Czyli czym tak naprawdę są zaburzenia ze spektrum autyzmu (ASD) i jak przedstawia się je w serialach.
Większość użytkowników serwisów streamingowych przynajmniej raz słyszało o serialach takich jak The Good Doctor, Niezwykła prawniczka Woo bądź Atypowy. Łączy je fakt, że ich głównym bohaterem jest osoba znajdująca się w spektrum autyzmu (ASD). Zaburzenie to obejmuje szeroki wachlarz mechanizmów, które objawiają się głównie problemami w interakcjach społecznych. Statystycznie może ono występować nawet u co setnego dziecka. Niestety w Polsce nie ma dokładnych danych, co wynika z faktu, że tego typu zaburzenia zaczęto diagnozować w latach 80. ubiegłego wieku, a uwzględnione w systemie orzekania o niepełnosprawności zostały dopiero w 2010 r. Wiadomo jednak, że obecnie ASD stanowi podstawę blisko jednej piątej spośród wszystkich zaświadczeń o niepełnosprawności wystawianych dla osób do lat 16. Wynika to przede wszystkim z optymalizacji testów diagnostycznych i większej wiedzy na temat tego, czym dokładnie jest ASD. Od kilku lat można zaobserwować zatem coraz większe zainteresowanie osobami neuroróżnorodnymi. Rośnie liczba organizacji, których celem jest szerzenie wiedzy o takich ludziach – na przykład Fundacja Neuroróżnorodni działająca na rzecz zwiększenia świadomości w Polsce na temat osób neuroatypowych oraz przeciwdziałania dyskryminacji wobec nich. Poza tym można zauważyć wzrost widoczności osób ze spektrum w mediach: powstają całe kanały na YouTube i tiktoki o tej tematyce (w tym viralowy materiał Paige Layle, w którym mówi o byciu kobietą z ASD). Także seriale telewizyjne są coraz odważniejsze w swoich fabułach – nie obawiają się tematyki chorób psychicznych oraz zaburzeń neurorozwojowych. Niestety nie każda postać jest dobrze przemyślana, nietrudno więc wpaść w sidła krzywdzących stereotypów. ASD to spektrum, o czym wielu reżyserów zapomina.
Zaburzeni geniusze
The Good Doctor jest obecnie jednym z najpopularniejszych seriali, w którym główny bohater – Dr Shaun Murphy – znajduje się w spektrum autyzmu. Jest wybitnym lekarzem, który codziennie udowadnia, że nie charakteryzuje go wyłącznie ta przypadłość. Dr Murphy to solidna reprezentacja społeczności neuroróżnorodnej: w serialu ukazane są jego trudności w kontaktach międzyludzkich, ale również ogromna chęć nauki i przekraczania własnych granic. Główny bohater posiada jeszcze jedną diagnozę – zespół sawanta, czyli tzw. wybitną pamięć. Ten dodatkowy czynnik bywa szczególnie użyteczny w pracy lekarza. Shaun jest w stanie przypomnieć sobie całe strony z podręcznika bądź szczegółową budowę szkieletu ludzkiego – wszystko, co jest mu potrzebne do rozwikłania ciężkich przypadków medycznych. Oczywiście same suche fakty nie wyleczą pacjenta, ale pomagają w diagnozie.
Dodanie tego „atutu” spłyciło jednak postać młodego lekarza. Jedynie 10% osób autystycznych posiada zespół sawanta, przez co przeciętny widz może wyrobić sobie nieco błędny pogląd o ASD. Stereotypowo właśnie tak widzi się ludzi ze spektrum – albo geniusze, albo ciężko upośledzone umysłowo jednostki. Takie krańcowe spojrzenie może okazać się bardzo krzywdzące dla ogromnej części społeczności neuroatypowych – większość bowiem znajduje się gdzieś pomiędzy. Nierzadko radzą sobie świetnie w społeczeństwie i są dobrymi pracownikami. Można też być doskonałym lekarzem bez zespołu sawanta.
O wiele ciekawiej oglądałoby się serial, gdyby Dr Murphy nie miał zespołu sawanta i polegał na „zwyczajnej” pamięci. Nie wspominając już o tym, że byłby jeszcze lepszym przykładem osoby w spektrum.
Autystyczne superwomen
Spektrum zaburzeń autystycznych diagnozuje się bardzo trudno, szczególnie w przypadku dziewczyn. Otrzymują one diagnozę średnio 1,5 roku później niż chłopcy. Wynika to głównie z tego, że u osób płci żeńskiej objawy spektrum autyzmu objawiają się łagodniej, prawdopodobnie ze względu na ich silniejsze mechanizmy radzenia sobie w życiu codziennym (w szczególności, gdy są bardziej inteligentne!).
Prawdopodobnie jedynym serialem, w którym główną bohaterką zostaje autystyczna adwokatka, jest Niezwykła prawniczka Woo. Tytułowa bohaterka ma obsesję na punkcie wielorybów (osoby z autyzmem posiadają często zawężoną, dość specyficzną pulę zainteresowań), a jej postać wykazuje niezręczność w wielu sytuacjach międzyludzkich (głównie przez jej skłonność do brania różnych rzeczy za dobrą monetę). Niestety, w produkcji z 2022 r. kolejny raz przedstawiona jest postać w spektrum autyzmu występującym łącznie z zespołem sawanta, co powoduje, że istnieją tutaj podobne problemy jak w The Good Doctor z 2017 r.
