej Malczewskiego. Została ona odwzorowana w pełnej zgodzie z realnymi wydarzeniami, które miały miejsce w drugiej połowie XVIII w., co stanowi nawiązanie do historycyzmu odpowiedniego dla Waltera Scotta – szkockiego powieściopisarza, autora Pieśni ostatniego minstrela czy Pani jeziora. Uczucie Wacława i Marii, choć silne i poważne, nie uzyskuje aprobaty ze strony Wojewody – ojca Wacława, który za wszelką cenę chce zniszczyć delikatną więź łączącą młodych, posuwając się w swoim egoizmie nawet do próby morderstwa przyszłej synowej. Bestialskie intrygi, które knuje starzec, oraz ich skutki, stanowią brutalną część fabularną utworu. Do dzisiaj dla wielu odbiorców jest to całkowicie niezrozumiałe, jak ojciec mógłby tak dotkliwie skrzywdzić własnego syna. Zabójstwo Marii, wiążące się ściśle ze zbrodnią dokonaną 13 lutego 1771 r. na Gertrudzie Komorowskiej, pierwszej żonie Szczęsnego Potockiego, zamordowanej na zlecenie teścia – wojewody wołyńskiego Franciszka Salezego Potockiego, jest katalizatorem kolejnych bolesnych w skutkach wydarzeń, które pogłębiają tragedię rodzinną. Mianowicie Wacław, całkowicie zrozpaczony po śmierci ukochanej, zabija swojego ojca. Mogłoby się to wydawać zachowaniem nienaturalnym, mocno przesadzonym, jednak przy tej okazji należy zauważyć, że Wacław jest wykreowany na bohatera bajronicznego, zdolnego zrobić wszystko w imię romantycznej miłości do Marii. Obejmuje to również zemstę na własnym ojcu. Maria: powieść ukraińska jest utworem, który bardzo dokładnie obrazuje romantyczne spojrzenie na miłość oraz atypowe, według współczesnych zasad, zachowania ludzi i niekonwencjonalne sposoby radzenia sobie z problemami. Autor utrzymuje powieść w nastroju bajronowskiego pesymizmu, przesyca historię tajemniczością i wszechobecną atmosferą grozy. W ostatecznym rozrachunku nie można bagatelizować nieszczęśliwego, zranionego do głębi uczucia, które przedstawia nam Malczewski na przestrzeni całego utworu. Jest to zarówno uczucie romantyczne, przypisane osobie Marii, jak i to rodzinne, związane z miłością synowską i ojcowską. Cała historia nabiera tym bardziej dramatycznego wydźwięku, kiedy zwrócimy uwagę na fakt, że fabuła nie jest jedynie fikcją literacką, a odzwierciedleniem historycznie prawdziwych wydarzeń z zachowaniem wzorców powieści poetyckich Byrona.
Romantyzm, jako epoka, bogaty był w wielkich polskich poetów, a mowa tu oczywiście o Adamie Mickiewiczu i Juliuszu Słowackim – odwiecznych konkurentach, stawianych do dzisiaj na przeciwstawnych szalach wagi. Obrazowanie miłości nieszczęśliwej jest jednym z aspektów, na których postawie ci dwaj pisarze są ze sobą nieustannie porównywani. Z uwagi na kunszt twórczy, niezmierzoną inteligencję i interesujące poetyckie twory wymienionych literatów, nie może ich zabraknąć wśród wskazań najznamienitszych obrazów zranionych, źle ulokowanych uczuć i nietrwałych związków.
