Doznawanie wyższych temperatur przez różne zmysły.
Zazwyczaj uczucie gorąca kojarzy się pozytywnie. Nie bez powodu mówi się, że komuś robi się ciepło na sercu, gdy doświadcza przyjemnych doznań, a kiedy myślimy o kimś ciepłym, raczej nie przychodzi nam do głowy osoba, której nie lubimy.
Jednak wyższa temperatura czasami może sprawić, że człowiek się sparzy. Nawet jeśli w sferze emocjonalnej skojarzenia są raczej pozytywne, fizyczne odbieranie ciepła może być bardziej zniuansowane, niekoniecznie korzystne. A jak można je odczuć?
Czy istnieje osoba, która nigdy nie kontemplowała piękności ognia w kominku, ognisku czy też patrząc na pojedynczy płomyk na świecy? Taniec kolorów może uspokoić, wywoływać poczucie bezpieczeństwa, a nawet wprowadzić w trans.
Wzrok, zaraz po dotyku, pozwala najbardziej odczuć ciepło. Patrzenie na procesy chemiczno-fizyczne, które przebiegają w wyższych temperaturach, od razu koi ludzki system nerwowy – w ten sposób działa obserwacja rosnących w piekarniku wypieków, takich jak bułeczki, czy sera roztapiającego się na makaronie. Często może to doprowadzić również do większego uczucia głodu i wzmożenia apetytu. Po jedzeniu robi się przecież „ciepło na brzuszku”.
Jednak warto uważać z bezpośrednim patrzeniem na źródła światła czy ogień. Słońce z jednej strony pozostaje niezastąpionym generatorem gorąca, z drugiej może negatywnie wpłynąć na oczy. Ci, którzy próbowali skupić na nim wzrok, sami mogli się przekonać, że na dłuższą metę ta aktywność nie należy do przyjemnych. Nawet wpatrywanie się wprost w żarówki nie wydaje się najlepszą opcją dla oczu. Intensywne źródło światła niszczy bowiem komórki receptorowe w siatkówce. Dlatego też, by uniknąć długoterminowych wad wzroku, przy zakupie okularów przeciwsłonecznych trzeba zwracać uwagę na obecność filtra przeciw promieniowaniu ultrafioletowemu.
Nie można również zapomnieć o węchu, który także wpływa na odczuwanie ciepła – nawet jeśli nie jest dominującym u człowieka zmysłem. Wyższa temperatura lepiej roznosi zapachy – to rozbudziło modę między innymi na świece zapachowe, ale także wszelkiego rodzaju grille, ogniska itp.
Jak wiadomo, płomieniom towarzyszy często dym. Z jednej strony on sam może być uznany za śmierdzący i w momencie, w którym ktoś zaczyna rozpalać kominek czy ognisko, zapach niekoniecznie należy do zachęcających. Jednak wraz z popularyzacją grillowania, pieczenia kiełbasek czy nawet rozpalania w mieszkaniach świec zapachowych, sama woń dymu już nie straszy. Często wręcz rozbudza uczucie przytulności, radości lub spokoju.
Nie można też zapomnieć, że dymowi zawdzięczamy uwielbianą przez wielu sztukę wędzenia. Na wyczuwalny, oczekiwany aromat wpływają różne czynniki, takie jak rodzaj drewna czy jego wiek. Pod tym kątem dąb nie będzie równy brzozie, gdyż dym każdego z nich będzie miał unikatową woń. Stąd, między innymi, tak ważny jest wybór konkretnego gatunku. Zła decyzja mogłaby odstraszyć potencjalnych klientów.
Przechodząc obok piekarni, z której pachnie świeżo upieczonymi smakołykami, trudno się opanować i nie wejść tam, by zamówić coś „prosto z pieca”. Także niektóre zapachy, kojarzące się z dzieciństwem, nie byłyby osiągalne bez wyższej temperatury: dla niektórych, powrót do przeszłości może być tak prosty, jak świeżo upieczone babeczki.
Idąc za zapachem, łatwo się zakochać nie tylko w piekarniach, lecz ogólnie w miejscach z jedzeniem. Mieszanki przypraw, od tych leśnych po ostrzejsze, wprowadzają w rodzinną atmosferę danego lokalu. Nie bez powodu mówi się o cynamonie, kardamonie, imbirze czy pieprzu czarnym jako o grupie przypraw ciepłych. Udowodniono naukowo, że te konkretne produkty mogą przyczyniać się do podwyższania temperatury ciała.
Wydaje się, że ciepło można także usłyszeć. Trudno wyobrazić sobie spotkania przy ognisku bez trzaskania drewna. Dodaje ono jakiejś pełni całemu doświadczeniu – sprzyja atmosferze pieczenia kiełbasek, a nawet gra na instrumentach, takich jak gitara, stanowi dla niego raczej przyjemny akompaniament niż muzykalną przeszkodę. Dodatkowo dźwięk trzaskania drewna wprawia w idealny, kojący nastrój do czytania, gdy słyszy się go w otoczeniu własnego domu. Od samego wyobrażenia siedzenia przy kominku z kubkiem herbaty i książką. można jakby poczuć wzrost temperatury własnego ciała.
