Być zołzą czy nie – oto jest pytanie.
Grafika okładkowa: Piotr Pawłowski
Poradniki dotyczące związków istniały na długo przed wydaniem Dlaczego mężczyźni kochają zołzy Sherry Argov (kilka słów o tym poradniku w artykule), jednak to po nim nastąpił wysyp książek pisanych na podobieństwo ,,zołz”. W większości skierowanych do kobiet, mówiących im, jak się ubierać, zachowywać i czego nie robić, żeby mężczyźni szaleli, a w końcu – któryś zechciał wejść w związek małżeński. Powstały również takie, które starają się przekonać czytelniczki, jaką kobietą warto być, a jaką – niekoniecznie. Wśród nich można wyróżnić takie „dzieła” jak: kontynuacja wspomnianego kultowego poradnika autorstwa Sherry Argov – Dlaczego mężczyźni poślubiają zołzy (pierwsze wydanie w roku 2006), a także późniejszą propozycję sióstr Anne-Sophie i Marie Aldin Girard – dylogia Perfekcyjna kobieta to suka (Poradnik przetrwania dla normalnych kobiet z 2014 r. i Powrót z roku2015).
Wszystkie te poradniki mają jedną wspólną, istotną cechę – starają się udawać, że są czymś innym niż w rzeczywistości. Twórczynie Perfekcyjnej kobiety… przekonują na przykład, że jest to hołd złożony wszystkim kobietom, które walczyły o nasze prawa, a zarazem śmiała i szczera kontynuacja ich dzieła. Sherry Argov stwierdza natomiast: nie jest to książka, która choćby dyskretnie sugerowała, że kobieta jest niekompletna, dopóki nie znajdzie swej ,,lepszej połowy”. Przeciwnie. Ta książka rzuca wyzwanie stereotypom, pomaga zrozumieć, dlaczego niektóre związki się nie rozwijają. Te obietnice brzmią wspaniale – wiele kobiet na świecie wciąż potrzebuje utwierdzenia ich w przekonaniu, że są wystarczająco wartościowe, nie potrzebują zewnętrznej aprobaty.
Szkoda tylko, że zapowiedzi autorek to zwykłe kłamstwa. Pod płaszczykiem feminizmu i pokazywania kobietom, jak być silnymi i pewnymi własnej wartości, kryje się prawdziwa, manipulacyjna natura porad. Niewiele mają one wspólnego ze zdrowym budowaniem pewności siebie, szczęśliwych związków, a także, co najbardziej rzuca się w oczy w Perfekcyjnej kobiecie…, z utrzymywaniem kobiecych przyjaźni. Bo siostry Girard, zamiast pokazywać czytelniczkom, że warto dbać o relacje z innymi dziewczynami, stawiają na podziały.
Siostrzeństwo? A komu to potrzebne
W czasach, gdy powstawała Perfekcyjna kobieta… oraz Dlaczego mężczyźni poślubiają zołzy dużo mówiło się o silnej, męskiej przyjaźni i fałszywych, przepełnionych jadem kobiecych relacjach. Nie istniało pojęcie „siostrzeństwa” w obecnym rozumieniu – solidarności między kobietami opartej na wspólnocie doświadczeń i problemów. Znajduje to odbicie w obu poradnikach, w których autorki dzielą kobiety na grupy nastawione przeciwko sobie. W książce Anne-Sophie i Marie Aldin Girard funkcjonuje rozróżnienie na normalne kobiety i będące ich przeciwieństwem, te perfekcyjne. Według nich normalna kobieta ma wady i niedoskonałości, a perfekcyjna – jest po prostu suką. Sherry Argov natomiast, tak jak w poprzedniej części Dlaczego mężczyźni…, zołzami nazywa silne osoby o własnej tożsamości i stawia je przeciwko „miłym dziewczynom” (lub „popychadłom”). W obu poradnikach wciąż funkcjonuje również przekonanie, że między kobietami musi pojawiać się element rywalizacji – najczęściej o mężczyznę, ale też o to, która lepiej wygląda i przygotowała lepszą imprezę. W świecie kobiecych znajomości cały czas jest się pod ostrzałem krytycznych spojrzeń „perfekcyjnych suk”, które tylko czekają, aż komuś coś się nie uda, bo choćbyśmy nazwały swoją imprezę nie wiadomo jak skromną, nie zapominajmy, że perfekcyjna kobieta przychodzi na nią tylko po to, by nas osądzać. Autorki poświęcają również cały rozdział zagadnieniu zazdrości między dziewczynami, kończąc go konkluzją, że jeśli nigdy nie byłaś zazdrosna, coś jest z tobą nie tak, a jeśli byłaś, to pamiętaj, że któraś na pewno zazdrości tobie.Z pełnym przekonaniem stwierdzają także, że każda kobieta była kiedyś dumna z tego, że jakiś chłopak woli ją, a nie jej przyjaciółkę. Surowo nakazane jest natomiast nienawidzenie nowej dziewczyny byłego chłopaka – nie tylko własnego, ale też najlepszej koleżanki. Nic nie szkodzi, że w większości przypadków tamta osoba nie jest winna rozstania, zazwyczaj nie do końca się ją nawet zna. Wszystkie kobiece relacje krążą wokół mężczyzn i zależą od tego, kim dla któregoś się jest.
