Filmowe perełki roku 2022.
Grudzień i styczeń uchodzą za idealne miesiące do różnego rodzaju podsumowań. Serwisy streamingowe udostępniają swoim użytkownikom dane dotyczące czasu spędzonego na ich platformie, a całe grono ludzi stara się żyć z maksymą „nowy rok, nowi my”. W podobny sposób warto zerknąć na świat kultury i na dzieła, które ujrzały światło dzienne w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy. Jakby nie patrzeć, ich lwią część stanowią filmy, a początek roku jest idealnym czasem, by przypomnieć sobie, co świetnego powstało w ciągu minionych 365 (lub 366) dni.
W czasie tworzenia poniższej listy wzięto pod uwagę jedynie realizacje, których polska premiera na dużym ekranie lub na portalach streamingowych przypadła na rok 2022. Natłok produkcji filmowych w dzisiejszych czasach sprawia, że bardzo trudno być na bieżąco ze wszystkimi kinowymi nowościami. Niektóre pozycje nie zostały obejrzane lub po prostu nie dostały szansy, by trafić do tego zestawienia. Wartymi wspomnienia z pewnością są zgarniający pozytywne recenzje krytyków Fabelmanowie, nominowany do zeszłorocznych Oscarów Najgorszy człowiek na świecie, a także jeden z ich laureatów Drive My Car. Wiele filmów było stosunkowo dobrych, lecz nie wyróżniało się w wystarczający sposób, przez co nie znalazło się tu dla nich miejsce. Wśród nich warto wymienić m.in. Batmana z fenomenalnym Robertem Pattinsonem, nieprzyjemnych (w dobrym znaczeniu tego słowa) do oglądania Gości, poruszające do głębi C’mon C’mon czy polski dokument o dość dosłownym tytule Film balkonowy. Wybrane do zestawienia pozycje zostały ułożone chronologicznie, zgodnie z datami polskich premier.
Multiwersum w trzech rozdziałach
Wszystko wszędzie naraz zawitało na ekrany polskich kin 15 kwietnia. Studio A24, odpowiedzialne za dystrybucję takich hitów jak Zabicie świętego jelenia, Lighthouse czy zdobywcy Oscara za najlepszy film – Moonlight, po raz kolejny nie zawiodło. Duet reżyserów, Dan Kwan i Daniel Scheinert, zaserwował widzom historię Evelyn Wang (Michelle Yeoh), przeciętnej kobiety w średnim wieku, dla której największym wyzwaniem jest uporanie się z urzędem skarbowym. Wszystko zmienia się jednak w momencie, gdy bohaterka odkrywa istnienie multiwersum. Składa się ono z równoległych rzeczywistości zwiększających swoją liczbę za każdym razem, gdy Evelyn podejmuje jakąś decyzję. W konsekwencji tego zwykły, szary dzień przemienia się w walkę o życie całej rodziny kobiety.
Wszystko wszędzie naraz stanowi mieszankę kina sensacyjnego, filmu superhero, ale także dramatu. Reżyserzy idealnie balansują pomiędzy dynamicznymi scenami akcji a wolniejszymi momentami poświęconymi psychice bohaterów, wplatając gdzieniegdzie nawiązania chociażby do 2001: Odysei kosmicznej czy Ratatuj.To nie tylko kolejny humorystyczny film akcji zaspokajający widzowi potrzebę rozrywki. Fabuła rozgrywa się wokół relacji głównej bohaterki z jej zbuntowaną córką Joy (Stephanie Hsu). Wskutek niefortunnych wydarzeń dziewczyna staje się okrutną i pozbawioną skrupułów Jobu Tupaki, która chce zniszczyć wszechświat. Koniec końców widzowie dostają, może już wielokrotnie pokazywaną i dobrze znaną, ale opowiedzianą w nietuzinkowy sposób, historię o wybaczeniu i pojednaniu. Dosłownie otrzymują wszystko, wszędzie, naraz – i nie jest to złe.
Gangsterzy nie tylko dla dzieci
Jak powszechnie wiadomo, istnieje całe grono pełnometrażowych animacji, podczas których dobrze mogą się bawić zarówno najmłodsi, jak i dorośli. Nie da się ukryć, że prym w tej branży wiedzie Disney oraz Pixar, co jakiś czas pojawia się jednak całkiem dobry tytuł z innego studia. Tak było i w tym roku, gdy 27 maja na ekranach polskich kin pojawił się Pan Wilk i spółka. Bad Guys od mającego swoje złote czasy za sobą DreamWorks Animation.
