Rewers
  • Dołącz do Rewersu!
  • Spójrz
  • Usłysz
  • Dotknij
  • Posmakuj
  • Odetchnij
  • O Nas
Tematy
E-kultura Ekowers Europejskie Fakt czy Fałsz Fantastyka dla laika Felietony Film Filozofia Kroniki Dźwięków Literatura Macarons Muzyka Recenzje Rozmowy Musicalowe Rozmowy Rewersowe Teatr Wywiady Zawód Zwierzęta od podstaw Złe Poradniki Złota Kamera Я
Archiwum
  • marzec 2023
  • luty 2023
  • styczeń 2023
  • grudzień 2022
  • listopad 2022
  • październik 2022
  • wrzesień 2022
  • lipiec 2022
  • czerwiec 2022
  • maj 2022
  • kwiecień 2022
  • marzec 2022
  • luty 2022
  • styczeń 2022
  • grudzień 2021
  • listopad 2021
  • październik 2021
  • wrzesień 2021
  • lipiec 2021
  • czerwiec 2021
  • maj 2021
  • kwiecień 2021
  • marzec 2021
  • luty 2021
  • styczeń 2021
  • grudzień 2020
  • listopad 2020
  • październik 2020
  • wrzesień 2020
  • sierpień 2020
Rewers
  • Spójrz
  • Usłysz
  • Dotknij
  • Posmakuj
  • Odetchnij
  • O Nas
  • Posmakuj

We love this movie so much

  • Dominik Tracz
  • 2021-10-06
  • czas czytania 4 min

Surrealistyczny musical z Adamem Driverem? To nie mogło skończyć się źle!

Grafika okładkowa: Dominik Tracz

Annette, czyli najnowszy film w reżyserii Leosa Caraxa (twórcy świetnych Holy Motors), to muzyczna opowieść o wielkiej, ale skomplikowanej miłości śpiewaczki operowej i kontrowersyjnego stand-upera. Miłości, która zostaje wystawiona na próbę po pojawieniu się dziecka – tytułowej Annette.

To wytworne kino, garściami czerpiące z założeń surrealizmu, przez co stanowi bardziej filmowe doświadczenie oparte na przeżywaniu i odczuwaniu, a nie tradycyjnym śledzeniu fabuły. Carax w sposób niesamowicie twórczy opowiada prostą historię, dzięki czemu Annette, choć jest filmem kameralnym, zadziwia rozmachem show, jakie prezentuje.

Dziwna sztuka

Produkcja ta nie stanowi typowego musicalu, podobnego do setek innych, jak La La Land czy Nędznicy. To wytworne kino, garściami czerpiące z założeń surrealizmu, przez co stanowi bardziej filmowe doświadczenie oparte na przeżywaniu i odczuwaniu, a nie tradycyjnym śledzeniu fabuły. Carax w sposób niesamowicie twórczy opowiada prostą historię, dzięki czemu Annette, choć jest filmem kameralnym, zadziwia rozmachem show, jakie prezentuje. Nic w tej produkcji nie jest takie, jakie może się z początku wydawać. Niemal każde słowo widz może dostosować do innej, założonej przez siebie ścieżki interpretacyjnej. Rzeczywistość przeplata się tutaj z wizjami bohaterów, a z pozoru błahe sceny okazują się mieć decydujące znaczenie dla przyszłych wydarzeń. Fabuła, choć prosta, w przypadku Annette stanowi jedynie tło, bo to kinowe doświadczenie i obrazowe metafory budują prawdziwą opowieść reżysera. W dziele Caraxa wszystko jest z jakiegoś konkretnego powodu. Nawet nadgryzione jabłko, przewijające się gdzieś w tle, może pomóc widzowi zrozumieć pewne zjawiska mające miejsce w filmie albo lepiej poznać postacie z tej sztuki. I użycie słowa „sztuka” w odniesieniu do Annette wcale nie jest nadużyciem. Całość produkcji utrzymana jest w teatralnej konwencji, jakby główni bohaterowie byli tylko aktorami wcielającymi się w swoje role, by z czasem naprawdę stać się częścią jak najbardziej rzeczywistej historii.

