Każda epoka istnienia sztuki filmowej niesie za sobą okresy sławy wielu aktorów czy aktorek. Redakcja Działu Film przedstawia zatem swoich ulubionych przedstawicieli pokolenia Z, którzy stanowią aktorską nadzieję współczesnego Hollywood.
Timothée Chalamet
To zestawienie nie miałoby prawa istnienia bez Timothiego Chalameta, aktora określanego obecnie jako największe odkrycie dekady. Zaledwie dwudziestoczteroletni chłopak z Nowego Jorku zdążył zagrać już w wielu głośnych hollywoodzkich produkcjach, takich jak Interstellar, Lady Bird czy Tamte dni, tamte noce, tym samym zjednując sobie wielu fanów oraz zyskując ciepłe opinie krytyki filmowej. Po otrzymaniu nominacji do Oscara za rolę pierwszoplanową w filmie Luci Gudagnino, kariera aktora ruszyła mocno do przodu i w niespełna 4 lata Chalamet zagrał u Woodiego Allena (Deszczowy Dzień w Nowym Jorku), Grety Gerwig (Małe Kobietki, a wcześniej Lady Bird), Wesa Andersona (The French Dispatch) i Denisa Villeneuve (Diuna) oraz zapowiada powrót w sequelu Tamtych dni, tamtych nocy, który również wyreżyseruje Luca Guadagnino. Obecnie uważany jest za najważniejszego aktora młodego pokolenia, ponadto zakłada się, że Timothée zdobędzie sławę na miarę Leonardo DiCaprio, Brada Pitta lub nawet większą.
Saoirse Ronan
Sympatyczna dziewczyna, której imię wzbudza zainteresowanie i konsternację fanów oraz środowiska aktorskiego, stała się powszechnie znana po ciepło przyjętej Nostalgii Anioła, a następnie Lady Bird, w której zagrała główną rolę. Przez lata otrzymywała wiele propozycji filmowych, co ostatecznie przełożyło się na cztery nominacje do Oscara, w tym trzy za rolę pierwszoplanową (Małe kobietki, Lady Bird, Brooklyn). Saoirse, podobnie jak Chalamet, mimo młodego wieku zdążyła zagrać już w wielu kultowych produkcjach, takich jak Grand Budapest Hotel, świetnie zapowiadającym się The French Dispatch Wesa Andersona czy Nostalgii Anioła Petera Jacksona. Szerokiej publiczności dała się poznać dzięki szeregom wywiadów u czołowych teleprowadzących USA, takich jak Ellen DeGeneres, w której programie pokazała swoją elokwencję i urocze poczucie humoru, czym zdobyła serca fanów i już zapisała się w historii Hollywood, choć wielu twierdzi, że szczyt jej kariery dopiero ma nadejść.
Millie Bobby Brown
Swoją niebywałą swobodę aktorską pokazała szerokiej opinii publicznej dzięki roli Eleven w serialu braci Duffer – Stranger Things – za co została okrzyknięta jednym z największych odkryć wśród dziecięcych aktorów. Mimo swojego młodego wieku (16 lat) stała się inspiracją dla wielu dorastających kobiet, mówiąc o marzeniach, zgodnie z którymi chciałaby pracować dla UNICEF i angażować się w pomoc innym. Ponadto nie bierze czynnego udziału w życiu charakterystycznym dla gwiazd Hollywood. Przeciwnie – mieszka z rodzicami w stanie Georgia i planuje swoją karierę, którą traktuje bardzo poważnie. Jedni twierdzą, że przez sukces Stranger Things Millie straciła swoje dzieciństwo na rzecz wymyślnych ofert od światowej sławy projektantów i wielkiej sławy, stając się marketingowym produktem. Jest to poniekąd prawda, lecz bardziej logiczne zdaje się stwierdzenie, że dziewczyna po prostu bawi się swoim wyglądem, korzystając z możliwości popularności z całym dobrodziejstwem inwentarza, doskonaląc swój image i przygotowując się do kariery, która z pewnością jeszcze zyska na intensywności.
Sophia Lillis
Sophia odkryta została na szeroką skalę dzięki roli w filmie Andresa Muschiettiego To, którego wielka sława przyniosła jego młodym aktorom nieoczekiwany rozgłos. Na tle wszystkich ról dziecięcych w filmie, Lillis pokazała największy, w opinii krytyków, talent aktorski i swobodę gry, szczególnie atrakcyjne z punktu widzenia branży. Natomiast sam sposób gry i prezencję aktorki porównywano niejednokrotnie do gwiazd formatu Amy Adams bądź Jessiki Chastain. Dziewczyna swoją interpretacją Beverly Marsh zapewniła sobie zainteresowanie reżyserów, a następnie rolę w Ostrych przedmiotach z Amy Adams u boku oraz angaż w ciepło ocenianym serialu Netflixa – To nie jest OK – gdzie zagrała ze swoim towarzyszem z planu To, Wyattem Oleffem, i kolejny raz udowodniła, że skrywa w sobie dużo więcej talentu, niż dotychczas pokazała.
Finn Wolfhard
Aktor ten rozgłos zyskał głównie dzięki roli Mike’a w serialu Stranger Things, gdzie zagrał u boku Millie Bobby Brown, o której wspomniano wcześniej. Ogromne zainteresowanie serialem Netflixa otworzyło Wolfhardowi drzwi do światowej kariery, a występ w jednej z głównych ról w dylogii To jeszcze bardziej potwierdził jego talent aktorski i komediowy, co przełożyło się na rolę w dobrze ocenianym filmie Szczygieł, którego premiera przeszła jednak bez echa. Karierę aktora tym bardziej podkreślają wydarzenia, o których sam otwarcie mówi w wywiadach. Wspomina między innymi, że po premierze pierwszego sezonu Stranger Things dochodziło do sytuacji, gdy fani śledzili go na ulicy czy też podążali za taksówką, którą jechał. Jednak mimo wielu kłopotliwych momentów w życiu, Finn jest zadowolony ze swojej kariery i nie planuje rezygnować z aktorstwa, które pozwala mu spełniać się zawodowo.