Dziady Adama Mickiewicza są utworem romantycznym, chociaż wielu badaczy literatury próbuje podkopać fundamenty tego stwierdzenia, negując je na podstawie faktu, że utwór ten, podobnie jak Ballady i romanse, należy do okresu wczesnego romantyzmu, a więc do okresu przejściowego. Niemniej jednak miłość Gustawa do Maryli można uznać za podstawę, mogącą zagwarantować słuszność przyjętej ogólnie tezie, mówiącej, że Dziady są dziełem plasującym się literacko w ramach epoki romantyzmu. To właśnie ten, najważniejszy dla tego artykułu, wątek miłosny cyklu dramatów Mickiewicza stanowi w tym momencie meritum. Gustawa możemy poznać w IV cz. Dziadów, kiedy to jeszcze jako Pustelnik pojawia się w domu greckokatolickiego Księdza, ukrywając początkowo swoją tożsamość. W trakcie rozmowy, będącej równocześnie główną osią konstrukcyjną dramatu, snuje on opowieść o swojej zawiedzionej miłości, zranionej duszy i kochance, która wyszła za innego. Niepostrzeżenie wplata między wątki dysputy temat romantycznych lektur, sięga po Cierpienia młodego Wertera i Nową Heloizę, które nazywa „książkami zbójeckimi”. Dowodzi, że utwory te ukształtowały w nim wrażliwość i wyznaczyły romantyczny światopogląd przedstawiający idealistyczne wizje czułych, odwzajemnionych uniesień serca; w konfrontacji z życiem bohatera rozczarowująco niespełnionych, a jednak niezmiernie ważnych. Gustaw bowiem mimo żalu ma przy sobie gałązkę cyprysową ofiarowaną niegdyś przez ukochaną, dzięki której wspomina ją tym żywiej, nie próbując jej w żaden sposób zapomnieć. Pozwala to autorowi rozwinąć koncepcję miłości przypisaną postaci przybysza. Miłość mianowicie jest dla Gustawa swego rodzaju uświęceniem, związkiem dusz. Wspomina on z bólem, ze łzami, rozstanie z Marylą, opisuje z pełną egzaltacją jej wdzięki. Dopuszcza się skrajnej idealizacji, chociaż konsekwentnie wyraża również gorycz i żal. Żadne próby załagodzenia pejoratywnych emocji Pustelnika nie są w stanie odnieść sukcesu. Bohater opiera się przed spokojem, czuje się nierozumiany, uważa świat za przyziemny, mało wzniosły, odmienny od tego, który został opisany w książkach przez niego czytanych. Ksiądz podejmuje próby wytłumaczenia Pustelnikowi, że rozstania są wpisane w ludzki żywot, stanowią naturalną kolej rzeczy, szczególnie te spowodowane przez śmierć bliskiej osoby. Wspomina przy tej okazji zmarłą żonę, jednak ten fakt rozjusza tylko Gustawa, który kontynuuje swoją wypowiedź, uzupełniając ją o szczegóły wiążące się ściśle ze ślubem Maryli. Ujawnia wewnętrzne rozterki, mimowolnie nim targające, oraz cierpienie, jakiego doświadczył. Przerywa wywód, przebijając się sztyletem. Jak wiadomo, nie umiera jednak, ponieważ, jak się okazuje, jest upiorem, który skazany za samobójstwo musi co roku przeżywać na nowo swój wielki dramat miłosny, w wyniku którego odebrał sobie życie. Gustaw jest postacią wyjątkowo tragiczną. Trwa zamknięty w błędnym kole, z którego nie ma wyjścia. Pozostaje zaklęty w swojej okrutnej historii, przywiązany do niej. Tworzy z nią jedność. Miłość mickiewiczowskiego bohatera jest w pełni nieszczęśliwa, chociaż podstawa tego stanu pozostaje całkowicie odmienna od tej przywołanej nieco wcześniej w kontekście historii Wacława i Marii.