Najnowszy film nie powtórzył i z pewnością nie powtórzy sukcesu Shreka, Madagaskaru czy Kung Fu Pandy, za których stworzenie odpowiadała ta sama wytwórnia, jednakże gwarantuje bardzo dobrą zabawę. Tytułowa spółka, czyli pięcioro potencjalnie niebezpiecznych zwierząt, postanawia zakończyć swoją kryminalną karierę włamywaczy i stać się porządnymi obywatelami. Pomysł na stworzenie bajki w gangsterskim klimacie okazał się strzałem w dziesiątkę. Wyważony humor i oryginalny sposób animacji połączone z klimatem prosto od Guya Ritchiego zadowalają i starszych, i młodszych widzów. Pan Wilk i spółka przez kilka tygodni pozostawał na liście najlepiej sprzedających się filmów na świecie. Co więc poszło nie tak? Sama historia jest nieco przewidywalna, a zawarte w niej dowcipy momentami śmieszą jedynie najmłodszych. Mimo to, jeśli w takich momentach opuści się nieco swoje wymagania, można czerpać ogromną przyjemność z seansu. Pana Wilka natomiast, który przemawia głosem cudownego Sama Rockwella, z pewnością można nominować do nagrody najlepszej postaci kina roku… gdyby taka istniała.
Śladami niebieskich zamszowych butów
Biografie słynnych muzyków corocznie goszczą na ekranach kin. Po Freddiem Mercurym (Bohemian Rhapsody, 2018) i Eltonie Johnie (Rocketman, 2019) przyszedł czas na długo wyczekiwanego Elvisa. Historia Presleya w reżyserii Baza Luhrmanna miała swoją premierę 24 czerwca. Fabuła jest dosyć prosta i oczywista – podąża się śladami gwiazdora od najmłodszych lat i odkrycia przez Toma Parkera aż do dnia jego śmierci.
Lecz nie scenariuszem ten film stoi. Liczą się przede wszystkim bohaterowie i relacje między nimi. Austin Butler w tytułowej roli pokazuje wszystkie twarze barwnej postaci jaką był król rock’n’rolla. Podczas tegorocznego rozdania Złotych Globów Butler otrzymał nagrodę dla najlepszego aktora w dramacie i już jest jednym z faworytów do Oscara. Jego występ magnetyzuje widza, przeprowadza przez całe spektrum emocji, od tych pozytywnych do skrajnie dołujących. W związek Elvisa z trwającą u jego boku Priscillą (Olivia DeJonge) po prostu się wierzy. Jednak najwyższy poziom umiejętności pokazał w tym filmie Tom Hanks, wcielający się w pułkownika Parkera. Jest to charakter, którego od pierwszych do ostatnich minut się nienawidzi. Postać tak daleka od zwyczajowych ról sympatycznego aktora, iż widz przestaje pamiętać, że to właśnie on siedział kiedyś na przystanku z pudełkiem czekoladek.
Kolejną nieoczywistą zaletę produkcji stanowi fakt, że odtwórca głównej roli sam wykonał większość utworów ze ścieżki dźwiękowej. Dwa lata przygotowań zaowocowały występem, który zadowala nawet najbardziej krytycznych fanów piosenkarza.
Podsumowując, Elvis to przepiękny obraz amerykańskiej kultury, przekrój przez lata zmian w muzyce, kinie, modzie i show-biznesie.
No i nakręcili
Od wielu lat filmowcy opierają scenariusze na kolejnych powieściach Agathy Christie. Twórcy Patrz jak kręcą poszli o krok dalej, przywracając do życia nie tylko charakterystyczny styl autorki, ale również ją samą. Komedia kryminalna Toma George’a polską kinową premierę miała 16 września. Reżyser w swoim pełnometrażowym debiucie zaprosił widza na scenę jednego z teatrów West Endu w Londynie lat 50. XX w., gdzie podczas przygotowań do ekranizacji głośnej sztuki zamordowano jednego z członków ekipy. Sprawą zajmuje się pozornie niedopasowana para policjantów (Sam Rockwell i Saoirse Ronan).
Już na etapie zwiastuna produkcję można skojarzyć ze stylem Wesa Andersona. Przejawia się to poprzez statyczne kadry, pastelowe barwy, błyskotliwe dialogi, a nawet konkretne nazwiska aktorów, jak Adrien Brody czy Saoirse Ronan. Tom George wiele czerpie z typowych dla gatunku wzorców, ale jest tego całkowicie świadomy. Bawi się z widzem, na zmianę podając rozwiązania i wprowadzając w błąd, aż niczego nie można być pewnym.
Również para głównych bohaterów to opcja wielokrotnie powtarzająca się w kinie – niedoświadczona, młoda konstablka i zrzędliwy inspektor. Aktorzy są jednak wyjątkowo charyzmatyczni, czuć między nimi wyraźną chemię, dialogi są naturalne, a humor błyskotliwy – całość dobrze więc ze sobą współgra. W trakcie seansu można zadawać sobie pytania: Czy ten element jest ważny?, Czy ta postać mówi prawdę? i, przede wszystkim, Kto zabił? Kto jest tym złym?, ale do samego końca nie jest się w 100% pewnym odpowiedzi. I to jest w tym filmie kluczowe.