Nie jest to jedyny możliwy do usłyszenia aspekt ciepła. Jedzenie skwierczy przy smażeniu na patelni tak, że myśl o nadchodzącym ciepłym posiłku może u co poniektórych podnieść poziom odczuwalnego głodu.
Mówiąc o brzmieniach, kojarzących się z ciepłem, nie można zapomnieć o coraz bardziej popularnych saunach. To właśnie tam, aby zrobić więcej pary, polewa się gorące kamienie wodą, co także ma swój konkretny dźwięk. To syczenie, pojawiające się przy kontakcie płynu z głazami, może zaniepokoić nowych użytkowników sauny. Jednak z czasem z pewnością się do niego przyzwyczają, aż w końcu brzmienie to skojarzy się z pewną formą relaksu – co pozytywnie wpłynie na ich system nerwowy.
Jama ustna jest dość specyficznym rejonem, gdyż ciepło wpływa na nią ze wszystkich stron. Można sparzyć sobie wargi, lecz bardziej bolesnym okazuje się uraz cieplny języka czy innej, wewnętrznej jej części. Pomimo bólu, spowodowanego przez oparzenia, nie są one najbardziej niebezpiecznym skutkiem. By zminimalizować ryzyko powstania raka dziąseł, policzka czy nawet przełyku, niektórzy zalecają dodawać zimnej wody do gorących napoi (takich jak kawa czy herbata) lub odczekać aż ostygną.
Ciepło odgrywa także ważną rolę w odczuwaniu smaków. Wszyscy wiedzą, że zimna pizza, choć nadal pyszna, nie smakuje tak dobrze jak ta wyjęta prosto z pieca. Podobnie jak w przypadku zapachów, ciepło lepiej roznosi elementy nadające smak. Mimo to, dzięki indywidualnym preferencjom, można się spierać przy rodzinnych spotkaniach czy na przykład płatki na mleku smakują lepiej na ciepło czy na zimno. Gdyby wnętrze jamy ustnej nie posiadało receptorów do odczuwania temperatury, zniknęłyby z naszego życia podobne smaczki.
Dodatkowo nie bez powodu mówi się, że warto w przeciągu dnia zjeść przynajmniej jeden ciepły posiłek. Sam fakt konsumpcji czegoś na gorąco pozytywnie wpływa na nasze ciało i psychikę. Powoduje uczucie bezpieczeństwa i senności, tworząc idealne warunki na sjestę.
Jednak to przede wszystkim przez skórę odczuwa się zmiany temperatury, choć poziomy tolerancji różnią się pomiędzy ludźmi. To tłumaczy między innymi czemu w zimie nie widać tylu osób w minispódniczkach czy w bluzkach z krótkim rękawem, ilu można spotkać w lecie, jednak zdarzają się takie przypadki. Co prawda akceptowalne dla ciała temperatury różnią się między ludźmi, lecz istnieją tacy, u których odczuwanie ciepła jest zaburzone, co uznaje się za chorobę. Mogą oni odczuwać je nadmiernie lub niewystarczająco w porównaniu z resztą populacji.
Receptory temperatury są niezbędnym elementem odruchów obronnych organizmu. Gdyby ludzie nie mieli ich w skórze, każdy kontakt z gorącymi przedmiotami czy substancjami mógłby skończyć się poważnymi oparzeniami wskutek nieodczuwania bólu. Receptory te powstały właśnie po to, by uniknąć kontuzji, a nawet by ich „biologiczny właściciel” mógł przeżyć. Można więc stwierdzić, że w jakiś sposób, możliwość poczucia oparzenia się pozwoliła ludzkości ewoluować aż do tego momentu, w którym obecnie się znajduje. Każdy organizm ma jeden główny cel: przeżycie. Stąd posiadamy owe receptory. Ci, u których zaburzone było odczuwanie ciepła, bardziej ryzykowali okaleczeniem, szczególnie związanym ze wysokimi temperaturami. A jak wiadomo, brak odpowiednich odruchów może nieść za sobą śmiertelne konsekwencje – ciało zawsze odczuje skutki gorąca, nawet jeśli nie zarejestruje prawidłowo ich obecności.
Jak widać ciepło odczuwa każdy, jest to jednak subiektywne. Fakt, że zmysły na swój sposób reagują na wysokie temperatury potrafi być pomijany, lecz dzięki wzrokowi, węchowi czy słuchowi doświadczenie gorąca poznaje się w pełni.
Warto też pamiętać, że pomimo chłodniejszych dni, zawsze można znaleźć nie tylko dosłowne fizyczne zjawisko ciepła, ale także takie w postaci innych ludzi, nie tylko podczas okresu świątecznego.