Bo Burnham próbuje znaleźć sposób na pandemiczną nudę i to najlepsze, co obecnie można zobaczyć na Netflixie!
Grafika okładkowa: Aleksandra Błęcka
Nie ma co ukrywać, w trakcie lockdownu ukazało się całe mnóstwo satyrycznych materiałów nagrywanych w domu (tak dla rozluźnienia atmosfery). Jedne były mniej udane, inne bardziej, ale to Bo Burnham, aktor i standuper, osiągnął najdoskonalszy poziom. Jego Inside szturmem podbiło TikToka, a piosenki wchodzące w skład produkcji zainspirowały tamtejszych twórców do przeinaczania filmowych szablonów na własną modłę, co z kolei przełożyło się na zaskakującą falę internetowej kreatywności, ale o tym później.
Na wstępie wypadałoby powiedzieć, czym tak właściwie jest Inside, co wcale nie stanowi najłatwiejszego zadania. Sam Burnham nie jest w stanie określić gatunku własnej produkcji i nazywa ją po prostu „czymś”. Owo „coś” chyba najłatwiej nazwać musicalem, a raczej eksperymentem musicalowym o cechach stand-upu i monodramu. Główny bohater przez cały film siedzi w jednym pokoju i usiłuje znaleźć sposób na nudę, a z myśli, które przychodzą mu do głowy, układa piosenki. Nie wszystkim spodobają się satyryczne utwory traktujące o typowej białej instagramerce, sekstingu czy Jeffie Bezosie, ale to nie one stanowią największą moc produkcji. Często pojawiają się bowiem ważne i aktualne tematy, takie jak ocena kondycji współczesnego społeczeństwa, krytyka wyzysku klasy robotniczej, które podane w przystępnej, kreatywnej formie oddziałują na odbiorcę.
Nie wszystkim spodobają się satyryczne utwory traktujące o typowej białej instagramerce, sekstingu czy Jeffie Bezosie, ale to nie one stanowią największą moc produkcji. Często pojawiają się bowiem ważne i aktualne tematy, takie jak ocena kondycji współczesnego społeczeństwa, krytyka wyzysku klasy robotniczej, które podane w przystępnej, kreatywnej formie oddziałują na odbiorcę.
Właśnie nieszablonowy sposób stworzenia Inside w największym stopniu wpływa na wrażenia odbiorców. Rozwiązania techniczne potrafią dosłownie powalić na kolana, a to, jak Burnham bawi się przestrzenią małego pokoiku, światłem czy subtelnymi rekwizytami, przypomina najwyższej klasy artystyczne teledyski. W trakcie całego show posługuje się szeregiem reflektorów, projektorów, a z narzędzi pracy (keyboardu, splątanych kabli, laptopa i kamer) tworzy scenografię i tło, w których bohater odnajduje się doskonale. Inside nie jest bowiem produkcją fabularną, a pamiętnikiem samego Burnhama starającego się znaleźć sposób na lockdown i dzielącego się nim z publiką. Swoje dzieło otwarcie nazywa komedią (o czym nawet śpiewa piosenkę), choć poza oczywistymi elementami satyrycznymi potrafi złapać za serce, uświadamiając, że przez pandemię wszyscy są rozbitkami w swoich pokojach – sam, długowłosy i brodaty, reprezentuje apatię i zagubienie jednostki.
Przewrotny jest fakt, że śmiejąc się ze współczesnego społeczeństwa internetowego, Burnham stał się poniekąd jego gwiazdą. Użytkownicy TikToka właściwie z każdej piosenki stworzyli podstawy do swojej szerszej działalności. W przypadku Welcome to the internet twórca, w roli gospodarza, oprowadza widzów po zakątkach internetu, które często potrafią być porządnie odjechane. W ślad za Burnhamem poszła użytkowniczka o nazwie @abigailbarlowww, nagrywając wersję instrumentalną tejże piosenki, a stworzony przez siebie dźwięk pozostawiła do użytku całej społeczności TikToka. Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać, również na polskim podwórku, gdzie @nezznalek napisała krótką piosenkę traktującą o Polsce dostępną tutaj. Nie obyło się w niej bez obecnie najbardziej palących kwestii, czyli powszechnej dyskryminacji mniejszości narodowych, seksualnych, wyznaniowych itd. Również inni twórcy zaśpiewali swoje wersje Welcome to the internet, gdzie zwracali uwagę na przeróżne kwestie, w tym zdrowie psychiczne, specyfikę wielu grup etnicznych, a nawet samej społeczności TikToka.
Inside to wspaniała, autorska inicjatywa, z której bije ogromna pomysłowość. Pokazuje ona, że wcale nie jest potrzebny wielki budżet i szeregi wykonawców do stworzenia czegoś naprawdę dobrego. Pozostaje trzymać kciuki za więcej podobnych projektów, bo seans tego typu eksperymentu jest wielką przyjemnością i ciekawą odskocznią. Również dla przemysłu musicalowego Inside może być ważnym pionierem, bo jak widać, nawet dość prosty monodram rozgrywający się na dziesięciu metrach kwadratowych ma szansę porwać widza na najlepsze półtorej godziny w jego życiu.
„Inside”
Bo Burnham
Premiera PL: 30.05.2021
Netflix