Dokąd tupta nocą jeż? Możesz wiedzieć, jeśli chcesz…
Grafika okładkowa: Pau Malicka
To pytanie ze znanej piosenki z pewnością nurtuje wiele osób. Jeże są nieodłączną częścią polskiej przyrody, a przez to wydaje się, że wiadomo o nich wszystko. Ale czy na pewno? Nadal wśród społeczeństwa krąży sporo jeżowych stereotypów. Czas rozwiać te wątpliwości i zapoznać się lepiej z tym sympatycznym czworonogiem.
A to jeż!
Główny bohater tego artykułu należy do rzędu owadożerów, razem z ryjówkami czy kretami. Osiąga około 20 cm długości i posiada króciutki ogonek, schowany zazwyczaj pod warstwą kolców o charakterystycznym czarno-białym prążkowaniu. Choć jeż ma dość małe łapki, dzięki nim jest w stanie wykopać nawet półmetrowe norki, w których pomieszkuje przez większość roku, a zimą hibernuje. Zasiedla on naturalnie (podobnie jak borsuki – więcej o nich można przeczytać w tym artykule) tereny Europy i Azji, gdzie szczególnie na obszarach leśnych obserwuje się wiele jego gatunków – wśród nich można wyróżnić jeża anatolijskiego, amurskiego, wschodniego oraz zachodniego (inaczej europejskiego). Ten ostatni trafił wraz z brytyjskimi marynarzami nawet do Nowej Zelandii. Niestety, we wspomnianym państwie nie występują naturalni wrogowie polujący na jeże, przez co populacja tych owadożernych ssaków, a wraz z nią liczba pyszczków do wykarmienia, znacznie się zwiększyła. W konsekwencji dziesiątkują gatunki, w tym również endemiczne, zamieszkające kraj kiwi. Choć więc sympatycznie wygląda, jeż – tak jak każdy gatunek obcy – może stanowić zagrożenie dla nierodzimych ekosystemów.
O co chodzi z tymi jabłkami?
W dziecięcych książeczkach bardzo popularny jest wizerunek jeża z jabłkiem na grzbiecie. Co więcej, podobne obrazki można znaleźć już na średniowiecznych malowidłach. Wydawać by się mogło, że ma to sens – mimo że owoce nie stanowią podstawy diety tych kolczastych owadożerców, co jakiś czas się w niej pojawiają. Można też sobie wyobrazić, że jesienią jeże przygotowują się do zimy i robią zapasy, więc przenoszą w ten sposób jabłka do norek. Lecz czy ktoś widział taki obraz w rzeczywistości? Nie, dlatego że jeże tego nie robią – nie gromadzą owoców ani żadnych innych zapasów, bo zimę spędzają w stanie hibernacji. Skąd zatem wzięło się przeświadczenie, że noszą jabłka na grzbiecie? Okazuje się, że błędny pogląd wywodzi się już ze starożytności, a konkretnie z Historii Naturalnej Pliniusza Starszego wydanej w 79 r. Według niego, zwierzęta miałyby wtaczać się na jabłko plecami, przez co nabijałoby się ono na kolce. Kolejny owoc zaś jeżyk brałby w pyszczek i tak tuptał do swojej norki. Pytanie, w jaki sposób zdjąłby owoc z grzbietu? Na to Pliniusz nie napisał odpowiedzi, lecz jego pogląd trwa w kulturze po dziś dzień.
Jeż tup, tup
Odpowiedź na pytanie, dokąd tupta nocą jeż, nie jest tak oczywista, jakby mogło się to wydawać. Zwierzę to prowadzi nocny tryb życia, dlatego właśnie wtedy wychodzi ze swojej kryjówki w poszukiwaniu jedzenia – ślimaków, dżdżownic, owadów, czasem niektórych roślin. Jednak w lasach, z powodu stosowania oprysków, występuje coraz mniej gatunków, którymi żywią się jeże. Te małe sprytne ssaki nauczyły się, że w pobliżu ludzkich posesji można znaleźć wiele smakowitych kąsków, szczególnie w okolicach pojemników na odpadki. W rezultacie wiele z tych kolczastych stworzonek „przeprowadziło” się na tereny miast, gdzie łatwiej o pokarm, ale też większe narażenie na śmiertelnie niebezpieczne spotkania z samochodami. Jednak nawet osobniki, które pozostały w lasach, ryzykują życie przeprawami przez drogi podczas żerowania. Szacuje się, że każdego roku w Polsce pod kołami aut ginie czterdzieści tysięcy jeży. Więcej ofiar jest jedynie wśród ropuch. Ten problem pojawia się także w innych państwach – w Anglii statystyki mówią nawet o stu tysiącach rozjechanych zwierząt. Dlatego w wielu miejscach (także w Polsce) postawiono znaki ostrzegające o możliwości napotkania na szosie tego ssaka. Inne rozwiązanie, które jest powoli wdrażane w życie, to budowa przejść, na przykład nad autostradami, w celu umożliwienia swobodnej wędrówki. Tym kolczastym zwierzętom można również pomóc w mniejszej skali. Ich miłośnicy montują w ogrodzeniach tzw. bramy dla jeży, aby mogły one częściej gościć w ludzkich ogródkach i wyjadać szkodniki niszczące hodowane rośliny. Ponadto, gdy kłujący lokatorzy już się pojawią, warto jesienią usypać im kupkę liści lub (dla ambitnych) postawić domek, gdzie mogą one hibernować w czasie zimy.
