Rewers
  • Dołącz do Rewersu!
  • Spójrz
  • Usłysz
  • Dotknij
  • Posmakuj
  • Odetchnij
  • O Nas
Tematy
E-kultura Ekowers Europejskie Fakt czy Fałsz Fantastyka dla laika Felietony Film Filozofia Kroniki Dźwięków Literatura Macarons Muzyka Recenzje Rozmowy Musicalowe Rozmowy Rewersowe Teatr Wywiady Zawód Zwierzęta od podstaw Złe Poradniki Złota Kamera Я
Archiwum
  • marzec 2023
  • luty 2023
  • styczeń 2023
  • grudzień 2022
  • listopad 2022
  • październik 2022
  • wrzesień 2022
  • lipiec 2022
  • czerwiec 2022
  • maj 2022
  • kwiecień 2022
  • marzec 2022
  • luty 2022
  • styczeń 2022
  • grudzień 2021
  • listopad 2021
  • październik 2021
  • wrzesień 2021
  • lipiec 2021
  • czerwiec 2021
  • maj 2021
  • kwiecień 2021
  • marzec 2021
  • luty 2021
  • styczeń 2021
  • grudzień 2020
  • listopad 2020
  • październik 2020
  • wrzesień 2020
  • sierpień 2020
Rewers
  • Spójrz
  • Usłysz
  • Dotknij
  • Posmakuj
  • Odetchnij
  • O Nas
  • Usłysz

Odejść wcale nie jest tak łatwo

  • Wiktoria Motas
  • 2021-03-16
  • czas czytania 5 min

Apostazja – porzucenie wiary religijnej lub religii. W pierwotnym znaczeniu – całkowite odejście od wiary chrześcijańskiej.

Grafika okładkowa: Piotr Pawłowski

Miniony rok przyniósł wiele nieoczekiwanych zmian: doświadczyliśmy światowej pandemii, wybuchły protesty spowodowane zaostrzeniem przepisów antyaborcyjnych, a ludzie zaczęli masowo wychodzić na ulicę, aby zamanifestować swój sprzeciw. W tym czasie również rozpoczęła się niejako krucjata przeciwko Kościołowi Katolickiemu.

Nie można mówić o apostazji w Polsce w oderwaniu od wydarzeń, które niedawno miały miejsce. Choć zjawisko wystąpienia z KK nie jest nowe, to w przeciągu kilku ostatnich miesięcy zdecydowanie przybrało na sile. Kiedy Trybunał Konstytucyjny ogłosił „wyrok na kobiety” (zaostrzenie prawa aborcyjnego), a zdeterminowani obywatele, pomimo zagrożenia zdrowia i życia, tłumnie wyszli na ulicę manifestować swoje niezadowolenie, wtedy też wielu ludzi postanowiło odciąć się od największej i najpotężniejszej instytucji, jaką jest KK.

Dlaczego rok 2020 przyniósł tak wiele apostatów i apostatek? W czerwcu minionego roku wyszedł drugi film braci Sekielskich Zabawa w chowanego mówiący o pedofilii w Kościele oraz o bezkarności polskich księży. Niedługo po wyborach wybuchły protesty środowisk LGBTQ+. W październiku zaczął się, trwający do dziś, Strajk Kobiet. Wszystkie te wydarzenia łączy wspólny

mianownik, którym jest KK, a właściwie jego wpływ na decyzje podejmowane przez polski rząd. Ludzie postanowili się sprzeciwić. Polska, jak też większość jej społeczeństwa, nie od dziś uważana jest za kraj katolicki – a określają ją tak w szczególności ludzie u władzy. W statystykach podawana jest liczba obywateli „zapisanych” do Kościoła – osób ochrzczonych, bez względu na to czy faktycznie uczestniczą one w życiu kościelnym. Na protestach, jednym z wielu widocznych postulatów, jest żądanie rozdziału państwa i Kościoła. Ostatnie wydarzenia przyniosły sprzeciw przeciwko patriarchalnej strukturze, która rządzić chce każdą dziedziną życia, już nie tylko wiernych, ale i wszystkich obywateli.

Apostazja jest odejściem od wiary chrześcijańskiej. W Polsce przybrała jednak wydźwięk odejścia od instytucji kościelnej. Nie odchodzą tylko ateiści ochrzczeni kiedyś przez rodziców. Z Kościoła wypisują się również ludzie wierzący w Boga, niezgadzający się jednak z narracją, jaką w ostatnim czasie prowadzi KK.