Normalna kobieta ma wady i niedoskonałości, a perfekcyjna – jest po prostu suką.
Niezwykle popularne wśród autorek poradników okazuje się też budowanie własnej wartości kosztem innej kobiety. Niezbyt dobrze czujesz się w swoim ciele? Nigdy nie ustawiaj się do zdjęcia grupowego w kostiumie kąpielowym, jeśli nie będzie na nim co najmniej jednej dziewczyny bardziej puszystej niż ty. Nie czujesz się atrakcyjna? „Teoria Scarlett Johanson” głosi: jak pewien prosiaczek sprawił, że cały świat uwierzył, że jest seksbombą? Przecież ta Scarlett nie ma w sobie nic wyjątkowego! Ma krągłości, cellulit…, ale zachowywała się tak, jakby była niezwykle atrakcyjna i wszyscy w to uwierzyli. Z jednej strony więc twórczynie chcą przekonać czytelników, że to ważne, aby czuć się dobrze ze sobą i dawać sobie pełną akceptację. Z drugiej sygnalizują, że istnieją cechy ciała pozbawiające atrakcyjności. Uzasadnione wydaje się również nazywanie kogoś „suką” tylko dlatego, że wygląda dobrze w ubraniach, które przed chwilą się przymierzało i nie do końca pasowały.
Nie chodzi o to, żeby nie wplatać w rozmowy o intymności humoru. Potrzeba jednak ogromnego wyczucia, żeby nie skończyć z żartami godnymi przysłowiowego pijanego wujka na weselu.
Temat tabu
Zarówno Dlaczego mężczyźni poślubiają zołzy i Perfekcyjna kobieta to suka dużo miejsca poświęcają seksualności. W zdecydowanej większości powielają jednak stereotypy i przekonania, które przez lata wyrządziły kobietom wiele szkody. Co kilka stron można spotkać się ze slut-shamingiem (omówienie zjawiska tutaj) albo przekonaniem, że kobieca część społeczeństwa w większości traktuje kontakty seksualne jako obowiązek.
Z jednej strony można być „zdzirą” i jak przekonuje Sherry Argov, nie mieć szans na znalezienie stałego partnera, a z drugiej siostry Girard sugerują coś zupełnie przeciwnego – sposobem na zachwycenie faceta jest według nich opowiedzenie o jakimś doświadczeniu seksualnym, najlepiej homoseksualnym i najlepiej o kilku. Mężczyźni mieliby bowiem oceniać kobiety nie tylko po liczbie partnerów seksualnych, ale też po stroju – zbyt skąpy sugerowałby zbytnią odwagę i kazał powątpiewać mu w wierność partnerki. Jedyne wyjście polegałoby na byciu wstrzemięźliwą i zachowywaniu się tak, jakbyś nie miała pojęcia o tym, co się robi w łóżku.