Idzie jeż, może ciebie pokłuć też
Jeże posiadają kolce do obrony przed drapieżnikami. Stanowią one przekształcone włosy, które są sztywne i głęboko osadzone w skórze. U dorosłego osobnika można przeciętnie naliczyć ich nawet siedem tysięcy. Ta forma odstraszania napastników wydaje się być całkiem skuteczna – na tyle, że zwijanie się w kłującą kulkę stanowi główną strategię przetrwania tych czworonogów. Zachowanie to podpatrzyli specjaliści od innych strategii – biznesowych. Porównują oni do jeża stabilną, wyrobioną markę, która specjalizuje się w konkretnym produkcie i rzadko wchodzi w nowe branże. Nazwano to koncepcją jeża. W opozycji stoi zaś zwinny i szybki biznesowy lis, który próbuje wielu różnych opcji, przez co ostatecznie jest dobry, ale nie najlepszy w danej dziedzinie. Aby uzyskać więcej korzyści, małe marki powinny więc naśladować raczej tego kolczastego zwierza. Może zatem powinniśmy mówić o jeżach biznesu? W końcu, tak jak rekiny, potrafią pływać…
Co jednak, gdy do jeża próbuje podejść inny jeż? Sytuację taką rozważał niemiecki filozof Schopenhauer, budując na jej podstawie metaforę nazwaną dylematem jeża. Jego koncepcja opiera się na potrzebie międzyjeżowej bliskości wynikającej z panujących na zewnątrz niższych temperatur. Filozof przyjął, że grupka tych zwierząt, chcąc zapewnić sobie ciepło, musi się do siebie przytulić. Problem stanowiłyby kolce (tak naprawdę potrafią je po sobie położyć, dzięki temu powstają nowe jeże), które zadałyby cierpienie pozostałym osobnikom. Schopenhauer utożsamił chęć ogrzania się jeża z potrzebą bliskości człowieka z innymi osobami. Według niego nie ma jednak relacji bez zadawania krzywdy, którą symbolizują kolce.
Jesteś zbyt wolny
Jeże pojawiają się nie tylko w środowisku, ale także w kulturze. Jako pierwszy do głowy może przychodzić znany od 1991 r. z gier komputerowych jeż Sonic (Sonic the Hedgehog), długoletni konkurent Mario Bros. Gra, w której jeż z niewiarygodną szybkością pokonuje przeszkody i zbiera charakterystyczne pierścienie, szybko zdobyła popularność. Zaczęły pojawiać się kreskówki, które wiele osób może kojarzyć z telewizji, a w 2020 r. wydano także film live-action, który jednak nie spotkał się ze zbyt dobrym odbiorem. Producentom zarzucano niedbałość przy tworzeniu postaci Sonica, przez co projekt przekładano w czasie. Mimo to całkiem niedawno w kinach gościła kolejna filmowa część przygód tego zwierzęcia.
Wpływ niebieskiego bohatera można zaobserwować także w nauce, a konkretnie w embriologii. Zarodki muszek owocówek, na których prowadzi się badania, w wyniku mutacji genu hh pokryte są krótkimi wypustkami. Naukowcom skojarzyły się one z kolcami jeży, wobec czego żartobliwie postanowili nazwać białkowy produkt tego zmienionego genu SHH (od Sonic the Hedgehog). Później odkryto podobne proteiny, które zyskały nazwy od jeży pustynnych (desert hedgehog) – DHH i indyjskich (indian hedgehog) – IHH. U ludzi także występują odpowiedniki tych genów i ich produktów. Wszystkie one są niezmiernie ważne w prawidłowym rozwoju narządów zarodka i płodu w okresie ciąży, a cały proces przekazywania informacji przez produkty tych genów nazwano szlakiem jeża Sonica (Sonic Hedgehog Pathway).
Jak widać, jeże mogą zaskakiwać. Nie przenoszą jabłek na grzbietach, ale poza wsparciem w zwalczaniu szkodników w ogrodach i lasach inspirują także do tworzenia gier, filmów czy nawet nazw białek. Świat bez nich nie byłby taki sam, a żeby pamiętać o wkładzie tych kolczastych ssaków w środowisko naturalne i w kulturę, 10 listopada obchodzimy Międzynarodowy Dzień Jeża.