Jak z obrazka

Jednak obok szalenie kreatywnej realizacji na zaszczyty zasługują także technikalia. Zdjęcia są czasem tajemnicze, przypominające kadry z Mulholland Drive lub Zagubionej autostrady, a czasem wizualnie zachwycające, niczym wyjęte ze specyficznego rodzaju baśni. Annette wygląda tak, jakby reżyser połączył bogatą, plastyczną scenografię kina epoki ekspresjonistycznych mistrzów z postmodernistycznym kiczem zaczerpniętym wprost od Davida Lyncha. Natomiast utwory grupy Sparks, pomysłodawców całej produkcji i autorów scenariusza, mimo wręcz głupkowatego zamysłu i trywialnych tekstów zaskakują błyskotliwością i świetnie komponują się z dziwaczną konwencją filmu. Nie razi nawet dosadna ilość ekspozycji w dialogach i piosenkach, bo wbrew pozorom wspaniale współgra z całością. Dynamizm wykonań i wokal „na żywo”, podobnie zresztą jak w przypadku La La Land i Nędzników, przydaje bohaterom realizmu, a ich piosenkom uczuciowości. Nie można bagatelizować także zabawy światłem, stanowiącej w Annette niejako dodatkowego bohatera, narratora wskazującego na pewne aspekty historii, o których reżyser nie zamierza mówić wprost. Kreatywne wykorzystanie lamp wręcz zwiastuje nieuchronne i może właśnie dzięki genialnej pracy świateł film wnika w widza tak głęboko, wzbudzając wręcz irracjonalny, niepoparty fabułą strach.

Annette wygląda tak, jakby reżyser połączył bogatą, plastyczną scenografię kina epoki ekspresjonistycznych mistrzów z postmodernistycznym kiczem zaczerpniętym wprost od Davida Lyncha.

Produkcja roku

Nie da się opowiedzieć o Annette bez oceny kreacji głównych bohaterów. Marion Cotillard w roli Ann Defrasnoux wzrusza i rozczula. Z wyczuciem odgrywa kochającą matkę i żonę, która, mimo wad męża, usiłuje naprawić rozpadający się związek. Simon Helberg natomiast, znany z roli Howarda Wolowitza w Teorii wielkiego podrywu, chociaż wciela się w postać drugoplanową, potrafi wycisnąć z widza najwięcej łez. Wcześniej nieodkryty talent dramatyczny Helberga zachwyca, a jego sytuacja względem pozostałej trójki bohaterów i świetnie zbudowane tło emocjonalne pozwala widzom sympatyzować z jego postacią i współczuć w najbardziej rozdzierających serce momentach.

Annette to film dla entuzjastów takich twórców jak David Lynch lub Darren Aronofsky, ludzi gotowych przyjąć produkcję Caraxa z otwartą głową, bez oczekiwań standardowego, masowego kina.

Jednak ponad wszystko to Adam Driver gra tutaj pierwsze skrzypce i robi to wybitnie. Wchodzi na wyżyny dramatyzmu, by chwilę potem rozbawiać publikę tańcząc i machając mikrofonem w rytm chwytliwej muzyki. Trudno to przyznać, ale popis, jaki daje w Annette, przewyższa o głowę wspaniały występ w Historii małżeńskiej Baumbacha i bardzo prawdopodobne, że przełoży się to na wiele nominacji w sezonie nagród.

W rezultacie Annette to projekt nieoczywisty, dziwny, ale też potrafiący wzbudzić w widzach najsilniejsze emocje. Muzyka, aktorstwo – to środki, które pozwoliły Caraxowi stworzyć najlepsze dzieło w swojej dotychczasowej karierze, chociaż znajdą się i tacy, których postmodernistyczna konwencja filmu całkiem zniechęci. Nie można zaprzeczyć, że osoby niezaznajomione z autorskim surrealizmem w kinie mogą wyjść z seansu szczerze zaskoczone, a nawet znudzone. Annette to film dla entuzjastów takich twórców jak David Lynch lub Darren Aronofsky, ludzi gotowych przyjąć produkcję Caraxa z otwartą głową, bez oczekiwań standardowego, masowego kina. Nie umniejsza to jednak samemu filmowi. Ba! Jego wyszukanie i świeżość pozwala na nazwanie Annette najlepszym filmem roku. Przynajmniej na razie.

Annette

Dystrybutor: Gutek Film

Reżyseria: Leos Carax

Premiera PL: 20.08.2021 r.

Tytuł artykułu: Tak bardzo kochamy ten film – tłum. red.

Tematy
  • Film
  • Recenzje
  • Я
Podobne Artykuły
Przeczytaj

Złe poradniki: Najbardziej czarujący psycholog w Polsce

  • Katarzyna Branowska
Przeczytaj

Jak czytać: Stephen King od podstaw

  • Dominik Tracz
Przeczytaj

Satyra według Malcolma XD

  • Dominik Tracz
Rewers
  • O Nas
  • Kontakt
  • Dołącz do Rewersu!
Kultura z innej strony

Input your search keywords and press Enter.