To natomiast prowadzi do drugiej skrajności – postaci „naburmuszonej żonki”, która nie zapewnia mężczyźnie tego, czego od niej oczekuje. W Perfekcyjnej kobiecie… dołączone są nawet „żartobliwe” bony na dyspensę od „obowiązku małżeńskiego” (Ten bon jest ważny od dziś do jutra rana. Uwalnia okazicielkę od obowiązku małżeńskiego) jako kontynuacja myśli, że perfekcyjna kobieta zawsze jest dostępna i przygotowana na stosunek seksualny ze swoim partnerem. Zawsze z nieudawaną przyjemnością wypełnia swój obowiązek małżeński. Tylko że my nie jesteśmy perfekcyjne! Takie podejście do tematu utrwala stereotypy o tym, że seksualność dla kobiet łączy się jedynie z ogromnymi wyrzeczeniami i poświęceniem. Zamiast wprost powiedzieć czytelniczkom, że warto rozmawiać na takie tematy z partnerem, że zawsze można odmówić i że druga osoba musi uszanować nasze „nie”, autorka prowadzi dziecinne gierki. Nie chodzi o to, żeby nie wplatać w rozmowy o intymności humoru. Potrzeba jednak ogromnego wyczucia, żeby nie skończyć z żartami godnymi przysłowiowego pijanego wujka na weselu.
Oba poradniki zgadzają się w jednym – w obliczu przemocy seksualnej podkreślają konieczność jednoczenia się i rozmawiania o doświadczeniach. Wciąż jednak lwią część odpowiedzialności zrzucają na ofiarę, każą kobietom być uważnymi i czujnymi, przestrzegają, że Rekin [mężczyzna – przyp. red.] to drapieżnik, który poluje wieczorami w poszukiwaniu łatwej zdobyczy – ciebie. Jeden kieliszek za dużo, koleżanka, która idzie do łazienki i zostawia cię samą i… następuje atak. Rekin jest szybki, precyzyjny i bardzo skuteczny. Ile z naszych sióstr w niedoli uległo atakom Rekina i do dziś nosi po nich blizny? Bądź bardzo uważna! Zachowaj czujność i pamiętaj, że Rekin poluje…
Pół człowieka, cały człowiek
Jednak w obu omawianych poradnikach, czy to przypadkiem, czy świadomie, znalazło się o dziwo miejsce na kilka stwierdzeń rzeczywiście mających sens i dających się zastosować w codziennym życiu.
W Perfekcyjnej kobiecie… funkcjonuje silny przekaz, że nie warto starać się dorównywać kobietom widzianym w serialach, filmach romantycznych i gazetach, bo ich wykreowany wizerunek i sposób funkcjonowania nie odzwierciedla prawdziwego życia. Autorki zaznaczają też, że zawsze wydaje się, że to inni mają super wakacje, spędzają aktywnie czas, otaczają się samymi wspaniałymi osobami i zawsze zdrowo i odpowiedzialnie się odżywiają. Wydaje się banalne, ale przekaz nie stracił aktualności – a może wręcz ją zyskał w dobie przenoszenia życia do internetu i pokazywania przez różne osoby tylko tego, co stawia je w dobrym świetle.
Szkoda tylko, że Perfekcyjna kobieta… obrazuje omawiane zjawiska niezbyt trafionymi przykładami. Rzeczywiście czasami można stosować się do postulowanej filozofii „walić to” i odpuścić sobie, gdy raz na jakiś czas zje się niezdrowe jedzenie czy zbyt dużą ilość słodyczy. Nie powinno się jej jednak stosować do sytuacji, gdy chodzi o prywatność i dobre samopoczucie drugiej osoby, jak chociażby w sytuacji podanej jako przykład przez autorki: przeglądałam telefon mojego faceta i sprawdzałam, do kogo dzwonił… Walić to, przeczytam wszystkie jego smsy.
Co do zasady nieporównywania się do innych i spędzania czasu tak, jak się lubi, te również szybko popadają w zapomnienie. Siostry Girard mają bowiem obraz tego, co zalicza się do udanych lub nieudanych wakacji (m.in. trekking na Mazowszu czy wakacje nad morzem podczas deszczowego lata to według nich fatalny sposób spędzania wolnego czasu), a także tego, jak wygląda „gówniane życie” (do tej kategorii można zaliczyć osoby, które np. obchodzą urodziny własnego kota albo wpisują do kalendarza obowiązki domowe).To dosyć duża sprzeczność z głównym przesłaniem poradnika, mówiącym o tym, że nie trzeba być perfekcyjnym i starać się o aprobatę otoczenia, żeby być ciekawą i wartościową osobą.