Ciekawe jest jednak, że w powyższych serialach zdarzały się odcinki, w których tytułowi bohaterzy stykali się z innymi osobami ze spektrum. Były to dość emocjonujące spotkania, które wywoływały głównie negatywne uczucia ze względu na to, że te poznawane osoby znajdowały się po cięższej stronie spektrum – miały większe problemy z komunikacją ze światem oraz z własnymi emocjami (w szczególności z kontrolą agresji). Z jednej strony powodowało to pewnego rodzaju porównanie między dwoma osobami z autyzmem, pośrednio wskazując na tę „lepszą”, z drugiej jednak pozwalało widzowi zauważyć szerszy wachlarz cech składających się na termin „autyzm”.
W 2017 r. na mały ekran trafił też serial Atypowy. Tym razem główną postacią jest nastolatek o imieniu Sam, a widz zagłębia się w jego codzienne życie. Szkoła, przyjaciele, pierwsze rozterki miłosne – wszystko, co można spotkać w każdym młodzieżowym serialu, tylko z dodatkiem autyzmu. Tutaj nieco więcej uwagi skierowano na rodzinę głównego bohatera i to, jak sobie radzi z synem z ASD. Pierwszy raz można też w tym serialu zaobserwować, jak wygląda terapia takiego dziecka, bo Sam jest egoistyczny, ma obsesję na punkcie pingwinów (co nieco przypomina wielorybią pasję bohaterki Niezwykłej prawniczki Woo) oraz przejawia autodestrukcyjne zachowania, gdy jest zestresowany – ciągnie za swoje włosy.
(Nie)szansa na sukces
W żadnej z powyższych produkcji aktorzy grający tytułową rolę nie byli neuroróżnorodni. Co najmniej kilku znanych i szanowanych starszych aktorów (Anthony Hopkins, Daryl Hannah) znajduje się w spektrum, jednak nie jest to wykorzystywane, a młodym ludziom filmu z autyzmem jak na razie nie daje się szansy – chociaż to oni, teoretycznie, są najbardziej odpowiedni do grania ról osób neuroatypowych. Dosyć ironiczne, prawda?
Warto też wspomnieć o innym zjawisku krzywdzącym dla społeczeństwa neuroróżnorodnych: często w serialach można się spotkać z osobami, których zachowanie i sposób bycia mocno wskazuje na ich przynależność do spektrum, jednak nie jest to wprost powiedziane. A szkoda, gdyż ogranicza to szansę na reprezentację w mediach, której tak bardzo potrzeba.
Świetnym przykładem jest jeden z bohaterów Teorii wielkiego podrywu – dr Sheldon Cooper. Posiada hiperfiksacje, kurczowo trzyma się zasad, ma swoje ulubione miejsce do siedzenia oraz nie rozumie sarkazmu – to tylko kilka jego cech, które, łącząc się w całość, dają obraz osoby neuroatypowej. Byłby świetną reprezentacją, gdyż to jedyny powszechnie znany serial, gdzie spektrum jest pokazane bez zespołu sawanta, a mimo to bohaterowi udaje się osiągnąć sukces. Ma przyjaciół, kochającą żonę, „normalne” życie. Zresztą inna postać, dr Amy Farrah-Fowler (notabene jego małżonka), mogłaby być świetnym przykładem wysoko funkcjonującej kobiety z cechami autyzmu.
Takich bohaterów jest naprawdę wielu – Abed Nadir z Community, Abigail Sciuto z Agentów NCIS czy dr Temperance Brennan z Kości (kreator, Hart Hensen, przyznał w jednym z wywiadów, że tworzył postać na podstawie przyjaciółki w spektrum).
W Polsce wiedza na temat ASD nadal jest niewielka, wiele osób wciąż uważa, że autyzm może być spowodowany szczepionkami i uznaje go za „chorobę”, a nie coś, z czym się po prostu ktoś rodzi. Diagnostyka sama w sobie pozostawia wiele do życzenia (przestarzałe metody bazujące m.in. na teście ADOS-2) i jest bardzo kosztowna, w szczególności w przypadku osób dorosłych. Zresztą kobietom często „nic” nie wychodzi podczas takich badań – głównie ze względu na wspomniany już tzw. masking.
Istnieją też narzędzia inne niż „oficjalny” proces diagnostyczny – m.in. embraceautism.com oferuje darmowe formularze, które pozwalają częściowo rozwiać wątpliwości osób podejrzewających, że należą do spektrum. Wypadnięcie wysoko w tych testach oczywiście nie jest jednoznaczną diagnozą, ale na pewno będzie punktem startowym do dalszych działań. Nie każdemu bowiem musi być potrzebna oficjalna (i kosztowna) diagnoza. I bez niej, znajdując się w spektrum, można zdecydować się na dalsze kroki – na przykład terapię – bądź uznać, że jest się już wystarczająco dobrze przystosowanym do życia w społeczeństwie i nad niczym więcej nie trzeba pracować. Jak wiadomo, każda osoba z autyzmem jest przecież inna.