Podano do stołu
W końcówce roku nie brakowało wartych uwagi premier. Jedna z nich to Menu z 18 listopada w reżyserii Marka Myloda, zaangażowanego wcześniej w produkcję m.in. serialu Sukcesja.
Film opowiada o ekskluzywnej restauracji położonej na odciętej od świata wyspie. Tyler (Nicholas Hoult), który niedawno rozstał się z partnerką, zabiera tam nowo poznaną Margot (Anya Taylor-Joy). Od początku czuć narastający niepokój związany z tym nietypowym miejscem, a każde kolejne danie podawane przez szefa kuchni (Ralph Fiennes) niesie ze sobą przeraźliwe niespodzianki.
Obraz określany jest jako horror i czarna komedia. Twórcy czerpali po trochu z obu gatunków, przez co film utrzymuje widza na krawędzi fotela przez cały czas trwania seansu. Sceny makabryczne przeplatają się z satyrą, przez co nie można być pewnym, jaka mieszanka emocji zostanie zaraz zaserwowana. Znakomity, niewymuszony humor sytuacyjny wielokrotnie prowokuje śmiech widza. Główna bohaterka idealnie przełamuje powagę sytuacji, wypowiadając myśli, które nasunęłyby się każdemu człowiekowi w podobnie oderwanych od rzeczywistości okolicznościach.
Scenariusz, chociaż prosty, cechuje się precyzją i dopracowaniem. Każdy akt to kolejna pozycja w menu, przychodzi z nową formą i smakiem, a jednak całość tworzy kompletny posiłek. Film prezentuje świeże podejście do znanych motywów i mimo że nie jest dziełem wyszukanym, to z pewnością wartym skosztowania.
Mikołaj Klatka i Pandora
Jak wiadomo, co roku u każdego kinomana znajdzie się jakaś ulubiona pozycja. Nie zawsze jest ona, obiektywnie mówiąc, dobra, bowiem wiele produkcji trafia do kategorii typowych guilty pleasure. Które premiery z 2022 roku stały się zatem faworytami autorów tego tekstu?
Jednym z nich został tytuł, na który trzeba było czekać 13 lat – Avatar: Istota wody ponownie zabrał widzów na planetę Pandorę. Kto śledzi social media Rewersu, ten wie, że niedawno pojawiła się tam krótka recenzja tego dzieła, jednak nie można było nie wspomnieć o niej i tutaj. Ponad trzygodzinne widowisko nakręcone w przełomowy sposób sprawiło, że reżyser James Cameron ponownie pojawił się na pierwszych stronach gazet i portali filmowych. Sceny tworzone pod wodą, wielomiesięczne przygotowania aktorów do długiego nurkowania, opracowanie autorskiego języka migowego, cudowne efekty specjalne oraz muzyka sprawiły, że Istota wody momentami przypomina dokument, a nie fabularną opowieść o innej planecie. Nie ma jednak róży bez kolców. Także i tutaj scenariusz ma wiele wad, nielogiczności i nie angażuje szczególnie widza. Mimo to techniczna strona produkcji sprawia, że na kontynuacji Avatara nie da się nudzić.
Jako drugiego ulubieńca nie można wymienić nikogo innego jak tylko Nicolasa Cage’a we własnej osobie. A właściwie filmu, w którym aktor gra samego siebie. Nieznośny ciężar wielkiego talentu nie stał się być może wielkim przebojem, ale na pewno spełnił oczekiwania fanów gwiazdora. Wypalonemu zawodowo artyście partneruje Pedro Pascal w roli tajemniczego, entuzjastycznego milionera. Oprócz niedobranej pary bohaterów pojawiają się tu intrygi, pościgi, wybuchy i egzotyczna wyspa – wszystko czego w komedii sensacyjnej potrzeba. Produkcja nie jest arcydziełem, bazuje na schematach i nostalgii, a fabuła należy do przewidywalnych. Żarty jednak śmieszą, relacje rodzinne wzruszają, a przemiana bohatera łapie za serce. To dobry kandydat na comfort movie – do obejrzenia na pocieszenie i rozluźnienie po ciężkim dniu.
Jak widać rok 2022 przyniósł wiele różnorodnych filmów, którymi można zaspokoić apetyt zarówno kinomaniaków, jak i niedzielnych widzów. Pozostaje teraz patrzeć z nadzieją w przyszłość. Rok 2023 szykuje mnóstwo potencjalnych perełek – Wieloryb, Oppenheimer czy Barbie to tylko kilka przykładów premier, na które warto czekać.