Niespójności w omawianych postawach pojawiają się również w Zołzach. Autorka, obok co chwilę powtarzanych stereotypów, umieszcza fragmenty obalające… dokładnie te same wzorce. I tak Sherry Argov podkreśla, że posiadanie partnera nie jest wyznacznikiem szczęścia i wartości kobiety, nie warto tkwić w związkach, które są główną przyczyną złego samopoczucia, a dbanie o własny komfort i zdrowie to sprawa podstawowa. Zaznacza też, że mężczyzna nie dopełnia kobiety, nie jest jej „połówką”, bo każda osoba stanowi pełnowartościową całość.
Znalazło się również miejsce na omówienie tego, że kobiety wciąż socjalizowane są w duchu wiary w to, że mają termin „przydatności seksualnej” i po przekroczeniu magicznej granicy trzydziestu czy czterdziestu lat nie są zbyt wiele warte dla mężczyzn. Jeśli nie doczekały się do tego czasu dzieci, to są również niepotrzebne ogółowi społeczeństwa – kobieta bez potomstwa to kobieta bezwartościowa.
Zasada nr 1: nie czytaj poradników
Czy warto sięgać po Perfekcyjną kobietę… i Dlaczego mężczyźni poślubiają zołzy ze względu na kilka dobrych fragmentów? Zdecydowanie nie. Z prostej przyczyny – wyłuskiwanie przydatnych rad jest jak szukanie igły w stogu siana. Nieliczne przebłyski walki z utrwalanymi przez lata stereotypami są skutecznie przykrywane kolejnymi zbiorami i listami zasad pokroju lista obciachowych piosenek, które i tak się kocha, poradami jak rozpoznać geja (zamawia dla siebie drinki/oglądał Dirty Dancing/umie ugotować risotto) czy analizami zdjęcia profilowego faceta (ma siebie w przebraniu = ma depresję; siebie z kumplem = gej). Punktem obowiązkowym powoli staje się również słowniczek pomagający odkodować, co mężczyzna rzeczywiście ma na myśli, pisząc jakąś wiadomość.
Obok wielu elementów o niskiej szkodliwości, znajdują się jednak również takie, które albo bagatelizują rzeczywiste problemy albo używają klinicznych nazw do opisu całkiem nieszkodliwych zachowań. I tak w poradniku Girard można przeczytać, że wszystkie jesteśmy bulimiczkami,bo każdej kobiecie kiedyś zdarzyło się mieć ogromną ochotę na słodycze, będąc na diecie, a Sherry Argov nadal próbuje przekonywać, że korzystanie z pomocy psychologa, szczególnie w przypadku mężczyzny, nic nie da. Oba poradniki utrzymują również szkodliwe przekonania na temat seksualności (mężczyźni są zawsze podnieceni, jeśli mówią, że nie, to są to zwykłe wymówki) i podejścia do małżeństwa (żaden mężczyzna nie chce stałego związku, kobiety muszą się napracować i użyć wielu technik manipulacji, żeby jakiegoś usidlić).
Zabawny ton, duża dawka ironii i lekka forma mogą skutecznie odwrócić uwagę od szkodliwości przekazywanych treści. Dlatego najlepiej albo w ogóle nie sięgać po tego typu poradniki, albo dokonywać ich skrupulatnej selekcji i omijać te stworzone przez samozwańcze specjalistki od wszystkiego, za jakie próbują uchodzić i Sherry Argov, i siostry Girard. Bez popytu być może przestaną w końcu powstawać szkodliwe treści, a co za tym idzie – trudniej będzie powielać (przynajmniej na papierze) stereotypy związane z funkcjonowaniem kobiet i mężczyzn w codziennym życiu.
Podane cytaty pochodzą z książek: Dlaczego mężczyźni poślubiają zołzy? Sherry Argov, wydanie z roku 2006; Perfekcyjna kobieta to suka. Poradnik przetrwania dla normalnych kobiet; autorki: Anne-Sophie Girard, Marie-Aldine Girard, wydanie z roku 2014.