Nie mniej romantyczny w swoich poglądach, zamkniętych w poezji, jest Juliusz Słowacki, autor znanego szerokiemu gronu dramatu – Kordiana, którego nie mogło tutaj zabraknąć. Wymienione dzieło zostało napisane w Genewie w 1833 r., a ukazało się rok później w Paryżu, pozostając anonimowe. Kwestia ta budzi kontrowersje, stanowi podparcie wielu teorii, mniej lub bardziej trafnych, jednak bezsprzecznie nie umniejsza rangi i wagi tegoż utworu. Kordian pozostaje nieocenionym skarbem jako bohater romantyczny; posiada głęboką osobowość, jest uduchowiony, do wszystkiego odnosi się niezwykle emocjonalnie. Nieszczęśliwa miłość, na początku stanowiąca sens jego egzystencji, z czasem przysparza mu cierpienia, prowadzi do bólu istnienia, który hamuje bohatera w jakichkolwiek działaniach, a w konsekwencji dalszych rozważań przyczynia się do próby samobójczej. W drugiej scenie pierwszego aktu dramatu Słowackiego poznajemy historię Kordiana, szalenie zakochanego w odrobinę starszej od siebie Laurze, co z marszu przywodzi na myśl związaną z tradycją europejską postać Laury, idealnej kochanki, znanej już wcześniej z Sonetów Petrarki. Uczucie młodzieńca, choć niespełnione, wiąże się ściśle właśnie z idealizacją wybranki. Sceny z Laurą okala pesymistyczna aura, atmosfera ma zdecydowanie gorzki charakter, paradoksalnie, bo przecież to chwile pełne miłosnych wyznań tytułowego bohatera. Kordian jest przepełniony weltschmerzem (bólem istnienia), co pozwala w pełni odczuć przykry nastrój, z uwagi na to, że ukochana traktuje go po matczynemu. Cechuje ją poczucie wyższości, pewnego rodzaju zarozumiałość. Niemożność odpowiedniego porozumienia się kochanków uświadamia Kordianowi, że nie stworzy on z Laurą żadnego duchowego związku. Uczucie do dojrzalszej wiekiem kobiety, w konsekwencji następnych wydarzeń, okazuje się w pełni toksyczne. Historia jednak dalej się rozwija; w życie Kordiana wkracza kolejna reprezentantka niewinnej płci pięknej – Wioletta. Sceny włoskie, związane z uczuciem kierowanym do niej, są przeciwstawione scenom miłosnym dotyczącym Laury. Czyste uczucie pierwszej miłości, szacunek do kobiety, zostają postawione w opozycji do gry zmysłów. Kordian, bardziej już wyrachowany, doświadczony przez los, poddaje nową kochankę próbie moralnej, chociaż od początku wie, że powierzchowna i egoistyczna Wioletta nie zdoła jej sprostać. Sytuacja ta obrazuje miłość nietypową – zimną, ograniczoną, opartą na korzyściach z niej płynących, wynikającą z podłoża gry zmysłów, przez które odesłane w niepamięć zostają głębsze walory moralne miłosnego uniesienia. W całym dramacie miłość do dwóch wspomnianych kobiet stanowi doświadczenie życiowe Kordiana. Początkowo przeżycia związane z Laurą pozwalają bohaterowi podjąć decyzję – poświęcić się i tym samym wziać udział w spisku, przez który car traci życie, później odmieniają jednak całą jego osobę, spojrzenie na świat. Niezwykle ciekawym jest sam fakt zestawienia ze sobą tak różnych miłości przez Juliusza Słowackiego. Co chciał pokazać? Dlaczego tak? Istnieją tezy, że przeciwstawienie dwóch opozycyjnych modeli kochania może odnosić się do ówczesnej rzeczywistości. Słowacki w swoich listach z okresu tworzenia Kordiana, pisał o stylu życia na zachodzie, stylu podległemu prawom rozwoju przemysłowego, tak różnego od modelu panującego w staroświeckiej Polsce. Bardziej prawdopodobna wydaje się jednak myśl, że różnica w sposobie kochania wynika z piętna doświadczeń, które odbiło się na Kordianie. Właśnie dlatego przestaje on kochać silnie, głęboko, wzorem Wertera, a zaczyna przybliżać się odczuwaniem do cielesnego odbioru miłości. Kordian, podobnie jak Konrad z III cz. Dziadów Adama Mickiewicza, wychodzi powoli z doświadczeń miłości nieszczęśliwej, łamiącej mu serce, by dojrzeć mentalnie do podjęcia decyzji o poświęceniu się dla ojczyzny. Podkreśla to ducha romantyzmu, związanego z delikatnymi uczuciami pierwszych miłosnych uniesień, które jednak nie są w stanie przesłonić patriotyzmu, spraw polskich, ważniejszych rangą od wszystkiego. Kordian, podążając tropem swoich literackich towarzyszy z epoki romantyzmu, nie doświadcza wymarzonego uczucia.