Odejść z Kościoła

Wystąpienie z KK pozornie jest łatwe i bezbolesne. Wystarczy zdobyć lub znaleźć akt chrztu, z którym następnie należy udać się do parafii w miejscu zamieszkania. Tam proboszcz przeprowadzi z nami rozmowę mającą na celu odwiedzenie nas od podjętej decyzji. Jeżeli zdania nie zmienimy, bez problemu podpisze dokument wystąpienia i w atmosferze wzajemnego szacunku sprawa zostanie zakończona. Nic bardziej mylnego. Choć oczywiście teoria tak właśnie wygląda, w praktyce osoby chcące dokonać apostazji rzadko kiedy spotykają się z szacunkiem czy poszanowaniem ich godności. Często samo już podjęcie decyzji o apostazji wiąże się z wieloma przykrymi sytuacjami. Niejednokrotnie rodzina wyklucza apostatę – bo jak to tak? Nie przyjąć księdza? Nie ochrzcić dziecka? Nie być w Kościele? Przecież ludzie będą gadać. Zdawać by się mogło, że takie sytuacje mają miejsce tylko w małych miejscowościach, jednak rzeczywistość jest zgoła inna. Nawet w największych miastach przyszli apostaci spotykają się ze zjawiskiem ostracyzmu społecznego. Strach przed odejściem z instytucji kościelnej jest dojmujący. Nie dość, że niejednokrotnie rodzina nie ułatwia całej procedury, to też księża nie wykazują się należytym szacunkiem i zrozumieniem, o którym jest tak głośno. Straszenie piekłem, mówienie o ideologii gender, która wyprała mózgi dobrym katolikom, jest na porządku dziennym. Głośna w ostatnim czasie sprawa, gdy ksiądz wezwał policję, aby zabrali niedoszłą apostatkę, pokazuje, że procedura nie należy do łatwych i przyjemnych. Nie wspominając już o próbach zdobycia wymaganych dokumentów i wyciąganiu przez duchownych „niezbędnych” opłat za wydanie aktu chrztu czy znaczki pocztowe.

Problemem, który należy zwalczyć, jest człowiek. Jego zachłanność i chęć niepohamowanego dążenia do absolutnej władzy.

W społeczności

Społeczność KK jest silnie ustrukturowana. Patriarchowie sprawują władzę, która przestała już dawno ograniczać się do kościelnych murów. Księża wtrącają się w politykę, nie tylko głosząc swoje poglądy z ambon, ale również doradzając po kryjomu politykom u władzy. Ci, którzy należą do Kościoła, milcząco dają temu przyzwolenie lub też boją się powiedzieć dość. W czasach kiedy KK zrzeszał w swoich strukturach całe pokolenia ludzi, obrządki religijne niemal w każdym domu były obchodzone z odpowiednią czcią i emfazą. Więzy rodzin i Kościoła zacieśniały się z każdym rokiem. Takie przywiązanie, wręcz oddanie strukturze, było naturalne dla wielu polskich obywateli. Kościół pomógł przejść przez czasy wojny, PRL-u. Wiara dawała siłę i nadzieję, a księża byli dobrymi pasterzami opiekującymi się wspólnotą. Do czasu, aż te struktury i pozory zaczęły pękać. Duże znaczenie odegrał w tej przemianie internet. Facebook jako miejsce zrzeszające ludzi o podobnych poglądach spowodował, że ci, którzy ze strachu przed odrzuceniem z kościelnej społeczności trwali w niej, znaleźli nowe grupy podzielające ich światopogląd i wspierające w decyzji o odejściu. Pojedynczy człowiek zobaczył, że nie jest sam. Na ulicę wyszła masa i ta sama masa wyszła też z Kościoła.

Co chcą osiągnąć występujący z Kościoła? Czy odejście od wspólnoty jest wymysłem naszych czasów i ci, którzy dziś zostali apostatami, jutro wrócą z podkulonym ogonem? Nie wygląda na to. Ludzie zaczęli mieć dość. Zobaczyli, że w innych państwach można żyć wolno, nie patrząc na kościół modlący się do takiego czy innego boga. Wiara sama w sobie nie ma nic złego, wszakże z Kościoła odchodzą również ludzie wierzący. Problemem, który należy zwalczyć, jest człowiek. Jego zachłanność i chęć niepohamowanego dążenia do absolutnej władzy. Kościół zapragnął być Bogiem dyktującym warunki. W wolnym jednak kraju nadrzędną wartością jest możliwość bycia sobą. Polacy zaczynają to dostrzegać i choć aktualnie w naszym państwie nie jest łatwo, to ci, którzy odeszli, oraz ci, którzy dopiero odejdą, wierzą, że uda im się obalić kolosa stojącego bez wątpienia na glinianych nogach.

Tematy
  • Я
Podobne Artykuły
Przeczytaj

Zasadnicze pytanie: czy był tam Polak?

  • Katarzyna Branowska
Przeczytaj

40 słów na minutę

  • Ewa Enfer
Przeczytaj

Nieskończone smutki Billy’ego Corgana

  • Julia Gawęda
Rewers
  • O Nas
  • Kontakt
  • Dołącz do Rewersu!
Kultura z innej strony

Input your search keywords and press Enter.