Przy okazji omawiania nieszczęśliwej miłości w literaturze należy pamiętać również o Fragmentach dyskursu miłosnego Rolanda Barthesa, komentarza powstałego do wypowiedzi autora wygłoszonej podczas seminarium mającego miejsce w paryskiej École Pratique des Hautes Études w roku akademickim 1974-1975. Publikacja ta, niezwykła i zaskakująca, odniosła ogromny sukces rynkowy zaraz po ukazaniu się w 1977 r., chociaż sama w sobie stanowi nie lada wyzwanie dla czytelnika. Urzeka świeżością mówienia o sprawach miłości, istotnych dla każdego. Krąży wokół Cierpień młodego Wertera, szczególnie z uwagi na fakt, że Goethe napisał swoją powieść, by zaradzić osobistemu kryzysowi. Również u podłoża książki Barthesa leży głęboko skrywany dramat osobisty, co wyjaśnia odwołanie się teoretyka do autora Cierpień… Wydaje się, że właśnie wspomniany dramat przydaje dziełu Rolanda Barthesa autentyczności. Książka opisuje, w stopniu najszerszym, język miłości („l’amour-passion”), a dokładnie zmagania się naszej mowy z doświadczeniem miłości i odwrotnie – zmagania się miłości z doświadczeniem mowy. Dyskurs komponuje się z fragmentów oświetlających doznania, kruche, mogące się rozpaść przy gwałtownym, nieostrożnym ruchu języka. Nie pozwala na budowę spójnej opowieści, rozprawy, co podkreśla delikatną naturę wszelkiego ludzkiego dyskursu, a zwłaszcza tego miłosnego. Pragnienie bowiem, twierdził Barthes z istoty swojej niewysławialne, zaprzecza raczej możliwości uprawiania miłości słowami. Nazwać można jedynie prostą potrzebę materialną, jakiś rodzaj chcenia, ale nie prawdziwe (i rozumiane po Lacanowsku) pragnienie[3]. Kolizja pomiędzy słowem a odniesieniem do rzeczywistości jest nie do uniknięcia. Barthes wysnuł wniosek na tę okoliczność: dyskurs miłosny jest dzisiaj nadzwyczaj samotny. Mówią nim może i tysiące podmiotów (któż to wie?), ale nikt go nie wspiera; został całkiem porzucony przez języki okoliczne lub też zignorowany, poniżony czy wykpiony, odcięty nie tylko od władzy, lecz także od jej mechanizmów (nauk, wiedzy, sztuki)[4]. Przesłania Barthesa i jego tezy inspirują ludzi dalej, choć lata mijają, a świat się zmienia. Nie wiadomo, czy czynią to odwołania do Goethego, który jest autorem osławionym i powszechnie znanym, czy odważne tezy Barthesa prezentowane w utworze. Bez względu na przyczynę, Fragmenty… są ważne dla czytelników. Wystawiane na scenie, zarówno w Polsce, jak i we Francji, skupiają w salach teatralnych setki widzów łaknących zgłębiania wiedzy na temat miłości w każdym możliwym kontekście, nawet czysto językowym.
Miłość stanowi odmienną wartość dla każdego człowieka, dla romantyka jednak staje się ona uczuciem nadającym wartość jego osobie, określającym cel i sens istnienia (le besoin d’aimer)[5]. Żyć znaczy kochać jest podstawą romantycznego światopoglądu. Miłość samą w sobie pojmuje się w romantyzmie jako mistyczną tęsknotę za nieskończonością, akcentując jej boskie walory, idealizując ją na tyle, by uznać za źródło cnoty. Stąd często spotykane w literaturze zjawisko egzaltacji miłosnej, które prowadzi do zguby, bo też nie ma od niego odpowiedniego sposobu ucieczki. Ktoś, kto odwraca się od bóstwa, świętości, jest niewiernym, czyż nie? Tego nie można rzec o bohaterach romantycznych, których cechuje wierność wobec własnych ideałów. Istotę tego zjawiska, przywiązania, jak można by sprawnie określić, próbuje wyjaśnić i rozwikłać Stanisław Wasylewski w swoim dziele O miłości romantycznej: Poezja romantyczna i miłość romantyczna – mówi Wasylewski – były dziećmi bajki napoleońskiej… Z duszy poetów urodziła się nowa poezja, z buntu kobiety nowa miłość romantyczna… Miłość kochania czy kochanie miłości ogarnęło wszystkich. Jednak autor zapytuje: czy istnieje odrębna nowa miłość romantyczna? Odpowiedź udaje mu się odnaleźć samodzielnie i brzmi ona: tak, istnieje. Określa ją Wasylewski jako taką miłość, która na krosnach zwyczajnego sentymentu dla kobiety, dzierga hafty fantastyczne[6]. Wasylewski w swoich rozważaniach omawia jedną z najciekawszych stron życia obyczajowego epoki romantycznej. Jego utwór posiada charakter anegdotyczny, o czym wspomina Jan Bronisław Richter w swojej recenzji. Jak precyzuje, efekt ten został uzyskany dzięki przewadze opisu faktów zewnętrznych, dotyczących życia sław tamtego okresu nad analizą struktury duchowej romantycznych kochanków[7].
Ten powtarzalny, mogłoby się wydawać, motyw literacki, rozpowszechnił się na całą Europę, Azję, stopniowo pojawiał się w dziełach literatów każdej możliwej narodowości, dotarł również za ocean.Amerykański literat, Francis Scott Fitzgerald, napisał własne miłosne dzieło – Wielkiego Gatsby’ego – w 1925 r. i choć książka ówcześnie nie zyskała popularności, obecnie jest jednym z najchętniej podczytywanych dzieł XX wieku. Amerykańskie licea mogą się nią posługiwać na zajęciach językowych i omawiać z młodzieżą, co jest dużym postępem i pewnego rodzaju hołdem dla powieści. Fabuła książki rozgrywa się w latach 20. ubiegłego wieku. Trzeba przyznać, że był to okres prohibicji, rozwoju zorganizowanej przestępczości i upadku moralności, co Fitzgerald dokładnie obrazuje. Również w tym wypadku możemy liczyć na nieszczęśliwą miłość, można się nawet pokusić o stwierdzenie: nieco platoniczną. Joey Gatsby, tytułowy, a jednak nie główny bohater, darzy ogromnym uczuciem Daisy Buchanan – zamężną kobietę pochodzącą z dosyć majętnej rodziny, która może pochwalić się nieodpartym urokiem. W momencie, w którym go poznajemy, próbuje on nawiązać kontakt z ukochaną poprzez osobę Nicka, jej kuzyna i jednocześnie narratora powieści. Joey, wymarzona partia każdej kobiety w tamtym okresie, słynie ze swoich hucznych, ekskluzywnych przyjęć i niebotycznych rozmiarów majątku. Jak się okazuje, rozrzutność Gatsby’ego podyktowana jest miłością. Przyjęcia służą możliwości spotkania Daisy, która jednak nigdy nie zaszczyca ich swoją obecnością. Jego dom, choć piękny, stoi po przeciwnej stronie jeziora, na wprost domostwa zajmowanego przez małżeństwo Buchananów. Młodzieniec nie szczędzi wysiłków, walcząc o względy kobiety. Tęskni za swoją Daisy, z którą był przed wysłaniem na wojnę, za tą, która nie poczekała na jego powrót i dla której był w tamtym czasie nie dość majętny i odpowiedni, jak sam otwarcie twierdzi, krytycznie się oceniając. Kochankom udaje się spotkać i choć początkowo niezręczność wkrada się między nich niczym nieproszony gość, udaje im się ją przełamać. Gatsby imponuje Daisy swoim bogactwem, budzi też uśpione w niej emocje. Relacja zaczyna rozkwitać na nowo, jednak Joey dostrzega, że nie jest już taka sama jak pięć lat wcześniej. Zdarzenia przybierają katastrofalny obrót. Daisy, choć początkowo oczarowana, ostatecznie odrzuca Gatsby’ego podczas wspólnego spotkania małżeństwa Buchananów z Nickiem, Jordan i Gatsbym w hotelu w pobliskim mieście. Wiedzeni emocjami, w drodze powrotnej nie zwracają uwagi na otaczający ich świat, nieustannie się spierając, i niechybnie potrącają śmiertelnie Myrtle, kochankę Toma, która wybiegła na drogę. Joey, w przypływie miłości, decyduje się wziąć na siebie winę Daisy, która nieuważnie kierowała pojazdem, częściowo z jego winy. Z tego względu to właśnie na nim skupia się uwaga zrozpaczonego męża zmarłej, który głodny zemsty, udaje się do posiadłości Gatsby’ego i zabija go. Pogrzeb Joeya jest cichy, bierze w nim udział jedynie kilka osób. Daisy nie zaszczyca zebranych swoim przybyciem. Smutna konkluzja, która wypływa z całej historii jest jednoznaczna: mężczyzna, Gatsby, kochał całym sercem, z oddaniem godnym flagowych reprezentantów epoki romantyzmu. Trzymał się swojej miłości, wierny jednej kobiecie, najwspanialszej w jego oczach, choć w rzeczywistości pełnej mrocznych uchybień i wielu wad. Odszedł samotnie, zapomniany przez większość ludzi. Nikt nie baczył na to, ileż to osób, jak często bawiło się w jego wystawnych progach, jak wielką troską ten młodzieniec obdarzył Daisy – paradoksalnie, nigdy nie wystarczającą, ale wartościową, godną uhonorowania. Historia jest przygnębiająca, a jednak powieść Fitzgeralda zdaje się trafiać do ludzi. Świadczą o tym chociażby wszystkie jej ekranizacje, których jest aż pięć i pochodzą kolejno z roku 1926, 1949, 1974, 2000, a najznakomitsza z nich, w reżyserii Baza Luhrmana, znanego także z reżyserii musicalu Moulin Rouge, z roku 2013.
Podobnych przykładów wykorzystania motywu nieszczęśliwej miłości można przytoczyć setki, jeśli nie tysiące, artykuł na ten temat mogłaby nie mieć końca. Warto jednak zaznaczyć, że mimo tak wielkiego repertuaru tekstów literackich czy adaptacji filmowych traktujących o owym temacie, każda stworzona historia posiada choćby ułamek niezwykłości, powiew oryginalności, który wyróżnia ją spośród innych. Zależność ta jest niesamowicie intrygująca, skłania do postawienia sobie ordynarnego pytania: jak to możliwe? Odpowiedź okazuje się niespodziewanie prosta, wręcz banalna. Można na tę okoliczność pokusić się o sparafrazowanie wyśmienitego krytyka literackiego i powieściopisarza, znanego obecnie licznemu gronu miłośników literatury rosyjskiej i światowej, Lwa Tołstoja: wszystkie szczęśliwe miłości są do siebie podobne, każda nieszczęśliwa miłość jest nieszczęśliwa na swój sposób[8]. Niemożliwym wydaje mi się obojętne przejście wobec tego stwierdzenia. Wielu zatrważa powtarzalność motywu nieszczęśliwej miłości w dziełach, z każdego możliwego gatunku. Nieprzychylne opinie są jednak w pewien sposób bezpodstawne, bo gdyby ludzie faktycznie byli już znudzeni tematem zranionych serc i wszelkich perypetii z nim związanych, w konsekwencji tego zjawiska przestaliby sięgać po teksty kultury o nim opowiadające, a tak się nie dzieje. Wniosek nasuwa się tylko jeden: z uwagi na to, że miłość wciąż istnieje na świecie i ma moc, by władać ludźmi, doprowadzać do szaleństwa, grzesznych czynów, a przy tym często kapryśnie kończy się nagle, rozczarowująco niedopełniona, chcemy o niej czytać. W gruncie rzeczy ból, spowodowany miłością, dotyczy praktycznie każdego, nie jest zjawiskiem rzadkim, a na pewno nigdy nudnym i przejedzonym, ponieważ jeśli prawdziwe jest powiedzenie: ile głów, tyle rozumów, to również prawdziwe: ile serc, tyle rodzajów miłości[9].
[2] M. Gressor, K. Cook Wszystko z miłości, Wydawnictwo Poradnia K, Warszawa 2017, str. 9.
[3] W. Kuligowski Co w sercu to na języku? Fragmenty dyskursów miłosnych, Polska Sztuka Ludowa – Konteksty 2004, t. 58 z. 1-2, Instytut Sztuki PAN, Warszawa 2004, s.135-137.
[4] R. Barthes Fragmenty dyskursu miłosnego, wydawnictwo Aletheia, Warszawa 2011.
[5] J. B. Richter „O miłości romantycznej”, Stanisław Wasylewski, Poznań 1928: recenzja [w:] Pamiętnik Literacki: czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 25/1/4, Wrocław 1928, s. 172-174.
[6] Wszystkie cytaty wypowiedzi Stanisława Wasylewskiego pochodzą z: S. Wasylewski, O miłości romantyczniej, wydanie drugie uzupełnione, Wydawnictwo Polskie, Poznań 1928.
[7] J. B. Richter „O miłości romantycznej…, op.cit., s. 172-174.
[8] L. Tołstoj, Anna Karenina, Wydawnictwo Znak, Kraków 2012, s. 9.
[9] [tamże: s. 133.]